Dzisiaj na warsztat wrzucamy Przedmieścia Emena. Przygarbiony, blady młodzieniec
w czarnej czapie, posturą przypominający nieco Rooney'a z niewielkimi zaległościami treningowymi (ew.
przystojniejsza wersja Szyny, tego co
to przez chwilę grzał się w blasku Wielkiego
Joł) wystąpił gościnnie na albumie producenckim Efena z Quebonafide i Planetem (jako jedyny tekściarz w dwóch
utworach). To oznacza, że lapsem być
nijak nie może. I właśnie na Nowych
Zmiennych po raz pierwszy powąchałem ten najlepszy rap angielskich osiedli!
Z mojego mało wnikliwego research'u wynika, że kot owy został już porównany do połowy
sceny: Onara/Sitka (ze względu na klimatyczną, charcząco sku#wysyńską barwę
głos), Pyskatego (sporadycznie
podobne akcenty) czy MNIA
(podśpiewywanie w refrenach i spory ładunek emocjonalny w linijkach). Nie ma co
- takie porównania to spory komplement! Ja dorzuciłbym jeszcze Zeusa (bo Emen potrafi zrobić sobie dobrze hulający podkład) i Miuosha (bo też utożsamia się z Silesią). No i Eminem, bo literki w ksywce się zgadzają...
Dobra, koniec śmieszków. Trzeba
jednak przyznać, że wychodzi nam całkiem kompletny raper. Nie znalazłem tylko
informacji o uczestnictwie w bitwach freestylowych,
ale pewnie coś po pijaku by się
znalazło. Zasady moich recenzji (to w sumie raptem druga, ale Planet dał mi niezłego kopa do pracy) są
proste - oceniam po kolei każdy kawałek, uwagę ogniskując na tekstach (można
powiedzieć, że na tym znam się najlepiej). Bez zbędnej wazeliny, choć nie
roszczę sobie prawa do obiektywności. Jestem bardzo nieobiektywny i wiecie co?
Dobrze mi z tym.
1. Parę miast (prod. Emen)
Masz prawo być bezczelnym.
Bujające rozpoczęcie z chwytliwym refrenem. Łamane wersy, hasztagi, niedokładne
rymy - niezła przekrojówka. I spora pewność siebie: Lubisz latać wysoko to skocz mi! Hej! Spocznij! Wers o wyjęciu talentu z ust - ukłony! Mamy
tutaj klasyczną gadkę o pisaniu zwrotkach na polskim (swoją drogą, czy ktoś to
naprawdę robił?), robieniu ognia na scenie niezależnie od koncertowej
frekwencji i popularności w całodobowych. Słowem Rudeboy pełną gębą.
2. Tulipany
Nie wymagam nic od reszty, nauczyli mnie tego ci co odeszli! - najprawdziwsza
linijka jaką ostatnio miałem (nie)przyjemność usłyszeć i doświadczyć. Swoją
drogą gdzieś na blogu MajkOnMajka przeczytałem,
że Emen nie jest pożeraczem
literatury. Skąd zatem ten świetny wordplay,
zasób słów i kozacka (ładnie podśpiewana) metafora z tulipanami? Aż tak bogate
w inspiracje życie? Naturalny geniusz? Jakbym miał się na siłę przyczepić to
przyśpieszenie w drugiej zwroteczce nie powala. Czas to kutas - oryginalne i trafione w dychę odwołanie do Life's a bitch. W tle przewijają się
rozterki natury niedoboru hajsu w
czasach powszechnego konsumpcjonizm.
3. Może kiedyś (prod. Totepady, ft. Erbo)
Wiara w lepszą przyszłość.
Chociaż Ebro już chyba niezbyt
wierzy. Aż ciarki przeszły po plerach przy wersie, że rapuje tylko dlatego, że
nie ma już z kim szczerze pogadać. Kurczę, ostatnio łykam takie smutne wersy
jak młody pelikan! Za to Emen okropnie zakończył pierwszą
zwrotkę. Dwa ostatnie wersy wydają się idiotyczne kiedy się je na spokojnie
rozkmini. Dobrze, że drugą zwrotką się odpowiednio zrehabilitował. Co jest
ku#wa z tym światem, że każdy młody jest jak Werter (to również liść na
odmułkę dla mnie samego)? Czy jedyne lekarstwo to: Uderzenie w pucharaaaa...?
4. To smutne (prod. Emen)
Nie mówmy o tym, bo to smutne. Bardzo smutne. Oprócz całkiem zgrabnych
wersów o psychice pewnej nieznanej nam kobiety (Emen - kobiecy psycholog?) mamy dwie złote myśli, które warto zapamiętać:
Słucham jej problemów, ale myśli, że na
nic nie liczę? a także Szacunek budzi
nie to o czym piszesz, ale jaki masz charakter. Mamy tutaj zawartą całą
esencję pojmowania świata przez zdrowego chłopaka. I ten hook w refrenie ('heeey')
tak hipnotyzująco... smutny.
