Ktoś mnie pokocha. Fajna, ciut krzykliwa okładeczka. |
Czołem Czytelnicy! Dziś
przychodzę do Was z recenzją książki, której Wam ani nie polecę, ani nie
odradzę. Trochę to smutne, prawda? Właśnie po to istnieją recenzje, żeby zniechęcić lub przekonać potencjalnego zakupowicza. Ja nie będę odradzał, bynajmniej nie z braku argumentów czy erudycji. Po prostu Ktoś mnie pokocha
to książka zadaniowa. Szukasz
czegoś lekkiego, niezobowiązującego na wyjazd, przy czym można się zrelaksować
i odmóżdżyć? Czytać razem z partnerem na głos? Na plaży, w hotelowym pokoiku
lub w deszczowe wieczory? Znalazłeś, ten
zbiorek jest jak kubeł popcornu. Tylko ma dłuższą przydatność do spożycia!
;)
Opowiadania są lepsze i gorsze,
jeśli jednak miałbym wyciągać średnią z ocen wystawionych na
dziesięciostopniowej skali, lokowałbym
ją gdzieś w okolicach ósemki, czyli całkiem przyzwoicie. Na plus należy
dodać, że akcja rozgrywa się w różnorodnych miejscach. Mamy m.in.: kino, cyrk, park
rozrywki, luksusowy hotel, wakacje na prowincji, letni kurs, obóz, a nawet szpital. Nie ma zatem przerabiania w kółko tego
samego motywu, również w kontekście (zazwyczaj pierwszoosobowych) narratorów.
Czasem są to dziwaczni wrażliwcy, a czasem rezolutne nastolatki. Odnotować
należy również, że w czterech z dwunastu opowiadań pojawiają się wątki
homoseksualne, dwa razy na drugim planie. Trzy opowiadania zawierają zaś
elementy szemrane, tj.: zombie, demony, morskie bóstwa i inne paskudztwa. W
kilku przypadkach jest dość dorośle, o obmacywaniu się w kiblach czy ściąganiu
majtek. Dlatego Ktoś mnie pokocha polecam raczej czytelnikom od szesnastego roku
życia.
I cóż, żaden utwór nie urwał mi
dupci, może z wyjątkiem Byle nie miłość,
który przypomina dobrze skrojoną komedyjkę, żaden mnie szczególnie nie
zanudził. Trzeba przyznać, że angielskojęzyczni autorzy potrafią pisać
naturalne, pełne życia dialogi. I choć
opowiadania są na swój sposób schematyczne i miejscami durne, to świetnie łapią
klimat dorastania, szukania własnej tożsamości i płytkich miłostek. Tak jak
pisałem, literacki kubeł popkulturowego popcornu, który można zeżreć bez obawy
o niestrawność, śmiejąc się przy tym z Zepsutego
Zachodu. Czasem będzie trochę melancholii i łez, ale znacznie więcej uśmiechu i szczęśliwych zakończeń, ot co!
~o~
Garść
przyjemnych cytatów na koniec:
Wypiła dość brzoskwiniówki, żeby przekonać się do całowania z Nedem, a
potem wymiotowała na poboczu. (Leight Barduga, str.33)
Motocykle są bardzo niebezpieczne i podniecające. Jak śmierć i seks.
Zdaje się, że właśnie dlatego ludzie je lubią. Albo ich nienawidzą. (Francesca
Lia Block, s. 140)
Owszem, kocham Kietha. A przynajmniej tak mi się wydaje. Ale kiedyś,
zanim mój organizm przestał tolerować laktozę, kochałem przecież pizzę – a teraz
w zasadzie nawet za nią nie tęsknię. To znaczy w zasadzie już nawet nie myślę o
pizzy. (Tim Federle, s. 197)
Miłość to najgorsza rzecz, jaka może się przydarzyć mężczyźnie. Z
każdego robi idiotę. (Jon Skovron, s.299)
Tata zawsze powtarzał, że trzeba dużo magii, żeby coś wyglądało
nieprawdziwie w odpowiedni sposób. (Cassandra Clare, s. 371)
Noah (…) pachnie tak jak
wszystkie dzieci latem: sprejem odstraszającym komary, kremem z filtrem i
potem. (Jennifer E. Smith, s. 433)
Dane techniczne:
Autorzy: Leight Bardugo, Francesca Lia Block, Libba Bray, Cassandra
Clare, Brandy Colbert, Tim Federle, Lev Grossman, Nina LaCrour, Stephanie Perkins, Veronica Roth, Jon
Skovron, Jennifer E. Smith (całość zebrała Stephanie Perkins)
Tłumaczenie: Matylda Biernacka, Anna Gralak, Małgorzata
Hesko-Kołodzińska, Adrianna Sokołowska-Ostapko
Oprawa: miękka
(twarda również jest, ale wyskakujcie z $)
Wydawnictwo: Otwarte
(Moon Drive)
Rok wydania: 2016
Liczba
stron: 488
ISBN:
978-83-7515-242-5
Cena
detaliczna: 36,90 PLN (ale w necie dużo taniej, poszperajcie!)
