Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chełm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Chełm. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 września 2014

RECENZJA #36: Numery Niczym Nieskrępowane - Kosa


Kosa, Kosińska, Katarzyna, ewentualnie Bonson w wersji damskiej. Kolejny talent z Chełma, miasta które prawdopodobnie ma wyjątkowo sprzyjający mikroklimat dla rozwoju bezczelnych, błyskotliwych i interesujących raperek, niebędących jednocześnie kolejnymi kopiami Wdowy! Dziś przyjrzymy się ostatniemu dziełku Kosy, Numerom Niczym Nieskrępowanym, które ciężko nazwać EPką, są to bowiem cztery luźne numery, nagrane na mniej lub bardziej (dla koneserów i znawców raczej bardziej) znanych instrumentalach. Całość jest jednak dość spójna, a sama raperka udowadnia, że ma świetną rękę do wyboru podkładów, na których uprawia swój emocjonalny ekshibicjonizm. Jak radzi sobie lirycznie? CZAS NA KREATYWNĄ ANALIZĘ!

Snu! (instrumental: Flako - Crying on the in)
Jedno wiem na pewno - numer średnio sprawdziłby się jako poranny budzik. Pierwsza zwrotka mocno rozleniwiająca, niezbyt optymistycznie nastraja do dziarskiego witania nowego dnia... Jedynie krótki, acz konkretny, pokaz techniki mógłby wyrwać nas z objęć Morfeusza. Niezła, niezła zmiana tempa, tylko dykcja do wyszlifowania, ale czyja jest idealna niech pierwszy rzuci poduszką! Czy są tu jakieś napomknięcia o samotności i szczęściu, którego tak naprawdę nie ma? Ciężko powiedzieć, tekst jest otwarty na interpretacje. Zwrotka druga to narzekanie na bezsenność i inspiracje przychodzące zawsze późno w nocy, podobnie jak niechciane, zamykane na pięć spustów, myśli i wspomnienia. Zajebiście leżą mi wszelkie nawiązania do ekonomii - cheekpoint hajsu, produkt krajowy brutto w Holismie, słupki idące w górę etc. Kosa, weź idź na jakiś kurs giełdowego maklera, żeby połapać nowe pomysły na punche z niezaspokojonymi potrzebami w tle! Potrzebami materialnymi rzecz jasna! Ogólnie rzecz biorąc numer, że komar nie siada, sampelek dodaje całości wyjątkowego sznytu. Znakomite rozpoczęcie paczki!

Holism (instrumental: Emancipator - Merlion)
Nawiązanie do greckiego ideału piękna, będącego połączeniem przymiotów ciała i dobroci ducha plus zachęta do indywidualizmu, ale nie tego, polegającego na szukaniu koszulek z oryginalnym nadrukiem, lecz pewnej umysłowej niepodległości, choć częściowej niepodatności na obce wpływy - tak to widzę! Mamy też kilka wersów o powolnej utracie wiary w drugiego człowieka i niemożliwości pobudzenia jego emocjonalnych strun. Ogólnie jest niewesoło, wielowątkowo, ale autorka uciekła od grafomanii, co nie jest zadaniem prostym przy tak abstrakcyjnej, holistycznie ugryzionej, tematyce! Bardzo cenię sobie autobiograficzne odniesienia Kosy, z którymi bardzo łatwo się utożsamiać. Drobne zastrzeżenie do niezagospodarowania dalszej części podkładu i czterokrotnego powtórzenia refrenu. Oczywiście słucha się przyjemnie, słychać efekt narastających emocji; autor ma pełne prawo mieć taki zamysł, ale musi liczyć się z pytaniami słuchacza w stylu: może nie było pomysłu na ciąg dalszy tekstu? Chociaż zwrotka jest w rozmiarze XXL, lepiej zostawić czyste, kozackie pętle niż niepotrzebnie je brudzić... Utwór mógłby lecieć gdzieś w tle napisów filmu Dawca Pamięci, no i obowiązkowy props za użycie słowa fetysz, które jest bardzo na tym blogu lubiane!

