wtorek, 30 sierpnia 2016

RECENZJA: Deadlight Director's Cut (PS4)


Czy warto sięgnąć po Deadlight Director’s Cut, zręcznościowo-logiczną platformówkę o uciekaniu przed zombie (tutaj zwanych Cieniami), szukaniu rodziny i napraszaniu się o ciężki wpie*dol od zbrojnych bojówek? NOPE. Mimo że kilka jasnych punkcików w produkcji da się odnaleźć, nie polecam się silić. Nie ma tu bowiem najważniejszego - prawdziwej przyjemności z gry. Są tylko frustracja i zgrzytanie zębami.

W grze występują 3 rodzaje broni: siermiężny topór, rewolwer i strzelba.
Czasami postrzelamy też z procy, ale raczej żeby odblokować dalszą drogę.

W ciemnych lokacjach trudno cokolwiek dostrzec, nawet po zabawie z jasnością i kontrastem (zauważyli to nawet deweloperzy, dlatego po chwili bezczynnego stania, na krawędziach dostępnych półek pojawiają się białe znaczniki). Sterowanie jest nieprecyzyjne, a bohater nieresponsywny. Jak (żartobliwie?) napisał jeden z internautów: silnik fizyczny wprowadza nieliniowość. To koszmarna prawda. Giniemy często i gęsto, szczególnie na etapach, w których pruje do nas helikopter, a my nie wiemy gdzie biec. Ekrany wczytywania są nużące i długie. Punkty zapisu czasami szwankują. Zdarzyły mi się fatalne bugi takie jak wylecenie spoza planszy czy wywalanie z programu. Zakończenie fabuły woła o pomstę do nieba. Poza tym, gra jest krótka, a dodatkowa zawartość (walka o przetrwanie czy tryb z jednym życiem) to jakieś nieśmieszne żarty. Nie warto kupować tej reedycji gry z 2012 roku. Przygody Randalla Wayne’a nie są warte stówki. Może gdyby gra kosztowała 40 lub 50 złotych? Albo 5 Ojro? Tak tylko głośno myślę…

Retrospekcja z nauką strzelania - jeden z najlepszych momentów!

To teraz pora na garść jaśniejszych punktów, które jako rzetelny recenzent jestem zobligowany przytoczyć. Gdzieś między błędami jest w tym wszystkim niezła grafika i klimat. Klimat budowany głównie przez dynamiczne plansze komiksowe (podobne rozwiązanie jak w przypadku Assasin’s Creed Chronicles) i niezłe przerywniki oszczędnie podające fabułę (mowa na przykład o nauce strzelania czy powracających wspomnieniach Randalla). Interesujące są również oldskulowe arcadowe minigierki, szkoda że tylko trzy. Gra jest w angielskiej wersji językowej  i przyjemnie się tego słucha (oprócz dźwięku można dodać również napisy, co bardzo ułatwia zrozumienie monologów i okazjonalnych dialogów). Gdzieś tam jest również dziennik bohatera do poczytania i zabawa w szukanie dowodów osobistych nieżyjących postaci. No i ostatnia rzecz, o której warto wspomnieć – bezradność przy sterowaniu sprawia, że w świecie gry rzeczywiście czujemy się zaszczuci. Ale chyba nie tak powinno to działać w grze wideo, co?

Dobry wieczór!

Jeżeli ktoś z Was przypadkiem rozważa zakup Deadlight Director’s Cut, to ja zdecydowanie odradzam. Nie warto się wku*wiać przy przechodzeniu. Jeszcze porozwalacie pada czy cuś. Znam masę lepszych sposobów jak można utopić stówkę. Jeśli już koniecznie chcecie kupić to nieszczęsne Deadlight Director's Cut na PS4, to kupcie używane, przejdźcie w dwa wieczory i szybko wystawcie na sprzedaż. Podsumowując: mierna produkcja, która nie zasługiwała na odświeżenie i ponowne zawitanie na sklepowe regały. Ale wiecie jak działa świat – pieniążek musi się kręcić. Jeśli miałbym wystawiać ocenę, to 4/10 byłoby maksem. Sorry, dziś jestem wyjątkowo cięty!

