|
Ali, Fuat i Maciej! |
Poprzedni weekend był bardzo
przyjemną odskocznią od zatłoczonej metropolii! Wraz ze sporą częścią populacji naszego akademika, uciekliśmy na chwilę na wybrzeże Morza Egejskiego. Całkowity koszt wycieczki
to jedyne 60 lir. Dla porównania - przyzwoity döner i duży Ayran to jakieś 10 lir. Moja cudowna, nowa kurteczka - 65 lir
(stargowane ze 120, bo: zniżka studencka, jestem Polakiem, bardzo drogo
przyjacielu, moja mama jest chora
i desperacka symulacja opuszczenia sklepu - taki bogaty wachlarz
bazarowych argumentów został użyty). Hajs się zgadza!
|
Zaczynam sobie uświadamiać, jak bardzo mocno moja facjata
przypomina facjatę rodzica płci męskiej. Ta sama szczęka, podobne włosy,
oczy, nawet uśmiech... Aaa! |
Trzeba jednak zaznaczyć, że
głównym celem wyjazdu była integracja, nie aktywny wypoczynek (choć i tak
widzieliśmy niemało). Koszty udało się ściąć głównie przez nocowanie na
kanapach w lokalnym akademiku i korzystanie z tanich linii lotniczych.
Pierwszy dzień to kąpiel w morzu
i wieczorny spacer po Bodrum.
Pamiętacie jak marzyłem o odwiedzeniu Zamku Św. Piotra? W weekendy zamknięty. Trzeba
zadowolić się kilkoma fotkami z zewnątrz. Pamiętacie jak łudziłem się, że
zobaczę ruiny Mauzoleum? Figa! Punkt zbyt oddalony od naszej trasy. Sobotę spędziłem
więc na integracyjnym narzekaniu z Selҫukiem.
Choć nie da się ukryć, że parę widoczków zaparło dech w piersiach.
|
Jaką bogatą symbolikę można przypisać temu zdjęciu! |
|
Latające dywany! Tanio! |
|
Nawet zwykła furtka potrafi pobudzić wyobraźnię #magiczny_ogród |
|
Bodrum :C Zamek Św. Piotra :C Daleko w tle :C |
|
Odbudowa kościółka Batı Cephesi w Bodrum |
|
Pięknie! |
Drugi dzień był o niebo lepszy!
Wymarłe Marmaris z cudownym, małym
zameczkiem na wzgórzu i setkami uśpionych stateczków, łodzi i jachtów zbudowało
magiczny klimat. Później podróż jedną z takich łódek w okolicach Fethiye, oglądanie naturalnego akwarium
przez przezroczystą taflę wody (Bajka! Ale fotki nie wyszły - you lose!) i rybny kebab. Na koniec dnia
zabytkowe wiatraki i rzut oka na przytulone do wzgórza ludzkie siedliska,
przypominające nieco stada świetlików. Dusza robi się bardziej poetycka!
|
Fuat (Arabia Saudyjska) - jeden z lepszych ziomków ostatnio! ;) |
|
I pogoda całkiem, całkiem. W Polsce pewnie ciut zimniej.. ;] |
|
Krabby (Pokemon #098). Ash złapał go własnoręcznie.
Ja chyba też bym dał radę! ;] |
|
Można by tutaj nawet zamieszkać... Hmm... |
Udało się zacieśnić niektóre
przyjaźnie, poznać kilku nowych znajomków. Jedyna minus - zabawnie podróżuje
się w towarzystwie muzułmanów, którzy mają w zwyczaju modlić się pięć razy
dziennie. Wymusza to częste postoje. Z drugiej jednak strony, melodyjne śpiewy islamistów, oglądane na
żywo, tuż przy Twoim łóżku, zapewniają niecodzienne wrażenia. Powoli
krystalizuje się mój plan, który zamierzam ziścić po zakończeniu semestru. Ale
na razie ani słowa. Czuję, że będzie znakomicie!
|
Boski zameczek w Marmamis. Thing to do in the future: spędzić
kawałek zimy z narzeczoną w tym magicznym zakątku. |
|
Magiiiiia! |
|
Co za uliczki! :O |
Zaczynam się przyzwyczajać, że
każdy dzień niesie ze sobą nowe przygody. Na przykład: rano dostajesz łupnia w
szachy, grając z kandydatem na szachowego mistrza rodem z
Kirgistanu. Później
ucinasz sobie pogawędkę z Nigeryjczykiem, który nie potrafi zrozumieć jak
chrześcijanie mogą wierzyć w jedność
Trójcy Świętej (swoją drogą pytanie tak
mnie zaskoczyło, że ciężko było sensownie odpowiedzieć; nigdy nie poddawałem tego głębszej refleksji, przyjmowałem bezwiednie). Następnie luźne rozmowy z Holenderką w ostatnich
promieniach (zimowego?) słońca, by pod koniec dnia, w autobusie, analizować
urodę poznanych dziewcząt wraz z Ukraińcem. Zabójcza puenta mojego rozmówcy:
Polki i Ukrainki są takie same - każda jedna
jest dzi*ką. Jako socjolog sprzeciwiłem się krzywdzącej generalizacji, ale...
cóż, wszystko zależy od punktu widzenia. Po ostatnich perturbacjach jakoś nie
kwapię się już tak bardzo do bronienia szlachetności kobiecych charakterów
(chamska reklama: Tryptyk).
|
Chyba odrobinkę girl style... Zniewieściałem... |
|
Pozytywna skojarzenie z marką to biznesowy klucz do sukcesu!
Do mnie to trafia! ;) |
PS1: Wyselekcjonowałem znacznie więcej fajnych zdjęć do
tego posta, ale myślę, że co za dużo to niezdrowo. Nie chcę Was zanudzać.
Poza tym wszystko ładuje się taaaaaaak wolnooooo...
PS2: Ah! Zapomniałem się pochwalić wynikiem z egzaminu z
Tureckiego - bardzo przyzwoite 83%!
PS3: Z przykrością stwierdzam, że blog nadal nie ma
satysfakcjonującego feedbacku. Wiem, że szata graficzna nie zachęca, ALE
treść (!), zdjęcia (!), humor (!), erudycja autora (!) to blogowa Liga
Mistrzów. No przynajmniej Liga Europejska. I to nie ta w wykonaniu
warszawskiej Legii, przez którą najadłem się tutaj sporo wstydu... Jeśli
tak dalej pójdzie (i nie będzie sygnałów zwrotnych), przestaną pojawiać się
nowe posty. I umrzecie. Niebawem.
|
Hep beni sev. Tak właśnie... |
|
Istanbul. No place like home... Just kidding ;] |
prześliczne zdjęcia, aż chciałoby się tam być:)
OdpowiedzUsuńPiękne krajobrazy!! Pozazdrościć:):):)
OdpowiedzUsuńDzieki Tobie mam kolejny punkt na mojej liscie- must-see :)
OdpowiedzUsuń58 year-old Mechanical Systems Engineer Magdalene Gudger, hailing from Sheet Harbour enjoys watching movies like "Hamlet, Prince of Denmark" and Vacation. Took a trip to Royal Exhibition Building and Carlton Gardens and drives a Ferrari 250 GT. Wypisz swoj adres url
OdpowiedzUsuń