Takie mniej więcej tereny eksplorujemy w dodatku. Dobra odmiana po mocno zurbanizowanej podstawce. |
Dying Light Edycja Rozszerzona to naprawdę świetna inwestycja. Za
169 złotych otrzymujemy podstawową wersję nietuzinkowej gry, rozszerzenie The Following i kilka pomniejszych DLC, z których na szczególną uwagę
zasługują dwie nowe strefy kwarantanny i chore wyzwanie na miejskim stadionie.
O co w ogóle chodzi, jaki jest temat przewodni zabawy? Już tłumaczę. Wcielamy
się w Kyla Crane’a, agenta Globalnego Resortu Epidemiologicznego,
zostajemy zrzuceni do odciętego od świata miasta, mamy przetrwać wśród hordy
zainfekowanych, próbując przy okazji zdobyć ważny plik, który pozwoli wyleczyć wirusa Harran (opcjonalnie: zrobić z
niego broń). Oprócz chmary wszelakich zombiaków, w mieście pozostało sporo
zbójów (w tym jedna gruba ryba, Kadir
Sulejman, który – oczywiście! – wszedł w posiadanie interesującego nas pliku) i cała
masa niewinnych cywilów dramatycznie walczących o życie… Jest komu pomagać i komu ucierać nosa!
Co sprawiło, że przeszedłem
całość w około trzy tygodnie, momentami nie mogąc się wręcz oderwać od pada?
Ooo, czynników było wiele. Po pierwsze, genialny motyw poszukiwania nowych
komponentów. W rzadko której grze eksploracja jest tak pociągająca. Opuszczona
baza wojskowa, blok mieszkalny, a może supermarket? Opłaca się myszkować w
każdym zakamarku mapy, a potem ulepszać swój ekwipunek i handlować ze
sprzedawcami. Po drugie, świetny cykl dobowy determinujący zabawę. O ile w
ciągu dnia, możemy łatwo umknąć zombiakom lub sukcesywnie ich eliminować, o tyle w nocy na miasto wychodzą parszywe Przemieńce, które początkowo są dla nas kompletnie nieosiągalne. W
miarę rozwoju naszej postaci zamieniamy jednak glazurkę czy pałkę policyjną na
muzealny oręż lub broń palną, i jesteśmy w stanie się trochę postawić. Jeśli
jednak wypatrzy nas więcej Przemieńców,
pozostaje tylko szalona ucieczka do najbliższej bezpiecznej strefy. Po trzecie, większość zadań, szczególnie
pobocznych, jest przezajebista. Jeśli
jesteście zainteresowani, na końcu recenzji krótko streszczam jednego,
wielowątkowego questa. Po czwarte, dość nieoczywiste, mocno zalatujące tureckością
uniwersum robi robotę. Jest świeże i pasuje jak ulał. Po piąte, PARKOUR jako
sposób przemieszczania się po mieście! Mógłbym wymieniać dalej, ale doczytacie
sobie w rubryce z plusami.
Jak już dobrze wyczujemy odległości, parkour przynosi sporo frajdy. |
The Following to pełnokrwiste rozszerzenie, nie z gatunku pakietu
kiepskawych misji, lecz potężna klamra, która wieńczy historię. W dodatek grać
możemy właściwie przed podstawką, ale jaki to ma sens? Przeciwnicy są
silniejsi, pewne wątki będą dla nas niezrozumiałe. Potężnym atutem rozszerzenia
jest pojazd typu buggy, którym przemierzamy
okolice Harranu. Tamtejsi ludzie są
bowiem niezwykle odporni na zarazę, Kyle
chce więc to sprawdzić, tym bardziej, że zapasy antyzyny (leku zatrzymującego przemianę) są na wyczerpaniu. Pewne elementy dodatku zachęcają
do zabawy w trybie multiplayer, ale
sporo zabawy mamy również przy samodzielnym graniu. Otwarty, nizinny teren i
kilka nowinek typu gniazda zarażonych,
które najlepiej oczyszczać nocą, mocno odświeżają formułę. Irytuje tylko
chamski backtracking sztucznie
wydłużający rozrywkę. Jeśli mamy zdobyć coś w punkcie A, to możemy mieć
pewność, że użyjemy tego tylko w punkcie B, na zupełnie przeciwległym krańcu
mapy. Nagrodę zaś odbierzemy w punkcie C… W takich momentach naprawdę brakuje
opcji szybka podróż, choć to trochę
zaburzyłoby survivalowy charakter gierki. Podobnie jak GPS w łaziku, który mocno ułatwiłby nawigację, ale pasowałby jak pięść do oka.