Źródła obrazów: klik, klik, klik i klik!

sobota, 20 sierpnia 2016

PRZERWA

Wierni Rycerze Kultura & Fetysze!

Pragnę Was poinformować, że niemal do końca sierpnia będę NIEOSIĄGALNY tj. nie odpiszę na Wasze wiadomości i komentarze, a także nie zajrzę na Wasze blogaski. Mówiąc wprost: częstotliwość naszych interakcji spadnie w najbliższym czasie do bezwzględnego zera. Lecimy z Dziewuchą na słoneczną (mam nadzieję) Kretę i zamierzamy dobrze się bawić BEZ technologii. W czasie mojej nieobecności opiekę nad Kultura & Fetysze sprawować będzie Magda z Mówiąc Słowami – sympatyczny i bystry słoiczek z Warszawy. Jeszcze nie wie o swojej nominacji, ale na pewno się zgodzi, pod warunkiem, że sama wróciła z Bieszczadów!

Cóż, zaskoczcie mnie po powrocie zatrważającą liczbą komentarzy, lajków i nowych obserwatorów. Mam nadzieję, że będziecie się tu grzecznie bawić. Jeśli ominęliście ostatnie notki, koniecznie wróćcie do recenzji Shantaram (kliknij, żeby przeczytać) i postów zawierających inspirujące cytaty z tegoż dziełka (kliknij… bla, bla, bla), bo odnotowałem tam stosunkowo niewielki ruch, a książka jest przednia. Recenzja zresztą też!

Weeeeeee, weeeeeeeeeee! <3
Otwieram, składam i z powrotem do szaszetki. Polybagi jeszcze nietknięte! ;D

Do zobaczenia (przeczytania?), na odchodnym łapcie fotki saszetek i polybagów LEGO, które ostatnio zbieram, czekając na mój debiut na YouTube i pierwsze videorecenzje poważnych zestawów. Na maksa zajarałem się tematem i chciałbym do końca roku ruszyć z nagrywaniem filmików! Podejrzewam, że połowa skromnej pensji, którą otrzymam za pełnienie zaszczytnej funkcji redaktora portalu studenckiego (tam na dole w zespole jestem wpisany, o!), zostanie utopiona w LEGO Friends. Trudno, upośledzenia się nie wybiera! ;)

Saszetki z gazetek LEGO to idealna metoda na zyskanie kilku elementów
za około dyszkę. Niestety, klocki są tam zazwyczaj ciut gorszej jakości.
Taką gazetkę nazywam sobie zdrowym substytutem ćmików! ;)

niedziela, 14 sierpnia 2016

RECENZJA: Shantaram - Gregory David Roberts


Kiedy kończyłem czytać Shantaram, czułem się jakbym żegnał serdecznego przyjaciela, który zawsze miał mi coś ciekawego do opowiedzenia. Naszła mnie również smutna konstatacja, że chyba pora porzucić marzenie o byciu najlepszym, światowej sławy pisarzem, bo raczej nigdy nie uda mi się napisać czegoś lepszego niż recenzowany tutaj Shantaram. A po co inwestować cały trud w wojnę, której nie sposób wygrać?

To zdumiewająca historia młodego Australijczyka, który porzucony przez żonę znalazł pocieszenie w heroinie. Zaczął napadać na banki (ubrany zawsze w garnitur okradał tylko ubezpieczone firmy, przez co media zwały go rabusiem-dżentelmenem). Schwytany, został skazany na dwadzieścia łat. W biały dzień uciekł z więzienia i przedostał się do Indii. Ukrywał się w slumsach, gdzie leczył biedaków, był żołnierzem bombajskiej mafii, walczył z Armią Czerwoną w Afganistanie. Jakby tego było mało, jest jeszcze Karla — femme fatale, jakich mało w literaturze — i zagadka w tle.

