|
Najlepsi! (od lewej: globus, Ali, Rauf) Merkez Park |
|
Muzeum Archeologiczne i zbiory wystawione na działanie erozji... |
Adana.
Rauf, nasz
kurdyjski przyjaciel i przewodnik, od
początku powtarzał, że miasto to nie ma kompletnie nic do zaoferowania. Żadnych
szczególnie ciekawych miejsc i zatłoczone ulice pełne nieprzyjaznych ludzi -
czarny marketing w czystej postaci. Oczywiście
cała ta gadanina okazało się wierutnym kłamstwem, gdyż kilka niecodziennych
obiektów udało nam się zlokalizować.
|
Orientalista Maciej |
|
Sabancı Camii - nie ma wdzięczniejszego obiektu do cykania fotek |
|
Jak widać na załączonym obrazku: w meczecie można też poleżeć
i pogadać z przyjaciółmi |
|
Człowiek to tylko mrówka... |
Centralny punkt miasta to
największy park w
Turcji (
Merkez Park, czyli po prostu
Park Centralny) wraz z największym
meczetem, nie tylko w
Turcji, ale i
na całym
Bliskim Wschodzie (
Sabancı Camii). W przeciwieństwie do
innych olbrzymich meczetów, ten nie jest historyczny. Ma zaledwie 15 lat,
wyglądem przypomina nieco
Błękitny Meczet,
ale ma nad nim jedną
przewagę: nowoczesny
i dyskretny system wentylacyjny umieszczony w każdym z masywnych filarów.
Według relacji
Raufa, wielu ludzi
szuka tutaj schronienia podczas najuciążliwszych, letnich upałów. Pojemność tej
świątyni to 20 tysięcy wiernych (!) plus dodatkowe 8 tysięcy przy odpowiednim
zagospodarowaniu pobliskiej przestrzeni. Na marginesie dodam, że najmniejszy
meczet znajduje się w
Selҫuk, a jego
maksymalna pojemność to zaledwie 10 osób! Widziałem obaaaa! ;)
|
Majestatyczny Taşköprü |
|
W oczekiwaniu na CS Global Offensive <3 |
|
Handlarz tesbih - przyrząd do modlitwy i zabawy, islamski różaniec? |
Drugim wartym uwagi przystankiem
jest
Taşköprü (
Kamienny Most), który od
IV w
p.n.e. służy lokalnej ludności do przeprawy przez rzekę
Seyhan. Niedawno jednak ruch pojazdów
silnikowych został zabroniony i obiekt przeistoczono w deptak. Zdaje się więc,
że widziałem zarówno rzymską drogę, jak i rzymski most.
|
Ulu Camii Medresesi, w tle wspomniany w tekście studencik i jednoosobowe cele do kontynuowania swojego tarikatu (ścieżki życia) |
|
Żółte róże! |
|
Tradycyjny surdut i fes (czerwona czapeczka) |
|
Bankomat przygryzł architekta Mimara Kemaleddina ;] |
|
Czytanie tego nadal robi na mnie zajebiste wrażenie..! |
|
Centrum Adany, Çakmak Caddesi (ulica Zapalniczek) |
|
Kolejny park, oczywiście imienia Atatürka :) |
|
Takie tam, zabawne reklamy Coca-coli! |
Kolejnym miejscem, które zrobiło
na mnie spore wrażenie jest
Ulu Camii
Medresesi -
szkoła koraniczna,
która liczy sobie prawie 500 lat. Ten mały budyneczek z ogrodem na dziedzińcu
tworzy magiczny, sielankowy klimat. Herbatę popija się tam naprawdę z wielką przyjemnością.
W szkole tej jest kilka jednoosobowych cel, gdzie młodzi adepci teologii w
spokoju mogą studiować pisma religijne. Z jednym takim uczniem mieliśmy nawet
okazję porozmawiać. Doskonalił język arabski, by lepiej zrozumieć
Kuran.
|
Gülbahҫe Mahallesi - Sąsiedztwo Różanego Ogrodu. Nie wiem, czy to
adekwatna nazwa dla tej dość ubogiej dzielnicy |
|
Ciągle popularna alternatywa samochodu |
|
Smutny dzieciaczek w autobusie.
Macie tutaj moje małe World Press Photo! |
|
Syryjscy uchodźcy przesiadują przed większością meczetów |
|
Na motorze przez miasto. Ścigani zazdrosnymi spojrzeniami mieszkańców |
|
Tandür - piec do wypalania chleba, dostępny do użytku publicznego |
Z socjologicznego punktu widzenia
najciekawsze było jednak spędzenie dwóch dni w tradycyjnym, kurdyjskim
domostwie.