5. Pozłacana jesień (prod. Emen, ft. Joterpe)
Emen chyba lubi sobie, od czasu do czasu, zrelacjonować życie i
uczucia kobiet w osobie trzeciej, w tle wplatając swoją postać romantycznego ratownika. Czuć między
wersami, że mocno się kiedyś zawiódł i szuka kogoś komu można zaufać (ale co ja
tam wiem, jestem tylko początkującym recenzentem po drugiej stronie kabla). Joterpe też postanowił opowiedzieć
historie w podobnym tonie. O pustym życiu na pokaz i policzkach ciętych w pionie. I tym razem gość wypadł lepiej od
gospodarza, zręcznie posługując się symboliką biżuterii, łez i podartej sukienki.
Z drugiej jednak strony refren wyszedł całkiem sensownie. Ja interpretuje go w
ten sposób, że jedyną rzecz niemożliwą do ukrycia pod płaszczykiem pozorów jest
nasza metryka - czas leci nieubłaganie. W klasycznej konkurencji MC's na tracku ogłaszam remis.
6. Przedmieścia (prod. Nowik, ft. Sandra Biedacha)
Kawałek bardzo nostalgiczny. Mieszanka
narzekań na brak własnego kąta, niskie ambicje kumpli, marne hajsy za małolata i samotne picie przed
lustrem. Refren mocarz - po trzecie dla
ludzi! Brawo dla wokalistki i rapera, który też tam coś zanucił w tle. Kolegom zostały używki i odżywki tylko; Żeby
[...] ze skoków na marzenia zostały czyste noty - niby zwyczajne linijki, a
zapadają w pamięć. Tylko szkoda, że taaaki prze#uchany sampel. Zazwyczaj mam
gdzieś takie szczegóły, ale po tym jak motyw został użyty przez Anno Domini zabawiali się z nim już
chyba wszyscy. Łącznie ze mną, Safonem,
Duszerem, BAKU i nie wiem kim jeszcze. Plus za pamięć o Dąbrowie Górniczej i umiejętność ładnego
o tym nawinięcia (co nie zawsze idzie w parze)! Zagłębie - dzięki za
Pawłowskiego!
7. Trzy godziny po północy (prod. Emen, ft. Duchu, gitara Marcin Kiraga)
Może to niedojrzałe, ale ja
wrzucam wszystkie "niebezpieczne" numery prosto w kibel, żeby nie kusiło. Po prostu, tak jest najłatwiej i
najskuteczniej. Ale, ale, do rzeczy: Duchu
zaliczył najlepszy występ gościnny na płycie. Prawdę mówiąc ten numer to Duchu show. Agresywne, zawadiackie
linijki (których nie będę tu przytaczał, bo musiałbym przepisać 3/4 zwrotki) i
czy aby nie ma tu przypadkiem follow-upu
do Maleńczuka? Niewygodne pytania uczą mnie czegoś nowego o mnie - celna uwaga,
która wyszła z ust Emena (żeby nie
był smutny, że o nim nie wspomniałem)! Ah i kreatywna gadka w tle jest zawsze
lepsza niż joł, joł mam styl i dużego penisa,
sprawdź to, joł!
8. Wyniki (prod. Kryhoo)
Wiem, że wbijasz chuja, ale i tak Ci podeśle tę recenzję jak skończę. Myślę,
że trochę Cię to jednak obchodzi ile osób i gdzie Cię słucha. Wartość puli się liczy. Dla każdego.
Rozumiem retorykę buntu i prztyczek w nos dla tych, którzy za wynik daliby się pochlastać, ale nie jest tak, że artysty
nie obchodzi odbiór. Fajna retrospekcja ze szkolnych lat. Niepokoi jednak to,
że Emen strasznie lubi dotykać
różnych wątków i mocno odbija od rozpoczętych tematów. Czasami sprawia to wrażenie
chaosu. Tutaj uszło płazem - motywem przewodnym są niepowodzenia i zamiast
chaosu mamy nieprzewidywalny nieporządek, ale... ostrożnie na przyszłość!
9.Trochę dłużej (prod. Emen, gitara Marcin Kiraga)
Piękny utwór o pracy u podstaw. Z
jednej strony pokora w refrenie, z drugiej świadomość własnej wartości. Kto by
pomyślał, że na tej (raczej) smutnej płycie znajdziemy taki przedni motywator
do działania. No i trzeba wspomnieć, że mamy kandydata do najlepszego puncha na płycie: Mieć stałą pracę? To jak z dupami - albo szybko ją rzucę, albo powoli
ją stracę. Niezłe, odpowiednio powykręcane i różnorodne flow. A co najważniejsze - mamy video,
że chłopak z łatwością wyciąga cały kawałek bez hypemana! Mam ludzi na obie
flanki - kozacka linijka! Plus przyjemny beat.
10. Szkoda, że (prod. Emen)
Nie wiem czy to historia oparta
na faktach, czy storytelling. Jeśli
prawda to zazdroszczę ciężaru, który potrafisz unieść na klacie. Jeśli fikcja,
to niezwykle plastyczna. Miałem nawet szalony pomysł interpretatora, jakoby Emen zwracał się tutaj do muzyki, ale
szybko porzuciłem tę mocno przekminioną myśl.