Powyższy akapit recenzji został zaczerpnięty z okładki książki, a zdecydowałem się na taki manewr, gdyż streszczenie to jest w gruncie rzeczy klawe. Smaczek wszystkiemu dodaje fakt, że podobnie wyglądały koleje życiowe samego Robertsa, a historia do pewnego stopnia jest autobiograficzna. Lina (Lin to imię głównego bohatera; skrót od fałszywego, paszportowego imienia Lindsay, które w hindi oznacza… męskie przyrodzenie) poznajemy chwilę po pojawieniu się w Indiach. Seria przypadków sprawia, że trafia on do lokalu zwanego Leopold, w którym nawiązuje pierwsze znajomości z interesującymi cudzoziemcami. W toku wydarzeń poznajemy jednak obszerne fragmenty przeszłości Lina, czemu sprzyja odrobinę pamiętnikarki styl narracji, zawierający sporadyczne retrospekcje i wtręty natury filozoficznej czy quasipsychologicznej. Bomba(j)!

Właściwie w każdym rozdziale, a jest ich 42, znajdziemy jakieś interesujące wtręty m.in. o organizacji czarnego rynku w Bombaju, podrabianiu dokumentów, życiu w slumsach, hierarchii więziennej czy naturze ludzkiej. Najbardziej efektowne są momenty, kiedy z pozoru nieistotna rzecz lub wizyta w jakimś miejscu zostaje później misternie spleciona z refleksją Australijczyka pod koniec rozdziału lub w zupełnie innej części książki. Tempo powieści jest z początku niespieszne, ale ja nie uświadczyłem dłużyzn, potężnie zżywając się z protagonistą. Dość powiedzieć, że bohater zakochuje się w pewnej kobiecie niemal na początku książki, a pierwszą poważną garść informacji na jej temat dostajemy dopiero w okolicach strony dwusetnej. Ale warto czekać, oj warto. Również na zakończenie, które klaruje kilka wątków i sprawia, że nieco inaczej spoglądamy na całą historię.

Styl Gregora Dawida Robertsa jest po prostu mistrzowski. Rozbudowane porównania i niesłychanie plastyczne metafory (np. Słowa „rzeź” i „masakra” grubo okraszały strony bombajskich dzienników, jak masło słodką bułkę więziennego strażnika.) sprawiają, że czasami powieść pożera nas bez reszty. Istne wiaderko pełne emocji! W Shantaram znalazłem najlepsze opisy codzienności za kratami, bitewnego chaosu czy życia w potwornym niedostatku, jakie kiedykolwiek czytałem. Autor tak zręcznie łączy epickie wydarzenia z subiektywnymi przeżyciami jednostki, że czytelnik mimowolnie chwyta za ołówek, żeby pozaznaczać fragmenty. Ja zaznaczyłem ich bardzo wiele, marginesy mam pełne w hasłach i gwiazdkach.

Bardzo polecam niniejszą lekturę, chyba najmocniej ze wszystkich pozycji książkowych, które do tej pory recenzowałem na blogu. To zdecydowanie ten sam poziom co Trylogia Husycka. I nawet wymaga podobnego rodzaju skupienia, choćby ze względu na wielowątkowość, powroty bohaterów po kilkudziesięciostronicowych zniknięciach i ich (czasami) podobnie brzmiące imiona. A co to właściwie znaczy to całe Shantaram? To człowiek pokoju lub nawet człowiek bożego pokoju, a przydomek ten został nadany głównemu bohaterowi przez jego hinduskich przyjaciół. Lin odnalazł bowiem na tłocznych uliczkach Bombaju i w wiosce swojego przyjaciela Prabakera sporo okruchów prawdy, spokoju i sensu.

Dacie wiarę, że kupiłem tę książkę tylko ze względu na intrygującą okładkę, nie wiedząc kompletnie nic o jej zawartości? Oby życie częściej zaskakiwało mnie w ten właśnie sposób!

Zastanawiałem się jak mogę Was zachęcić lub przekonać do zainteresowania się Shantaram i wpadłem na dość świeży, być może nieco karkołomny pomysł. Tym razem nie wypiszę Wam inspirujących cytatów w tym poście, tylko zaproponuję trzy zestawy fragmentów pogrupowane w różne tematy przewodnie, a Wy sami możecie sobie wybrać ten, który najbardziej Was interesuje. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przeczytać wszystkie trzy posty z cytatami. Ostrzegam również, że unikałem ciekawszych, dłuższych refleksji mogących zaspoilerować fabułę. Zapraszam do wybrania tematu przewodniego z cytatami poprzez kliknięcie w odpowiedni odnośnik:

Miłość & Relacjecytaty z Shantaram (klik!)
Ludzie & Świat cytaty z Shantaram (klik!)
Wojna & Władzacytaty z Shantaram (klik!)