Z otwartymi drzwiami (instrumental: Atmosphere - The Last To Say)
Sentymentalny numer dla ziomeczków, którzy nie opuszczają w potrzebie i nie zapominają o nas kiedy oddalamy się o kilka kilometrów lub tracimy zasięg w tunelach i życiowych zakrętach. Domorośli marzyciele z okruszkami na koszulce! Jeśli wszystkie studentki AWF we Wrocławiu (?) są tak dojrzałe i ogarnięte, to chyba lecę robić tam magistra z socjologii! Znowu na drugim planie majaczy nam pieniądz, który tworzy pewien naturalistyczny, urbanistyczny klimat szczurzej antyutopii. Braci się nie traci, ale uciec czasem niestety trzeba. Nawet jeśli kontakt kiepski, to namierzę cię i zachlam - to wyjątkowo cwaniacki i brawurowy wers! Refren złoto! Moim skromniutkim zdaniem to najlepszy numer z tej krótkiej kompilacji!

Proszę mi klaskać ft. Dj Simple (instrumental: Chrome Sparks - Marijuana)
Dobrze, że ten składnik wpadł do sałatki, bo dodaje lekkości, informując jednocześnie, że Artystka Katarzyna nie ma ciągle spiętych pośladków i umie zaprezentować się od strony, że tak powiem, kabaretowo-ironicznej. Powstało już naprawdę sporo tego typu numerów, ale ten nie okazał się w żaden sposób wtórny. Przypomina mi się kawałek nagrany przez niejakiego Micha na albumie Dożywocie Za Słowa, ale za nic w świecie nie mogę przypomnieć sobie jego nazwy, a YouTube nie chce mi pomóc... Ostatnie cztery wersy o dwóch końcach kabla są bardzo miłe, ale również słuchacze powinni doceniać istnienie dystrybutorów muzyki. Takie jednoznaczne podziękowania mogą popsuć charakter odbiorcy, stworzyć w nim złudne wrażenie, że wszystko mu się należy. Należy się dużo, ale bez przesady, pamiętaj o tym! Detale obok których nie da się przejść obojętnie to: przyjemne dla ucha scratche i świetnie wymodulowany ostatni wers z (prawie) zmysłowym szeptem.

Podsumowując: minimixtape zdecydowanie na plus! 4/5, żeby Kosa nie osiadła na laurach! Moja intuicja podpowiada mi, że artystka jest w takim momencie kariery, w którym finansowe niedogodności są dla niej twórczo stymulujące. Dobrze byłoby, gdyby Kosa wypłynęła na odrobinę szersze wody właśnie teraz, żeby zrobić krok naprzód, zmienić delikatnie punkt widzenia i rozszerzyć tematykę (Ciągle słyszymy o ojcu, niedoborach siana, alkoholu, locie na studia etc. Ok, ale zostawmy to już w spokoju!). Jeśli Kosa zostanie tak samo gorzka i refleksyjna, ale nie wpadnie w monotonię, to jestem o Nią całkowicie spokojny! Pozwólmy zdobyć jej kilkadziesiąt/kilkaset nowych lajków (bez pokazywania cycków), choć z drugiej strony mały fanbase jest cenny. Świadomy i zaangażowany. W ostatecznym rozrachunku dobrze jednak próbować połączyć jakość z ilością.

I Ty możesz poczuć się jakbyś razem z Onest Promo wyłowił perłę ukrytą w podziemiu podziemia! Ja właśnie dzielę się NNN ze znajomymi i nielicznymi czytelnikami tego bloga. Bo wbrew pozorom dużo osób otwiera pliki tekstowe dołączone do muzyki. Każdy bowiem szuka odrobiny emocji, a Kosa jest w stanie ich nam dostarczyć! Bezsprzecznie. Fajnie, że Gori, Cution i Dj Simple udzielili wsparcia!

 
To moja czwarta recenzja muzyczna. Zostaw mi jakiś konstruktywny komentarz!


Niedorzeczna marzycielka wciąż bez gruntu pod nogami,
Grunt to pewność, że jak spieprzam, czekasz z otwartymi drzwiami - na mnie!
                                                               ~Kosa, Z otwartymi drzwiami

niedziela, 5 stycznia 2014

RECENZJA #20: Szmaragdowa Szczerość - Ad.M.a


Trzecia recenzja muzyczna i... czas powitać pierwszą Damę! Kto mi teraz zarzuci lekceważenie -używając terminologii Gonix- dziewczyńskiego rapu, no kto!? Ad.M.a, kotka z Chełma, w grudniu ubiegłego roku wpuściła do sieci krótkogrający materiał pt. Szmaragdowa Szczerość (na marginesie, tytuł EPki lepszy niż ksywka, ale przecież nie ksywkę będziemy oceniać, prawda?). Nazwa od razu skojarzył mi się z Tablicą Szmaragdową - średniowieczną inspiracją wszelkiej maści alchemików, ezoteryków i szarlatanów. Strzał to prawdopodobnie chybiony, choć słysząc niektóre linijki, może nie do końca? Kto wie co może siedzieć w głowach rapujących, rudych dziewcząt...