A może mamy tutaj jakąś nową Jekaterinę?
Dajmy spokój wielokrotnie wykorzystanemu samplowi,
są emocje. Ja w jej wieku pewnie nadal
będę nie mógł się pozbierać - fajnie, że nasi raperzy też czasem mają
odwagę składnię lekceważyć. Nad-życie!
11. Uśmiech i mróz (prod. Emen)
Luźniejszy numer, kilka bardziej
błyskotliwych linijek (na przykład ta o Strange
Music, czysta = trzysta Spartan
czy misjonarz). I to wszystko. Dla mnie jeden ze słabszych numerów na płycie.
Za to podkład świetnie kooperuje z refrenem. Ale aż trzy razy refren na
wyjście? Gdzie jest przycisk neeeext!
Doceńmy jednak patent z dwoma wersjami refrenu, rozumiem że pierwsza (wraz ze
zwrotką) do kumpli, druga do złej dupeczki. Mimo wszystko, zawsze pamiętajmy - suszymy ząbki Panowie!
12. +48 (prod. Nowik)
Pozytywne zaskoczenie na koniec
albumu - Emen wciela się tutaj w dwie
postacie rozmawiające przez telefon (siebie i kumpla z Polski). Patent rozmowy
przez telefon był już wałkowany przez wielu, ale w tym przypadku mamy odrobinkę
świeżości. Co, nie słyszałem!? Mówię, to
trochę dla mnie znaczy. Minimalistyczny, ciekawy refren. Ciężko odejść w swoją stroną...
13. Credits (prod. Nowik)
Track dodany do reedycji w UrbanRec.
Dostajemy delikatnie rock'n'rollowy podkład,
którego mocno brakowało w podstawowym zestawie numerów (wierzcie lub nie, ale
zadawałem sobie pytanie dlaczego nikt nie wpadł wcześniej na ten pomysł, znając
brudny głos rapera). Jak sama nazwa
wskazuje - mamy tutaj podziękowania, substytut długiej listy na wkładce. Patrz jak przy#ebał po angielsku -
równać może się tylko Laik i MC Silk. Wygląda na to, że niezłe Crew wygrałeś w życiu. Aż się serce
raduje, kiedy na szerokie wody wypływa kolejny młody Gracz! Gracz, który ma
jaja, żeby znaleźć wartość w zdradzie swojej Małej.
Podsumowując: nastolatek z
ponadprzeciętnie dobrą, naturalną stylówą
(uliczne teledyski w Manchesterze,
prosty look i niewymuszone, cwaniacko-raperski ruchy),
charakterystyczną barwą głosu i mocnymi tekstami ma wszystkie predyspozycje,
żeby zatrząść grą. Krążkowi wystawiam ocenę 4/5, celowo zaniżając ją o pół
punktu. W końcu Emen jest za dobry by
stać z boku, a zbyt młody by być królem. Bardzo ciekawi mnie dalszy rozwój
kariery młodego rozpierdalacza podkładów. Najważniejsze, to nie popaść w
monotonną tematykę oscylującą wokół emigracji, marzeń o will i poplątanych
kobiecych charakterów. Niespecjalnie podszedł mi nowy, odrobinę przewidywalny kawałek z EVERESTu...
I tak na samym marginesie: szkoda,
że w reedycji ugrzecznili okładkę. O
ile podrasowanie i edycję zdjęcia można zrozumieć, to sama czcionka tytułu wygląda
teraz tak bezpłciowo, że nie warto o tym gadać... Wypada za to zaznaczyć, że
podczas pisania tej recenzji korzystałem z pierwotnej wersji materiału (oczywiście
oprócz kawałka Credits), który zmiksował
Jakub Wypler. Dlatego skład
recenzowanych numerów wygląda tak, a nie inaczej. Taki mój hołd oddany nielegalowi. Bo od niego zacznie się
spory hype. Tak coś czuję w kościach.
To moja druga recenzja muzyczna. Zostaw mi jakiś konstruktywny komentarz! 5!
To moja druga recenzja muzyczna. Zostaw mi jakiś konstruktywny komentarz! 5!
To otwarte zaproszenie dla wszystkich, którzy chcą zostać częścią największej organizacji na świecie i osiągnąć szczyt swojej kariery. Gdy rozpoczynamy tegoroczny program rekrutacyjny, a nasze coroczne święto zbiorów jest już blisko. Wielki mistrz dał nam mandat, by zawsze docierać do ludzi takich jak wy wszyscy, więc skorzystaj z tej okazji i dołącz do wielkiej organizacji Illuminati, dołącz do naszej globalnej jedności. Przynosząc biednych, potrzebujących i utalentowanych
OdpowiedzUsuńświatło sławy i bogactwa. Zdobądź pieniądze, sławę, moce, bezpieczeństwo, zdobądź
uznany w swojej firmie, rasie politycznej, awansuj na szczyt w tym, co robisz
chronione duchowo i fizycznie! Wszystkie te osiągniesz w
mgnienie oka. Czy zgadzasz się być członkiem nowego porządku światowego Illuminati?
Call & WhatsApp +2349063803279
📩 illuminatiworldofriches637@gmail.com