Dane techniczne:
Autor: Gregory David Roberts
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 800
ISBN: 978-83-65282-31-6
Cena detaliczna: 59,90 PLN

Miłość & Relacje - cytaty z Shantaram


Oto pokaźna garść cytatów z Shantaram, czyli jednej z najlepszych rzeczy, jaką czytałem w ostatnich latach, a może nawet całym swoim życiu. Celowo unikałem przytaczania dłuższych fragmentów, a także takich, które mogłyby zaspoilerować fabułę. Moją recenzję Shantaram znajdziesz tutaj (kliknij, żeby przeczytać).

Istnieje takie złe uczucie – coś mniej potężnego od nienawiści, ale silniejszego od niechęci – które przystojni mężczyźni budzą w brzydkich. Jest nieracjonalne i niesprawiedliwe, to jasne, ale istnieje, ukrywa się w długim cieniu zazdrości. (s. 80)

Młode indyjskie laseczki z klasy średniej dostały fioła na punkcie zmiany. Są wykształcone, chcą mieć krótkie włosy, krótkie sukienki, krótkie romanse. Są gotowe, ale faceci je powstrzymują. Przeciętny Hindus ma dojrzałość seksualną czternastolatka. (s. 80-81)

Jedną z przyczyn, dla których pragniemy miłości i tak rozpaczliwie jej szukamy, jest to, że miłość to jedyne lekarstwo na samotność, wstyd i smutek. (s.110)

Byłem w niej zakochany, ale nie wiedziałem, czy mogę jej ufać. To rzeczywistość uciekiniera: częściej się kocha ludzi, niż im ufa. Oczywiście ludzie żyjący w świecie bezpieczeństwa mają dokładnie odwrotnie. (s. 136)

Niektóre kobiety płaczą bezboleśnie. Łzy padają łagodnie jak wonny wiosenny deszczyk, a twarz po nich jest czysta, jasna i niemal promienna. Inne kobiety płaczą z trudem i ten ból niszczy ich urodę. (s. 241)

Jeśli chcesz skrzywdzić kogoś, kogo lubisz, zaufaj mu bezgranicznie. (s. 265)

Nic tak doskonale nie pasuje do ręki, nie wydaje się tak dobre w dotyku i nie budzi takiej opiekuńczości, jak ręka dziecka. (s. 279)

Byli biedni, zmęczeni, zatroskani, ale byli Hindusami, a każdy Hindus powie, że choć miłość może nie została wynaleziona w Indiach, to tutaj ją doprowadzono do perfekcji. (s. 340)

Strach wysusza człowiekowi usta, a nienawiść chwyta go za gardło. Dlatego nie ma wielkich dzieł zrodzonych z nienawiści – prawdziwego strachu i nienawiści nie można wyrazić słowami. (s. 357)

Byli silni i zdrowi, mieli pod trzydziestkę i walkę lubili mniej więcej tak jak seks, a za seksem przepadali. (s. 389)

Karla powiedziała kiedyś, że mężczyźni zdradzają swoje myśli, odwracając wzrok, a uczucia – wahając się. Z kobietami, dodała, jest dokładnie na odwrót. (s. 418)

Zakochani nie zwracają uwagi na to, co mówi ukochana osoba, upijają się tylko szczęściem słuchania jej głosu, ale nigdy nie słyszą brzmiącego w nim strachu i bólu. (s. 439)

Mężczyzna jest prawdziwym mężczyzną, kiedy zdobędzie miłość dobrej kobiety, zasłuży na jej szacunek i nie utraci jej zaufania. Jeśli tego nie osiągnąłeś, nie jesteś mężczyzną. (s. 525)

