niedziela, 21 kwietnia 2013

RECENZJA #3: Cheetos Duos



W małym, podmiejskim sklepiku zauważyłem nowy rodzaj chrupek z charakterystycznym gepardem na opakowaniu - Cheetos Duos. Nie zastanawiając się długo wrzuciłem produkt do koszyka i skierowałem swe kroki ku kasie - zawsze z miłą chęcią próbuję niestandardowych smaków i sezonowych edycji firmy Frito Lay.

Dlaczego Duos? W paczce znajdują się dwa gatunki kukurydzianych chrupek: o smaku hamburgera i papryki. Odrobinę obawiałem się wersji paprykowej, kiedyś bowiem miałem niemiłe doświadczenie z kiepskawą odmianą Cheetosów - w gardle wylądował istny kociołek z ostrymi, drażniącymi przyprawami. Nie wiem czy była to zepsuta partia czy toleruję jedynie jałowe pokarmy, w każdym razie wrażenia z tamtej feralnej degustacji były nadzwyczaj... emocjonujące. Tym razem papryka zostawiła jedynie przyjemne gryzienie w gardziołku i odrobinę pikantny posmak. Co się zaś tyczy jaśniejszej wersji (tej o smaku hamburgerowym), mam mieszane odczucia. Zamykając oczy niby idzie wyobrazić sobie bułkę ze stekiem, ale jak dla mnie jest to mniej doprawiona wariacja na temat zawartości zielonego opakowania Cheetos Pizza. Poza tym przekąska w paczce jest wymieszana, co siłą rzeczy oznacza smak papryki na smakołyku drugiego rodzaju. Słabo!

Kształt chrupek to harmonijka - nic nadzwyczaj kreatywnego. Miła dla oka jest natomiast grafika na froncie produktu. Proporcje smaków nie muszą wynosić jednak 1:1, co w pewnym sensie sugeruje grafika. Czy można uznać to za celowe wprowadzenie konsumenta w błąd? (wiem, wiem - zaczynam się czepiać).

Podsumowując: Cheetos Duos mnie nie zachwyciło. Jego zniknięcie z rynku nie spotka się z rozpaczą mojego żołądka. Z nostalgią wspominam jedynie zimowe Cheetos Snowballs. Ocena to niestety tylko (lub aż!) trójka plus. Nie mówię, że jadłem z obrzydzeniem, ale... spodziewałem się czegoś lepszego i bardziej nowatorskiego.

Plusy:
+ Ciekawy pomysł z połączeniem smaków
+ Rzucające się w oczy i ładne kolorystycznie opakowanie

Minusy:
- Mieszający się smak papryki z... "hamburgerem"
- Nieprzewidywalna proporcji smaków w poszczególnych opakowaniach

Zdjęcie maskotki Cheetos pochodzi z www.logofirmowe.pl

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

RECENZJA #2: Milka Löffel Ei



Święta już dawno za nami, przyszła więc pora na konsumpcję ostatniego słodkiego podarunku - Milka Löffel Ei. Fioletowe opakowanie, stylizowane na małą jajeczną wytłacznkę cieszy oko i zachęca do zajrzenia do środka. Tak, pudełeczko to zdecydowanie najmocniejszy punkt produktu. Sprawia ono, że łakoć świetnie nadaje się na drobny upominek dla przyjaciela lub przyjaciółki. Młodsze dziecko pewnie bardziej ucieszy Kinder Niespodzianka, a to z powodu zabawki.

Jako, że ja dzieckiem przestałem być już kilka lat temu, z ochotą zabrałem się do pałaszowania pierwszego z czterech jajek. Jajka są pojedynczo opakowane w sreberko - nie ma więc kłopotu z podzieleniem smakołyku na porcje. Urzekająco wyglądają także dwie plastikowe łyżeczki dołączone do zestawu, a umieszczone w taki sposób, że niemożliwością jest ich przeoczenie.

Według instrukcji jajko należy stuknąć łyżeczką, żeby dostać się do puszystej, kakaowej treści. To raczej niemożliwe, gdyż czekoladowa skorupka jest na to zbyt gruba. Najlepiej odgryźć czubeczek "fałszywego nabiału" i zacząć eksplorować wnętrze. Jeśli chodzi o nadzienie - moim zdaniem jest odrobinę za słodkie, ale nie twierdzę, że nie znajdzie swoich miłośników. Jego smak to skrzyżowanie Nutelli z budyniem czekoladowym, konsystencja przypomina zaś krem. Krem smaczny, rozpływający się w ustach, ale jak już wspomniałem - dla mnie odrobinę za słodki. Więcej niż jednego jajka mógłbym nie przeżyć! Co się zaś tyczy mlecznej czekolady - Milka wie co dobre i nie musi obawiać się konkurencji.

Biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny - trzynaście złotych to RACZEJ rozsądna cena, jeśli weźmiemy pod uwagę efektowne opakowanie. Jeżeli zaś preferujemy więcej słodkości - lepiej kupić cztery czekolady tej samej firmy. Wystawiam produktowi mocną czwórkę. Prawdopodobnie za rok sam poszukam w sklepie kartonika z Milka Löffel Ei, aby zapewnić sobie kolejne cztery słodkie pauzy...

Plusy:
+ Śliczne i pomysłowe opakowanie
+ Smaczna czekolada i krem...

Minusy:
- ... który dla niektórych może wydać się odrobinę za słodki
- Odrobinę zbyt wysoka cena (?)

Zdjęcie Milka Löffel Ei pochodzi z: www.forum.pcformat.pl

RECENZJA #1: Listonosz - Charles Bukowski




Gdzieś obiło mi się o uszy, że polscy raperzy zaczęli szukać inspiracji w książkach Charlesa Bukowskiego (nie pamiętam tylko czy jako pierwszy mówił o tym Mes, Eldo, VNM, czy inny Pezet). Nieźle - pomyślałem - dobrze, że inspiruje ich coś więcej niż hajs, koks i dziwki.

Sam długo przymierzałem się do przeczytania którejś z powieści Amerykanina niemieckiego pochodzenia. Mój apetyt zaostrzył się po obejrzeniu Ćmy Barowej i kilku wywiadów z Bukowskim na youtube. Ciekawy facet - pomyślałem - poczytam sobie, skoro pisał o hajsie, wyścigach konnych i alkoholu. No i może o dziwkach, nie zapominaj o dziwkach!

Miałem szczęście - wolny egzemplarz Listonosza (ang. Post Office) czekał na mnie w uniwersyteckiej bibliotece. Stary, zmurszały wolumin ze śladem kubka na łososiowej okładce i wypadającymi kartkami dodał powieści specyficznego uroku. Było czytane - pomyślałem - nic dziwnego, przecież to o...

Pierwsze strony dzieła lekko mnie zniechęciły. Niedużo nawet zabrakło żebym zwątpił w geniusz autora i zrezygnował z lektury. Na szczęście jednak przetrwałem te kilkanaście kartek fabularnego zaczynu i jak się później okazało - było warto. Codzienne perypetie pomocnika listonosza, a później etatowego pracownika poczty, Hanka Chinanskiego nabrały rumieńców. Przyznam, że nie liczyłem partnerek głównego bohatera, ale na kartach powieści przewinęło się ich sporo, podobnie zresztą jak butelczyn wszelkiej maści trunków. Sceny seksu i melanżowania nie przytłaczają jednak całości, są zgrabnie splecione z utarczkami z przełożonymi i nieerotyczną sferą związków. W pewnym momencie poczciwego (i w gruncie rzeczy wrażliwego) Hanka można uznać nawet za człowieka ustatkowanego, może nawet szczęśliwego. Stan ten nie trwa jednak zbyt długo.

Nie chciałbym zdradzać więcej szczegółów fabuły, żeby nie odebrać potencjalnemu czytelnikowi przyjemności z lektury. Dodam tylko, że los stawia przed bohaterem różne życiowe wyzwania: [SPOILER] rywalizację z innym mężczyzną, śmierć żony czy narodziny dziecka [KONIEC SPOILERA]. Bukowski z lekkością i pewną dozą humoru opisuje wszystkie te ważne dla dżentelmena wydarzenia. Na plus należy także zaliczyć poważne traktowanie czytelnika - czujność zostanie nagrodzona odnalezieniem pewnych ciągłości anegdot, co dodatkowo umili odbiór i podkreśli atrakcyjną, gawędziarską formę.

Jest jeszcze jedna rzecz, która zasługuje na pochwałę - plastyczne zaprezentowana amerykańska rzeczywistość lat '70. Chodzi tu na przykład o fragmenty opisujące posuniętą do granic absurdu biurokratyzację działania Urzędu Pocztowego, realia rodzinnej miejscowości Joyce czy relacje międzyrasowe. Bardzo nietuzinkowe jest również zakończenie powieści.

Podsumowując: polecam książkę wszystkim tym, którzy nie boją się wulgaryzmów i bezkompromisowych historii z życia dobrotliwych drani. Błyskotliwe obserwacje Hanka, swobodny styl narracji i leniwa miejscami akcja z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu, ale spróbować nie szkodzi. Ja wystawiam tytułowi solidną czwórkę plus w szkolnej skali ocen.