PS: Jeśli chcecie się dowiedzieć co konkretnie myślę o poszczególnych
opowiadaniach, odsyłam na bloga Przemyślenia
Zaczytanej Belli, gdzie możecie sobie przeklikać odpowiedni link i
poszukać mnie w sekcji komentatorskiej. Zapraszam również do mojej recenzji Podaruj mi miłość. Salut!
Mi okładka akurat do gustu nie przypadła, taka kiczowata trochę. Chociaż może w tym jej urok?
OdpowiedzUsuńMiałam nawet kupić ten zbiorek (bo ,,Podaruj mi miłość" - notabene wkradła Ci się literówka- było zacne), ale w końcu się wstrzymałam. Nie wiem, czy sięgnę, może i tak? Czasem dobrze poczytać coś lekkiego i przyjemnego:)
Porównanie do popcornu ♥
Pozdrawiam!
P.
Poooola, jak Ty mnie ucieszyłaś, że znalazłaś literówkę pod sam koniec postu. To znaczy, że przeczytałaś WSZYŚCIUTKO dokładnie! Czasem trudno mi uwierzyć w to, że ktoś tak robi na Kultura & Fetysze ♥
UsuńJeśli kompletnie nie masz co czytać, to sięgaj, a jak trzymasz w pokoju już jakąś "kupkę do nadrobienia", to sobie odpuść! ;)
Robi, robi i to zawsze:D
Usuń,,Kupka do nadrobienia" wynosi obecnie ponad dwadzieścia książek, więc z czystym sumieniem sobie odpuszczam;)
Nie przepadam za opowiadaniami, ale skutecznie zachęciłeś mnie do sięgnięcia po nie porównaniem do popcornu. Za którym z resztą też nie przepadam, ale porównanie świetne! ;>
OdpowiedzUsuńÓsemka to dobra ocena, więc nie było tak źle :P
OdpowiedzUsuńI wyszperałeś super cytaty.
Popcorn jest miejscami przypalony, ale dalej smaczny ^^
Pozdrawiam!
Akurat mam ochotę poczytać coś łatwego, lekkiego i przyjemnego. Właśnie miałam się pytać, czy ta książka ma jakiś związek z opowiadaniami świątecznymi, ale widzę, że odpowiedź już jest na końcu posta. Zarówno jeden jak i drugi zbiór opowiadań mam zamiar przeczytać, kiedyś.
OdpowiedzUsuńJanusze już spinają dupę o homo.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :>
http://czarny-kotyszek.blogspot.com/
Podoba mi się fakt, że nie jest wałkowany ten sam motyw. Ostatnio ciągle czytam zbiory opowiadań. Taka forma jest świetna. Okładka przyciąga uwagę. Jestem po dość ciężkiej książce, dlatego myślę, że przydałoby mi się teraz coś lekkiego. Porównanie do popcornu - pomysłowe. ;) Arleta
OdpowiedzUsuńNo no, nie wiedziałam, że Ty takie rzeczy czytasz!
OdpowiedzUsuńNo co, moja grupa docelowa jest zainteresowana tego typu treściami! ;D
UsuńWspółczuję! :D
UsuńChciałam to dostać na urodziny, ale nie dostałam i dlatego nie przeczytam. :D
OdpowiedzUsuńOkładka ładna graficznie, ale od razu kojarzy mi się z cukierkową love story, którą omijam szerokim łukiem. Ale zaskoczyłeś mnie, że jest to zbiór opowiadań, a nie monotonna powieść dla gimnazjalistek. Jedak się nią nie zainteresuję, wolę coś "ambitniejszego" (jakkolwiek hipstersko brzmi to słowo), a nie tracić czas na opowieści o nastolatkach. Jednak jestem po lekturach podobnych książek i zgadzam się, że są dobre na wyjazd i są niezobowiązujące.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
No takiego posta się tutaj nie spodziewałam. I tak jak ty nie oceniłeś tej książki na minus lub na plus, tak jak ja nie ocenię tematyki tego posta. Bo jednak tematyka zawiewa tanim romansem, tak jest to coś nowego na blogu. Także póki nie przeczytam, to się nie wypowiem i niech tak zostanie ;>
OdpowiedzUsuń/Agrafka
NASZ BLOG - KLIK
Homo sum, humani nihil a me alienum puto! :v
UsuńJaki poliglota, myslaby kto!
UsuńNie pomyślałabym, że zobaczę faceta czytającego taką książkę (no i w sumie nie zobaczyłam xD). Ale całość na plus, miłe zaskoczenie. ^^
OdpowiedzUsuńPro po ostatniego cytatu - sama ostatnio wieczorami pachnę głównie sprayem na komary. xD Żrą jak szalone!
I kto by powiedział,że faceci czytają takie książki, łamiesz stereotypy i zaskakujesz :)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że książka należy do lekkich, jest idealna na wakacje.
I kto by powiedział,że faceci czytają takie książki, łamiesz stereotypy i zaskakujesz :)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że książka należy do lekkich, jest idealna na wakacje.