Kiedyś pewien mudżahedin powiedział mi, że los daje nam wszystkim trzech nauczycieli, trzech przyjaciół, trzech wrogów i trzy wielkie miłości. Jednak ta dwunastka nigdy nie wydaje się oczywista i nigdy nie wiemy, kto jest kim, dopóki ich nie pokochamy, nie opuścimy lub nie zaczniemy z nimi walczyć. (s. 543)

Mógłbym ją pokochać. Może ją nawet trochę kochałem. Ale czasami najgorsze, co można zrobić kobiecie, to ją pokochać. (s. 548)

Niedobrze jest kochać kogoś, komu się nie wybaczyło. (s. 720)

Przeszłość, którą ze sobą nosimy, składa się ze strzępów uczuć. Na ogół potrafimy ją tylko dźwigać na własnych barkach albo wlec za sobą z wysiłkiem. (s. 744)

Tylko idiota (…) popełnia ten błąd, żeby zostać sam na sam z kimś niegdyś kochanym. (s. 785)


Podobało się? Zajrzyj również do cytatów o Ludziach & Świecie, a także Wojnie & Władzy! Napisz w komentarzu, który cytat uwiódł Cię najmocniej i dlaczego!
#RozpaczliwaPróbaStymulacjiSpołeczności

Ludzie & Świat - cytaty z Shantaram


Oto pokaźna garść cytatów z Shantaram, czyli jednej z najlepszych rzeczy, jaką czytałem w ostatnich latach, a może nawet całym swoim życiu. Celowo unikałem przytaczania dłuższych fragmentów, a także takich, które mogłyby zaspoilerować fabułę. Moją recenzję Shantaram znajdziesz tutaj (kliknij, żeby przeczytać).

Dwa najszybsze sposoby na wyrobienie w sobie zdrowej niechęci do gatunku ludzkiego i jego przeznaczenia to podawać żarcie albo sprzątać za minimalną stawkę. (s. 82)

We śnie trudno być naprawdę smutnym. W snach jesteś szczęśliwy, boisz się i gniewasz, ale trzeba się dobrze obudzić, żeby być smutnym, nie sadzicie? (s. 83)

Każde miasto świata ma w sercu wioskę. Nigdy nie zrozumiesz miasta, jeśli najpierw nie zrozumiesz wioski. (…) Wioska to klucz. (s.86)

Kiedy pragnienie i obawa są dokładnie tym samym, powiedział, taki sen nazywamy koszmarem. (s. 131)

Dobrych lekarzy cechują trzy rzeczy: zmysł obserwacji, umiejętność słuchania i wielkie zmęczenie (s. 179)

Więzienie zrywa maskę wszystkim. W więzieniu nie ukryjesz się, kim naprawdę jesteś. Nie możesz udawać, że jesteś twardy. Albo jesteś, albo nie, i wszyscy to wiedzą. A kiedy pojawiły się noże i gra toczyła się na śmierć i życie, dowiedziałem się, że tylko jeden na stu wytrwa przy tobie w imię przyjaźni. (s. 186-187)

Nędza i duma to miłujący się bracia krwi, dopóki jeden, w nieodmienny i nieunikniony sposób, nie zabije drugiego. (s. 200)

– Wszystko uważam za coś osobistego, na tym polega bycie osobą. (s. 213)

Mężczyźni palili z tą samą niewesołą, poważną obojętnością, która panuje podczas długiej jazdy w windzie pełnej obcych. (s. 252)

Znasz różnicę między wiadomością z ostatniej chwili a plotką? Wiadomości powiadamiają o tym, co ktoś zrobił. Plotka – ile miał z tego radochy. (s. 313)

Cierpliwość i obsesyjne skupienie to klejnoty, które wykopujemy w tunelach więziennej samotności. (s. 316)

To są Indie, stary. Indie. To kraj serca. Tutaj serce jest królem, stary. Pierdolone serce. Dlatego jesteś wolny. Dlatego ten gliniarz oddał ci ten twój lipny paszport. (s. 391)

Nie ma nic bardziej przygnębiającego od dobrej rady i byłbym wdzięczny, gdybyś mnie nimi nie prześladował. (s. 469)