Koniec świata zaczyna się
wtedy, gdy nie ma sensu mówić, że pochodzi się z
Polski, bo i tak nikt nie wie co to za kraj. Zupełnie wystarczające
jest stwierdzenie
Europejczyk, a i
to nie otwiera żadnej furtki w głowach ciekawskich
autochtonów.
Rauf twierdzi,
że byłem pierwszym obcokrajowcem, który zapuścił się w to kurdyjskie sąsiedztwo.
Nie ma tam żadnych atrakcji turystycznych, hoteli, niczego (
#KononowiczKrzysztof). Zaledwie dzień
wcześniej, dwa radiowozy musiały się stamtąd ewakuować. I to w trybie
ekspresowym, z powodu obrzucenia kamieniami przez lokalną społeczność... Nie mam
zdjęć, ale radiowozy w tej części miasta wyglądają jak małe wozy pancerne.
Lubię takie miejsca, gdzie przed sklepem rzeźnika kroi się owce na chodniku
(niestety nie zdążyłem pstryknąć fotki z autobusu), a przez każdą ciasną uliczkę
trzeba przeciskać się niczym do
klubowej
toalety, odruchowo sprawdzając, czy portfel nadal znajduje się na swoim
miejscu! Ustaliliśmy z
Raufem, że
jeśli ktoś zacznie pytać,
dlaczego jestem
taki ciekawski i robię tyle zdjęć, powiemy że jestem
dziennikarzem z Ameryki, który chce opisać niedolę
kurdyjskiej mniejszości. No właśnie,
nazwa mniejszość brzmi tutaj odrobinę abstrakcyjnie. W samej
Turcji żyje ok. 15 milionów
Kurdów
(dokładne statystyki są oczywiście nieznane, ale mówi się, że przynajmniej co
piąty
Turek "jest"
Kurdem).
|
Ogród moich gospodarzy, zaopatruje również kilku sąsiadów |
|
A tutaj mamy coś specjalnego - hoşav (w dosłownym tłumaczeniu z
kurdyjskiego: dobra woda). Wyborny deser z moreli. |
PARAGRAF ZOSTAŁ USUNIĘTY
|
Abdest (ablucja) od kuchni |
PARAGRAF ZOSTAŁ USUNIĘTY
|
Refleksja na temat życia przy Seyhan Barajı |
|
Ali, mistrz puszczania kaczek. 8 odbić... |
PS: Ali i Rauf twierdzą, że
jestem najszczęśliwszym erasmusem z
tegorocznego sortu. Prawdą jest, że przez tą trzytygodniową wędrówkę liznąłem
odrobinę kultury, języka, a i widziałem niemało. Może chłopaki mają rację? Jestem zwycięzcą!
PS2: Na koniec mojego pobytu
zostałem obdarowany kolejnymi niezwykłymi prezencikami! Ręcznie robione damskie
skarpety i tradycyjna gąbka (mydło wkłada się do wewnątrz, a całość jest
zaprojektowana tak, żeby porządnie wydrapać plecy) plus wór orzeszków ziemnych.
Mam nadzieję, że się nie zestarzeją w plecaku. Najpiękniejsze jest to, kiedy
widzimy, że komuś się nie przelewa, a i tak chce nam sprawić jakiś drobny
podarek. Poznana
rodzinka Kudrów to
niezwykle serdeczni ludzie. Na życzenie rodziny, zdjęcie grupowe tylko do wglądu prywatnego. Prywatność to niezwykle cenna wartość w
kurdyjskich domostwach.
PS3: Na życzenie mojego przyjaciela,
Raufa, usunąłem z tego postu większą część tekstu, która dotyczyła Kurdów i ich codziennego życia. Jeśli byliście tu wcześniej i zdołaliście to przeczytać - macie szczęście! Reszta musi obejść się smakiem...
|
Pożegnalne künefe z przyjaciółmi. Jak ten czas szybko leci... |
Dlaczego wszyscy dają Ci Macieju damskie prezenty?
OdpowiedzUsuńGąbka i orzeszki są unisex! ;)
OdpowiedzUsuńChociaż w sumie racja, podobnie było w Tarsus. Trafne spostrzeżenie!
Niby mówią, że to dla mamy, ale może myślą sobie 'taki zniewieściały chłopak, dajmy mu coś dla kobiet", kto wie? :D