Ludzie bardzo różnie podchodzą do
reedycji (ponownego wydania kilkuletnich gier, najczęściej w pakiecie z dodatkami)
i remasterów (odświeżenia kilkuletnich gier; czasem to tylko lifting, a czasem całkiem szeroko
zakrojony projekt, obejmujący: modele postaci, tekstury, fizykę obiektów,
sztuczną inteligencję, udźwiękowienie, interfejs i tak dalej, i tak dalej). A
ja sobie w zeszłym roku, jakoś w połowie października, jedną taką zremasterowaną
grę zakupiłem. Właściwie to trzy, bo Uncharted:
Kolekcja Natana Drake'a to kompletna trylogia, która wcześniej ukazała się wyłącznie na siódmą generację
konsol, a konkretnie na PlayStation3 (kolejno:
Uncharted: Fortuna Drake'a, Uncharted 2: Pośród Złodziei i Uncharted 3: Oszustwo Drake'a). Jako
dość świeżo upieczony fanboy PlayStation,
musiałem sobie tę zaległość nadrobić. Swoją drogą, świetny pomysł: wydać
zbiorcze wydanie kultowego tytułu niedługo przez premierą Uncharted 4: Kres Złodzieja na
PlayStation4, żeby podgrzać atmosferę. Brawo marketingowcy od Sony Computer Entertainment! Ale czy
tego kotleta warto było odgrzewać?
Cóż, nie miałem PlayStation3, więc nijak nie mogłem się
wcielić w męski odpowiednik zgrabnej archeolożki Lary Croft lub bardziej dwuznacznego moralnie Indiana Jonesa. Tak, główny bohater to taki właśnie... popkulturowy remiks. Oprócz Nate’a, stereotypowego
poszukiwacza skarbów, potomka sławnego korsarza, poznamy również starego wygę Sully'ego (Victor Sullivan) i dzielną reporterkę, Elenę Fisher. Trio to przewija się we wszystkich trzech częściach i
tworzy przyjemny mikrokosmosik, do którego czasem ktoś się dokleja. Na przykład
jakaś ostra brunetka. Bez spilerów, bez seksizmów!
Internety podpowiadają, że do
zremasterowanej edycji dziełek Naughty
Dog całkiem mocno się przyłożono (ja niestety nie mam porównania, więc
przez chwilę poposiłkujmy się źródłami). Po pierwsze, wykonano świetną robotę z
grafiką. Oglądając filmiki na YouTube
(na przykład TEN), dostrzegamy wręcz kolosalną różnicę (nawet taki laik jak ja
ją dostrzega)! W Fortunę Drake'a, wydaną
w roku 2007, da się grać bez zgrzytania zębami, choć wiadomo, że ciut odstaje
od standardów ósmej generacji (bohater jest jakby drewniany, roślinność i
widoczki trochę kanciaste). Po drugie, do pierwszej części dodano rewelacyjny polski
dubbing z fenomenalnym Jarosławem
Boberkiem. Wcześniej była tylko wersja kinowa. Po trzecie, dorzucono kilka
trofeów, tryb gry na czas i miażdżący poziom trudności. Obcięto za to tryby multiplayer, dodano jakiś nikomu
niepotrzebny tryb fotograficzny. I to chyba wszystko, z ważniejszych kwestii.
Całość hula w rozdzielczości 1080p (Full HD) i stałych, 60 klatkach na sekundę.
Pięknie obserwuje się rozwój
branży gier na podstawie serii Uncharted.
Jedynka (2007) jest jakby nieśmiała, rozgrywa się na jednej wysepce, nierzadko bywa krnąbrna,
a gracz czuje się jak na makiecie, z którą nie za bardzo można pogrywać (patrz
na przykład: jazda skuterkiem czy ucieczka jeepem). Z pobocznych wyzwań, mamy
zaledwie 60 skarbów do odnalezienia, niewiele modyfikatorów i skórek dla postaci. Dwójka
(2009) ma już więcej rozmachu, kilkukrotnie zmieniamy nasze miejsce pobytu
(m.in.: Turcja, Nepal, Tybet, Borneo), historia robi się bardziej epicka, skarbów jest już 100, lepiej ponazywanych i kreatywniej
ukrytych, a choć główny antagonista (Victor
Lazarević) jest dość przerysowany, Szambali (Doliny Nieśmiertelnych) szuka się wyśmienicie. Poza tym, emocjonująca walka z czołgiem w górskim miasteczku!