Hindus nie potrafi się oprzeć trzem zjawiskom: pięknej twarzy, pięknej piosence i zaproszeniu do tańca. (s. 563)

Popularne europejskie i amerykańskie karykatury Afgańczyków, dzikich i złaknionych krwi – które ich samych nieodmiennie zachwycały – po każdym bezpośrednim kontakcie z nimi obnażały swój fałsz. Ci ludzie okazywali się serdeczni, przyjaźni, uczciwi i wyjątkowo uprzejmi. (s. 643)

Jedną z bolesnych prawd, o których dowiaduje się lekarz polowy, jest ta, że równie intensywnie i prawie równie często modli się o śmierć jak o życie. (s. 648)

– Mój drogi przyjacielu, możesz jeść na stojąco, skoro musisz, i możesz się kochać na stojąco, jeśli potrafisz, ale nie można pić whisky na stojąco. To barbarzyństwo. Człowiek, który pije na stojąco alkohol tak wyborny jak whisky, jeśli nie wznosi toastu za jakąś szlachetną rzecz lub sprawę, jest bestią, która nie zawaha się przed niczym. (s. 683)

Podobało się? Zajrzyj również do cytatów o Miłości & Relacjach, a także Wojnie & Władzy! Napisz w komentarzu, który cytat uwiódł Cię najmocniej i dlaczego!
#RozpaczliwaPróbaStymulacjiSpołeczności

Wojna & Władza - cytaty z Shantaram


Oto pokaźna garść cytatów z Shantaram, czyli jednej z najlepszych rzeczy, jaką czytałem w ostatnich latach, a może nawet całym swoim życiu. Celowo unikałem przytaczania dłuższych fragmentów, a także takich, które mogłyby zaspoilerować fabułę. Moją recenzję Shantaram znajdziesz tutaj (kliknij, żeby przeczytać).

On robi problemy i my będziemy mieć problemy, bo problemy to jedyny majątek, jaki wolno mieć takim biedakom, jak my. (s. 220)

Światem rządzi milion nikczemników, dziesięć milionów głupców i sto milionów tchórzy. (…) To ich decyzje kierują światem i prowadzą go drogą chciwości i zniszczenia. (s. 301)

Uśmiechnąłem się po raz pierwszy od aresztowania. W więzieniu należy dawkować uśmiechy, bo drapieżcy uważają uśmiech za dowód słabości, słabi za zaproszenie, a strażnicy za napraszanie się o jakąś nową torturę. (s. 355)

W więzieniu przeżyć musi nie tylko ciało, muszą przetrwać także charakter i serce. Jeśli któreś z nich zostanie złamane lub zabite, pod koniec wyroku z więzienia wychodzi żywe ciało, lecz nie można powiedzieć, ż wychodzi człowiek. (s. 358-359)

Okrucieństwo to rodzaj tchórzostwa. Okrutny śmiech to płacz tchórza, kiedy nie jest sam, a zadawanie bólu to jego rozpacz. (s. 364)

– Pragniemy władzy, bo ona daje nam seks, i pragniemy sensu, bo on pozwala nam zrozumieć seks. Wszystko sprowadza się w końcu do seksu, bez względu na to, jak to nazwiemy. Te inne pojęcia to tylko takie ubranka. (s. 425)

Nie wiem czy istnieje inna grupa społeczna, która politykę i polityków traktuje z większym cynizmem niż zawodowi przestępcy. Według nich wszyscy politycy są bezwzględni i skorumpowani, a wszystkie systemy polityczne przedkładają wpływowych bogaczy nad bezbronnych biedaków. (s. 487)

Podczas mojej pierwszej bójki na noże dowiedziałem się, że istnieją dwa rodzaje ludzi, którzy angażują się w konflikty grożące śmiercią: ci, którzy zabijają, żeby przeżyć, i ci, którzy żyją, żeby zabijać. (s. 502)

Nigdy nie widziałem, żeby naprawdę silny mężczyzna żerował na słabszym. Silni nienawidzą wymuszających niemal tak samo jak wymuszający ich. (s. 502)