Nie byłbym sobą, gdybym nie wprowadził małej dygresji fabularnej przed tzw. recenzją właściwą [jeśli Twój czas jest zbyt cenny opuść poniższy fragment fabularny].

                Wigilia! W tym roku bardzo świecka. Siedzę sobie w pokoju Koreańczyków i Litwina. Pracuję nad swoim komentarzem do ostatnich trzech akapitów Traktatu o miłości Awicenny (praca zaliczeniowa na Historię Myśli Tureckiej). Piękny, filozoficzny tekst o doskonałości i miłości Allaha...
                Jako że czas to szczególny, kończę pracę szybciej niż zwykle i podejmuję z Dongiem świąteczną interakcję (warto nadmienić, że Dong jest katolikiem, co Koreańczykom nie zdarza się zbyt często). W tym roku odpowiada mi taki klimat (a właściwie jego brak). Jedynym elementem przypominającym polskie święta są mandarynki. Żadnych dekoracji, specjalnych potraw, głupiej zabawy w patchworkową tradycję.
               Oczywiście gadka z Dongiem (lubię nazywać go Ding Dong, ale strasznie go to wnerwia) zaczęła się jakoś konwencjonalnie: Bożonarodzeniowe zwyczaje, później życie ogólnie, jego relacje z dziewczyną (które ostatnio, ujmując rzecz metaforycznie, zyskały kilka nowych rys i zadrapań, EDIT: związek posypał się tuż przed nowym rokiem), następnie przeszliśmy gładko do (jakżeby inaczej) relacji z moją (byłą) dziewczyną (które, ujmując rzecz mniej metaforycznie, spie#doliły się po całości i obróciły się w kupkę wspomnień), aż tu nagle, nie wiem jak, schodzimy na temat rapu. Ciekawostka: w Korei rapujące dziewczyny to zjawisko dość powszechne. Jest ich ponoć bardzo dużo, ale głównie w sezonowych, młodzieżowych bandach (jednym z wyjątków jest Tasha - klik i klik). No to lecimy po linkach z kobiecym rapem z teledyskami. Polska reprezentacja to: Wdowa, Guova, Gonix, Ad.M.a (nie więcej, żeby nie zanudzać). Szkoda że zapomniałem o Cleo, ale tam głównie się patrzy, nie słucha. Dong, rozumieć wiele nie rozumie, ale przy klipie do Czarownicy, jego małe, skośne oczka zaczynają się wyraźnie rozszerzać, a usta powtarzają: she is sexy, she is so sexy. Ja odpowiadam: No, no! Guova is hotter than her! I will show u! [spuśćmy zasłonę milczenia na dalszy ciąg tej dyskusji]
                Ostatecznie spór nie został rozwiązany, każdy obstawał przy swojej faworytce. Wiem, wiem, trochę to seksistowskie oceniać rap w ten sposób, ale... kto pierwszy rzuci kamieniem? W końcu facjata i stylówa to rzeczy ważne, szczególnie gdy jednemu z rozmówców ciężko docenić warstwę liryczną prezentowanych utworów. A teraz, wypada mi podziękować za okruch międzynarodowego fejmu! :)

Dobra, koniec śmieszków. Zasady są proste - oceniam po kolei każdy kawałek, uwagę ogniskując na tekstach (można powiedzieć, że na tym znam się najlepiej). Bez zbędnej wazeliny, choć nie roszczę sobie prawa do obiektywności. Jestem bardzo nieobiektywny i wiecie co? Dobrze mi z tym.

1. Szmaragdowa Szczerość (prod. ZeroJeden)
Zabójczo dobry podkład z samplem od Waldka Koconia, już na wstępie zgarnia pełną pulę. Pierwsze wrażenie po usłyszeniu Adrianny - kobieca wersja Kajmana (na szczęście modulacja okazała się tylko chwilowa). Słuchając premierowo zakrztusiłem się oranżadą, gdzieś przy linijce Melpomene, słodki stan, którą zrozumiałem niewyraźnie, coś a la sutki mam. Nie podoba mi się maniera modulacji końcówek większości zwrotek. Według mnie czasem to pasuje, czasem nie (np. w pierwszej zwrotce owszem, w drugiej już niekoniecznie). Tytułowy numer to solidna introdukcja, utrzymana w konwencji braggadaccio, z kilkukrotną zmianą rytmiki, kombinowaniem z flow, autobiograficznymi smaczkami i wyważonym feministycznym pazurem. Poczułem się odrobinę zaciekawiony i zmotywowany do pójścia krok dalej!