Trójka (2011) to już kompletny odlot. Oprócz rzucania w różne zakątki
świata (Ameryka Południowa, Francja, Bliski Wschód), przenosi nas również w czasie i początek
rozgrywamy jako młody Natan, poznając
jego skromne początki w złodziejskim rzemiośle. Bardzo cieszy intertekstualność sagi – bohaterowie nawiązują w dialogach do przygód z poprzednich
części, a Sullivan zawsze musi
napomknąć coś o nieobyczajnych kobietach…
Mówią, że przygody Drake’a są iście filmowe. Fakt, bywają
dobre ujęcia, niezłe odzywki i zjadliwe chwyty fabularne, ale do choinki, czy w
jakimkolwiek filmie zabija się setki wrogów, rozwala dziesiątki aut i utrzymuje
akcję przez dobre kilka godzin w tak absurdalnie wysokim tempie? Skaczemy z
konia na dachy ciężarówek, uciekamy z walących się budynków, prujemy z
granatnika do helikopterów, ewakuujemy się z tonącego statku, rozwiązujemy łamigłówki
liczące setki tysięcy lat. Uff, dużo tego! To nie żaden zarzut, tak mi się po
prostu napisało. Film to film, gra to gra. Kropka.
Co tu dużo rozprawiać, ja z takiego
remastera jestem zadowolony. Dostajemy pełne, kompletne danie (no prawie kompletne,
bo brak Uncharted: Złota Ochłań
znanego z PlayStation Vita, choć to
niejako historia poboczna, stworzona przez inne studio), do którego dorzucono kilka
przypraw. Bawiłem się wyśmienicie, choć relatywnie krótko, bo nie jestem łowcą trofeów i nie chce mi się przechodzić tych samych poziomów po ileś razy.
Wielbiciele trofek na pewno zainteresują się licznymi wyzwaniami związanymi z
odblokowanym po przejściu gry, najwyższym poziomem trudności, zabójstwami z
konkretnych modeli broni, a także próbami na czas. Mi już trochę szkoda życia
na zbieranie pucharków, jest tyle okropnie dobrych gier do ogrania! Jeśli miałbym szukać jakiś wad produkcji, to byłaby to zbyt duża przewaga elementów akcji (walka, strzelanie) w stosunku do eksploracji i rozwiązywania zagadek z dziennikiem w dłoni. I brak możliwości wyboru kwestii dialogowych, co ma zostać zmienione w Uncharted 4: Kres Złodzieja. Jaram się i czekam! Cieszę się, że odgrzali dla mnie te kotleciki.
[SPOILER] Jest jedna rzecz,
taka bardzo subiektywna, która mnie w serii wkurza. Kiedy już myślałem, że mamy
poważną grę, która traktuje o cwaniaczkach, szukaniu zaginionych skarbów i
chęci wzbogacenia się, a więc rzeczach nam znanych, to zawsze pod koniec, żeby niejako podkręcić poziom trudności, mamy jakiś element
paranormalny. A to konkwistadorzy obłożeni klątwą, innym razem supermocarni, niebieskoskórzy
mieszkańcy zaginionego miasta lub opętane ludzkie-pochodnie. Nie można by tak
kiedyś… zwyczajnie? Po ludzku? Bez tych dziwactw? [KONIEC SPOILERA]
Je^ać polskie reggae, imperatora wyspy,
I to brudne pokolenie, chodzi mi o umysły!
Mówisz o miłości, grając w białych Najkach,
Które szyły żółte dzieci, jak spałeś po Juwenaliach.
Są ze skóry świń, którym poderżnięto gardła
Może, ku^wa, nawiń o tym, Luta? Nie o pannach…
I to brudne pokolenie, chodzi mi o umysły!
Mówisz o miłości, grając w białych Najkach,
Które szyły żółte dzieci, jak spałeś po Juwenaliach.
Są ze skóry świń, którym poderżnięto gardła
Może, ku^wa, nawiń o tym, Luta? Nie o pannach…
~LaikIke1, Level Up 7
Grafiki pochodzą z: http://www.ppe.pl,
http://www.gry.online.pl, http://www.planetagracza.pl i innych…