Nigdy nie wiadomo, co w człowieku siedzi, dopóki nie zacznie się go powoli odzierać z nadziei. (s. 513)

Mężczyźni wypowiadają wojnę dla zysku i zasad, ale toczą ją dla ziem i kobiet. Prędzej czy później inne przyczyny i powody toną we krwi i tracą znaczenie. Prędzej czy później śmierć i pragnienie przeżycia zagłuszają zmysły. Prędzej czy później przetrwanie staje się jedyną logiką, a śmierć jedynym głosem i wizją. (s. 636)

Był buntownikiem bez powodu w świecie, w którym jest zbyt mało buntowników z prawdziwymi powodami. Nie lubię i nie ufam ludziom, którzy w nic nie wierzą. (s. 658)

Nie chcieli się ożenić, jak powiedział Salman, bo obaj uważali, że zginą gwałtowną śmiercią w młodym wieku. Ta perspektywa ich nie przerażała ani nie martwiła. Uważali, że to rozsądna transakcja: kolorowe życie, władza i dostatek zapewniony rodzinom za krótkie życie, zakończone od ciosu nożem lub pocisku. (s. 703)

A pieniądze, jeśli jest ich wystarczająco wiele, są podobne do wielkiej partii politycznej: czynią tyle samo zła co dobra, dają zbyt wiele władzy zbyt nielicznym, a im bardziej się do nich zbliżasz, tym bardziej brudzisz sobie ręce. (s. 733)

– Nie ma człowieka ani kraju bez wojny. (…) Nam zostaje tylko wybrać stronę i walczyć. To nasz jedyny wybór: z kim i z czym walczymy. To jest życie. (s. 780)


Podobało się? Zajrzyj również do cytatów o Miłości & Relacjach, a także Ludziach & Świecie! Napisz w komentarzu, który cytat uwiódł Cię najmocniej i dlaczego!
#RozpaczliwaPróbaStymulacjiSpołeczności

środa, 3 sierpnia 2016

Ulubieńcy lipca [2016]

Kochani, przedstawiam Wam ulubieńców lipca! Chwila to wiekopomna, gdyż zawieszam serię. Prawdopodobnie na długo, być może na zawsze. Formuła po raz kolejny zaczęła mnie nieco nużyć, wyczuwam również cięższy okres na blogu, gdyż właśnie rozpocząłem nową fuchę związaną z mediami społecznościowymi, marketingiem i pisaniem tekstów na zamówienie. A potem to już studia doktoranckie, jeszcze jedna robótka i będzie trzeba chwycić się za jaja jak facet i z czegoś zrezygnować. Kultury & Fetyszów definitywnie nie porzucę raczej nigdy, ale na bzdurki pokroju ulubieńców czasu może zabraknąć. Rozkoszujmy się zatem ostatnimi nowożytnymi ulubieńcami [*]


#JEDZONKO
Jeśli idzie o lody, to poznańskie kule lodowe Cassate grają w innej lidze niż pozostałe. No, może podjazd do nich mają jedynie czekoladowe Grycany. Żadne Palermo, TYLKO CASSATE. Kombinacja głębokiego kakao, truskawki i śmietanki plus garść bakalii to niebo w gębie. Jeden z moich ulubieńców wszechczasów! Miłość do nich zaczęła się w poznańskiej kawiarnio-lodziarni Kociak.


#KSIĄŻKA
W ubiegłym miesiącu recenzowałem zbiorek opowiadań Ktoś mnie pokocha, a tekst ten mocno przypadł Wam do gustu (kliknij, żeby przeczytać). Nie jest to jednak książka, która skradła moje serducho. Jest bowiem inna - Shantaram, którą czytam od kilku miesięcy. Wolniutko, delektując się niczym nieziemskim, bombajskim smakołykiem. Jak skończę, to napiszę recenzję, a w zasadzie laurkę. Najlepsza rzecz z jaką obcowałem w tym roku, a może nawet w ostatnim pięcioleciu!