Plusy:
+ Luźna, gawędziarska narracja
+ Wyważenie dorosłych treści
+ Sugestywny obraz amerykańskiego społeczeństwa
+ Kapitalne wątki poboczne (listonosz Mathew, wymontowywaniu kranów itd.)

Minusy:
- Fragmentami nudna i ślamazarnie tocząca się akcja
- Niektóre postacie znikają z horyzontu wydarzeń bez wyjaśnienia (celowy zabieg?)

Zdjęcie Charlesa Bukowskiego pochodzi z: www.planetaplus.pl

niedziela, 14 kwietnia 2013

Kultura & Fetysze - RUSZAMY!

START!
Witam, ja jestem Pionek, a to jest mój blog, który zwie się Kultura & Fetysze - dokładnie tak jak moje domowe studyjko nagrań! Jeśli będziesz chciał posłuchać mojej (i nie tylko) muzyki, poniżej znajdziesz odpowiedni link, ale nie o to teraz chodzi. W tym miejscu zajmę się inną działalnością, a mianowicie pisaniem! Na gorąco myślę, że będą to głównie recenzje, ale tym razem postanowiłem chrzanić wszelkiego typu założenia początkowe - mam tylko nadzieję, że z czasem znajdziecie tu wiele różnorodnych materiałów, a moje pióro stanie się lekkie i przyjemne niczym świeży plaster miodu!


NAZWA I CEL!?
Dlaczego właściwie Kultura & Fetysze? Według mnie nazwa ta świetnie odzwierciedla człowieka, który z jednej strony jest istotą inteligentną, racjonalną, wrażliwą na piękno i podatną na wzniosłe idee, z drugiej zaś targają nim biologiczne pożądania, emocje i namiętności. Na pewno wiecie co mam na myśli, chodzi mi o tą niesłychanie fascynującą dualność natury ludzkiej - obliczu Apolla i Dionizosa, pierwiastku Erosa i Psyche, elementu sztywnej cywilizacji i nieokiełznanej natury, duszy wrażliwego myśliciela i chcącego się upodlić chama... Będę starał się pisać o rzeczach przeróżnych, spróbuję jednak zahaczać o dwa wyżej wspomniane bieguny, rozbić duszący, szklany klosz i - jakkolwiek patetycznie to zabrzmi - w ten sposób, sam przed sobą, przyznać się do moich dwóch twarzy, do tego, że na równi interesuje mnie dobre żarcie i intelektualna igraszka. Nie obawiaj się jednak Drogi czytelniku - nie będę zanudzał Cię filozoficznymi rozterkami - po prostu czasem wrzucę jakiś tekst o tym, co wpadło mi w ręce i zrobiło na mnie mniej lub bardziej pozytywne wrażenie, poddam wytwór rąk ludzkich swojej miałkiej interpretacji, wreszcie zawalczę z alienacją przedmiotu w stosunku do jego użytkownika! Bezpośrednią inspiracja frazy Kultura & Fetysze był tytuł zbioru esejów Kołakowskiego. Wstyd się przyznać, ale nie zebrałem się jeszcze do przeczytania tego dzieła. Panie Leszku, w tym miejscu obiecuję, że prędzej czy później, spędzimy ze sobą kilka wieczorów. Jestem to Panu winien za kapitalnie brzmiącą nazwę!

CO DALEJ!?
A teraz, bez zbędnej gadaniny - zapraszam do zapoznania się z pierwszymi wpisami! Pamiętaj jednak, że Nie od razu Rzym zbudowano. Jeśli zanudziłem Cię już dość - przyjmij moje przeprosiny i dryfuj dalej po oceanie internetu! Pamiętaj jednak, że nie wiadomo, czy za parę lat nie będę Twoim ulubionym pisarzem! Dzisiaj zrobiłem ku temu pierwszy krok! A Ty - co dzisiaj zrobiłeś?

WSPÓŁPRACA!?
Na moim blogu jest możliwa reklama w formie wpisów sponsorowanych, organizacji konkursów, promocji produktu, recenzji, patronatów, wpisów dotyczących konkretnej tematyki, banerów reklamowych... Jestem otwarty na propozycję. Jesteś zainteresowany reklamą na moim blogu? Skontaktuj się ze mną, razem coś wymyślimy!

LINKI!?
BĄDŹ NA BIEŻĄCO: www.facebook.com/kulturaifetysze
POSŁUCHAJ MNIE NA:  www.soundcloud.com/pionek