Przemieńce. Czujne i szybkie, wychodzą z nor dopiero po zmroku. Prawda, że przyjemniaczki? ;] |
Sytuacji, w których wróg ma przewagę liczebną jest bez liku. Właściwie... to nie ma innych sytuacji... |
Żeby wyeksplorować większość ważniejszych
(tj. unikatowych) miejscówek w całej Edycji
Rozszerzonej, potrzebujemy jakieś 50-60 godzin, co jest wynikiem
przyzwoitym. Szczerze mówiąc, po przejściu głównego wątku fabularnego w The Following straciłem ochotę do farmienia mocarnych składników i
elementów ekwipunku. Opcja Nowej Gry Plus
czy niedawno odblokowany koszmarny poziom
trudności również niespecjalnie mnie skusiły. Niestety, nie miałem okazji
pograć z nikim przez sieć, ale użytkownicy chwalą sobie asymetrycznego multiplayera, w którym jeden gracz
wciela się w Nocnego Łowcę, a
maksymalnie czwórka innych pozostaje ludźmi, których celem jest zniszczenie
gniazd lub mocarnego wroga.
Widzicie tego po lewej? DEMOLISHER! Najpierw trzeba zrzucić z niego zbroję, a potem zaatakować po miękkim! |
Od czasów Dzikiego Gonu (nie ważne czy to podstawki, czy Serc z Kamienia) nie bawiłem się tak dobrze przy żadnej dużej
grze (pamiętacie bowiem moje zauroczenie Unravel,
która był jednak produkcją malutką). Fakt cieszy tym bardziej, że to dzieło
polskiego studia Techland, któremu
wsparcia udzielił zacny Warner Bros
Interactive Entertainment. Nie spodziewałem się aż tak satysfakcjonującego gameplay’u. Lubię być zaskakiwany w ten
sposób! Widać, że doświadczenia związane z Dead Island nie poszły na marne! Jak dla mnie, mocne 8.5/10! Nie sprzedam Dying Light, będzie leżał na półce kilka dobrych lat, rozbudzając ciepłe
wspomnienia. To moja pierwsza gra z żywymi trupami w ogóle, ale czuję, że
kiedyś zrobię sobie jeszcze jakieś małe danse
macabre.
~o~
Obiecany opis wybranego questa. W naszej
bazie mówią, że znają niezłego rusznikarza, ale ostatnimi czasy przestał do
nich zaglądać, co delikatnie sugeruje nam, żebyśmy wpadli do jego domostwa i
sprawdzili czy wszystko w porządku. Wpadamy. Okazuje się, że rusznikarz siedzi
z dzieciakami w przedszkolu, w śmiesznej czapce czarodzieja, tłumacząc nam, że
próbuje uspokoić tym szkraby. Wiecie, on jest dobrym magiem, a miasto opanowała
zła magia. Jest jednak problem – jedna z dziewczynek cierpi na cukrzycę, a
insuliny już dawno zabrakło. Dostajemy zatem zadanie Eliksir Życia. Przeszukujemy dwie apteki i nic. W elektronicznej
ewidencji znajdujemy jednak kogoś, kto kupił dużo insuliny. Mamy adres. Okazuje
się, że to ojciec dziewczynki. Na lodówce znajdujemy karteczkę, list do żony, w
którym mówi, że odbierze leki i zje na mieście, w pobliskiej pizzerii. Znajdujemy go
nieżywego między stolikami, na szczęście miał lek. Zanosimy go do przedszkola. Rupert rusznikarz podaje małej lekarstwo, a my
gadamy z innymi dzieciakami. Jeden prosi nas, żebyśmy mu przynieśli klocki spod
piwnicy. Sam się boi, bo coś jest za zamkniętymi drzwiami. Gadamy o tym z Rupertem. Okazuje się, że to jego żona,
której nie miał serca zabić, a która w pełni się przemieniła. Załatwiamy
sprawę. Inna dziewczynka prosi o pozbycie się… trolla z parkingu. Zabijamy jednego mutanta, ale okazuje się, że to
nie ten i musimy ubić jeszcze większego skurwiela. Dopiero potem Rupert jest do naszej dyspozycji i
możemy dostać od niego kilka fantów. Czujecie ten klimat? Takich słodko-kwaśnych momentów jest więcej!
~o~
Plusy:
+ Świetna grafika
+ Uzależnienie rozgrywki od cyklu dobowego i emocjonujące misje nocą
+ Niezgorsza oprawa dźwiękowa, unikatowe utwory w trakcie niektórych
misji głównego wątku
+ Niecodzienny setting opowieści
(tureckie slumsy i stare miasto)
+ Dopracowana walka wręcz, która sprawia masę frajdy (kończyny i głowy zombiaków dosłownie
fruwają w powietrzu)
+ Całość to genialny zestaw z rozszerzeniem, które autentycznie rozbudowuje
rozgrywkę o masę nowych elementów, a nie kilka dupereli
+ Drzewko Legendy, które
sprawia, że wciąż mamy (możemy mieć) motywację do gry
+ Smaczki od autorów (unikatowe schematy na broń specjalną i
jajcarskie znajdźki m.in. ukryty poziom w stylu Mario)
+ Fajna minigierka z otwieraniem zamków
+ Zakończenie dodatku jest mocne i zaskakujące. Serio!
+ Nie za długa, nie za krótka, taka w sam raz!