#FILM  #SERIAL
Zmodyfikuję nieco tę kategorię. Dlaczego? BO MOGĘ!
Jejku jak się jarałem ostatnio serialem Narcos, który opowiada o perypetiach niejakiego Pabla Eskobara, kolumbijskiego szefa gangu narkotykowego Kartelu z Medellin. Skorumpowani gliniarze, walka z CIA i DEA, ciągłe zabawy w kotka i myszkę, masa przemycanego koksu, komunistyczne bojówki i zdrady w kryminalnym półświatku. Świetnie zrealizowany serial inspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Skóra cierpnie w najlepszym wydaniu.


#MUZYKA
Tak jak w zeszłym miesiącu, podaję Wam na tacy zaledwie jedną pioseneczkę, którą ostatnio mocno sobie upodobałem. Wiem, że staroć, ale ja dużo później odkopuję niektóre rzeczy. Melancholia i optymizm. Go Solo od Toma Rosenthala słucha się cudownie, podobnie zresztą jak inne jego utwory, na przykład takie It’s OK. Stało się, słucham mniej rapsów niż każualowych pioseneczek z radia. Czyżby, czyżby… z mentalnych szerokich spodni się wyrastało? :C


#GRA
Z grami wideo straszna posucha. Prócz LEGO Przygody (PS4), którą delikatnie ogrywam z Dziewuchą, miałem przelotny kontakt z uroczą grą survivalową The Flame in the Flood (PC). Świat ogarnęła wielka powódź, a my wraz z wiernym czworonogiem wyruszamy w dół rzeki i próbujemy przetrwać. Ciekawa oprawa graficzna, piękne wydanie za niecałe pięćdziesiąt złotych. Polecam, szczególnie tym, którzy upodobali sobie This War of Mine.


#KOMIKS #POEZJA
Kilka tygodni temu przyuważyłem, że Mateusz Sidorek wyprzedaje ostatnie sztuki swojego tomiku pt. 21. Rzecz nie była droga, a obecnie jest prawdziwym białym krukiem (dwie sztuki do poczytania są w Bibliotece Narodowej). Twórczość młodych poetów, jak to zazwyczaj bywa, jest szorstka i miejscami ciężkostrawna, ale znalazłem parę perełek. Sidorek porusza tematykę kobiet, konsumpcjonizmu, człowieka i codzienności. Najczęściej białe, awangardowe utwory. Próbkę możecie przeczytać sobie tutaj albo na jego stronce. Ja z 21. jestem umiarkowanie zadowolony. Sam mam w planach tomik, posiadam już nawet koncept całości i kilka utworów, ale ciii…


#KOSMETYK
Agent Max w wersji Owocowa Nuta to najlepsze żelowe dyski na caluuuutkim świecie. Nie żadne morskie, cytrusowe czy inne badziewie, tylko Owocowa Nuta. Różowe są the best! Dzięki nim w łazience ładnie pachnie, nawet po miękkiej kupce. Dostępne w Biedronce za rozsądną cenę około 8 złotych. Starcza na 6 tygodni. Pan Domu Pionek poleca!



#AKCJA PROMOCYJNA
Takie fanty dostałem ostatnio w poznańskim Billaboomie na wieczorze kawalerskim serdecznego koleżki. Jakoś po północy na piętro wparował pirat z dwoma pomocnicami. On zadawał proste, quizowe pytanka, one rozdawały drinki z Captainem Morganem, Colą i cytrynką. Za prawidłową odpowiedź dostawaliśmy kluczyk, który upoważniał do otwarcia skrzyni i wylosowania gadgetu. Mi wpadł worek do papci na w-f, komuś zakosiłem jeszcze koszuleczkę. Prawda, że fajowa akcja? Ten worek świetnie nadaje się na niedalekie wycieczki rowerowe. A sam rum również niczego sobie. Z chęcią bym się kiedyś nawalił tym trunkiem, bo praca mnie powoli dobija...



Zjedzcie sobie Cassate, poczytajcie Shantaram i zróbcie różowe kwiatuszki w toaletach - to moje sierpniowe przesłanie. A na koniec przedstawiam Wam dwie LEGO Minifigurki, które zasiliły moją kolekcję. Prawda, że przesłodkie? ;]

Źródła nie moich fotek: klik i klik!