Rozjeżdżanie powolnych zombiaków bawi jak mało co! ;) |
Minusy:
- Miejscami kiepski dubbing postaci drugoplanowych (nienaturalnie
wypowiadane kwestie, nadmierna ekspresja)
- Bohater nie może użyć
kotwiczki, gdyż jest zbyt zmęczony… jako sztuczne utrudnienie misji fabularnych
w podstawce. Zresztą, kotwiczka jest bardzo zawodnym gadgetem. Nie zliczę ile
razy ginąłem przez upadki z dużej wysokości nie z mojej winy…
- Kilka baboli w fabule
(zarażony bohater niszczy zapasy antyzyny,
zamiast je gdzieś ukryć).
- Trochę zbyt duży loot
(bronie wysypują się z wrogów niczym kartofle, szybko stajemy się obrzydliwie
bogaci, jeśli tylko konsekwentnie chomikujemy i sprzedajemy tony ekwipunku)
- Uciążliwe tułanie się po mapie w The
Following
- Monotonne i nieefektywne wytwarzanie przedmiotów (każdy item wytwarza się pojedynczo, brak możliwości agregowania
przedmiotów do wytworzenia)
- Brak możliwości ręcznego zapisu gry (zapis następuje automatycznie, przy postępie w aktywnym zadaniu, a po wczytaniu przerzuca nas w często nie najbliższe bezpieczne miejsce)
- Walka z ostatecznym bossem w podstawce rozwiązana przy pomocy Quick Time Event? (naciskanie
odpowiednich przycisków w wyznaczonym limicie czasowym, żeby osiągnąć sukces).
TAK SIĘ NIE ROBI!
Obrazy pochodzą z: http://www.playstation.com/pl-pl/games/dying-light-enhanced-edition-ps4/
Ale ładna grafika jest w tej grze! Nawet ładniejsza niż w simsach, a to jest duży komplement w moich ustach ^^
OdpowiedzUsuńJak to w materiałach promocyjnych, niektóre screeny są nieco podrasowane, ale ogólnie grafika rzeczywiście jest śliczna! ;]
UsuńAle fajna ta grafika.
OdpowiedzUsuń"użytkownicy chwalą sobie asymetrycznego multiplayera, w którym jeden gracz wciela się w Nocnego Łowcę" - hehe, ciekawe, co to tu znaczy. Nocni Łowcy to główni bohaterzy Darów Anioła.
W ogóle to jednak ja bym chyba zawału dostała przy takiej grze, aczkolwiek porozjeżdżałabym kilka takich przystojnych zombiaków autkiem. Ostatnie zdjęcie zachęcające :).
A ten quest... najpierw myślałam że będzie coś z tym gościem w czapce czarodzieja i dzieciakami, jak to przeczytałam to sądziłam że się okaże pedofilem ;-;. A tu o wiele ciekawsza historia, no proszę.
A jak dajesz ten przerywnik "~o~" to wydaje mi się, że to taka buźka ziewająca :v.
Pozdrawiam!
Alicjonada.blogspot.com
Fabuła gry jak i grafika są świetne. Nie miałam okazji, żeby spróbować takiej gry, ale od czego jest nasz jutub? Dying Light to była jedna z moich ulubieńszych serii, szkoda, że tak mało osób ją nagrywa.
OdpowiedzUsuńIt's a trifle
itsatrifle.blogspot.com
Pomimo, że nie jestem jakimś mega "gejmerem" to śmiem twierdzić, że chętnie zagrałabym w tą gierkę. Jak wszyscy wyżej zachwycają się grafiką to co, ja nie będę gorsza! Nie jest jakaś powalająca, ale faktycznie genialna. Jedyna rzecz, która sprawia, że musiałabym się długo zastanowić nad kupnem tego cudeńka za 169zł to, jak mówisz, niezbyt naturalny dubbing. Zwracam na to uwagę w każdym filmie, jak i grze więc ma to dla mnie duże znaczenie. No i chyba tyle :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło (:
*O* Ło matko kaktusowa
OdpowiedzUsuńNie słyszałaś o tej grze, hę? ;)
UsuńNe ;-;
UsuńTo otwarte zaproszenie dla wszystkich, którzy chcą zostać częścią największej organizacji na świecie i osiągnąć szczyt swojej kariery. Gdy rozpoczynamy tegoroczny program rekrutacyjny, a nasze coroczne święto zbiorów jest już blisko. Wielki mistrz dał nam mandat, by zawsze docierać do ludzi takich jak wy wszyscy, więc skorzystaj z tej okazji i dołącz do wielkiej organizacji Illuminati, dołącz do naszej globalnej jedności. Przynosząc biednych, potrzebujących i utalentowanych
OdpowiedzUsuńświatło sławy i bogactwa. Zdobądź pieniądze, sławę, moce, bezpieczeństwo, zdobądź
uznany w swojej firmie, rasie politycznej, awansuj na szczyt w tym, co robisz
chronione duchowo i fizycznie! Wszystkie te osiągniesz w
mgnienie oka. Czy zgadzasz się być członkiem nowego porządku światowego Illuminati?
Call & WhatsApp +2349063803279
�� illuminatiworldofriches637@gmail.com