2. Lumina (feat. Danny Boy, prod. M'M)
Staram się uchwycić esencję numeru i nie jest to sprawa prosta. Ten pierwszoosobowy storytelling opowiada o przelotnej znajomości i kolekcjonowaniu wrażeń. Może ma nas zachęcić do uprawiania tego typu przygód? A może Ad.M.a chciała po prostu stworzyć ciekawy, klimatyczny utwór obrazujący relacje wytatuowanego Hustlera w kurtce No future (wizja własna) z delikatnie uległą, ale silną psychicznie kobietą szukającą wrażeń? Ciężko stwierdzić. W każdym razie, drażni trochę piskliwa zmiana tonacji. Przyśpieszona szesnastka jest niezła technicznie, nie ma większych problemów z jej zrozumieniem. Kilka bystrzejszych linijek (na raz.., na dwa..., na trzy...) i super skrecze. Ale czyj w końcu był ten Chevrolet, który odjechał? Prawdziwy twardziel nie daje kierować panience!

3. Marzyciel (prod. Jimmy Kiss)
Ojojoj! Historia o dupku-emigrancie z rodziny monoparentalnej. Coś mi jednak nie pasuje w tej postaci. Doświadczony przez los, odrobinę samotny, a szuka lekarstwa w hajsie i jest szkolną gwiazdą? W szkole nie bywał za często, ale dostał się na studia i rzucił je dla kasyn? Grim boy czy duży chłopiec z marzeniami? Optymista, co walczy o swoje racje, ale co jest tą racją? Bilon? Słuchając tego numeru czuję się naprawdę confused... Nie wiem, może tylko dla mnie to wszystko jest takie skomplikowane, a może zwrotki są o dwóch różnych facetach (co i tak nie wyjaśnia wszystkiego)? Przypinam temu numerowi łatkę niezrozumienia. Starałem się, słuchałem ponad 10 razy żeby właściwie odmalować portret psychologiczny i nic. Poza tym czyje ścieżki nie są rozdzielone między byciem dobrym synem, a wódą i ziołem? Większość złotej polskiej młodzieży dorasta właśnie w ten sposób... Zadzwonię kiedy dorosnę (i zrozumiem)! Możesz dać mi swój numer ;)

4. Głuska (prod. ZeroJeden)
Co za sztos! Ale skup się, to jest o poważnych rzeczach numer! Postać kruchej dziewczyny z pierwszego wejścia jest cudownie naszkicowana (przez chwilę poczułem się jak w Obłędzie Krzysztonia, ale to bardzo subiektywne skojarzenie). W tym utworze Adrianna pokazuje nam empatyczną stronę szmaragdu (Traktuj ludzi jak braci i to zwróci się/Nie używaj epitetów, argumentem nie jest śmiech). Ale co to za czasownik oglądnij? Może jakiś lubelski regionalizm, nie czepiam się! W każdym razie nawet tytuł tracku dobrze przemyślany. Polatałem po linkach jak pająk i teraz wiem co nieco o Lublińskim szpitalu psychiatrycznym. Plus za osadzenie rapu w polskich realiach - uwielbiam to. Coś mi się zdaje, że raperka ma coś wspólnego z psychologią... Jakieś praktyki, wolontariat... coś, gdzieś?

5. Zniknie świat (ft. Smooth Poet, prod. NoTime)
Po długim instrumentalnym wstępie mamy bardzo enigmatyczne, miejscami mocno zalotne i oddziałujące na wyobraźnię rymy kobiety, która proponuje nam wspólną ucieczkę od prozy życia. Słuchacz nie wie czy Ad.M.a mówi o terapeutycznych walorach swojej muzyki, czy raczej kusi perspektywą intymnej relacji (koniec końców tworzenie muzyki ma w sobie coś z obu tych sfer). Smooth Poet dał naprawdę niezłą zwroteczkę. Pozwolę sobie nadmienić o dwóch fragmentach, które nie chcą wymazać się z mojej pamięci: Powiedz tylko czego słuchasz i czym chcesz się dzisiaj upić!, a także część zwieńczona okrzykiem Który tego nie czuje? Tylko co to za zawodzenie po follow-upie do Jeden taki dzień? Nie dziękuję, tego nie zamawiałem! To jak to leciało, mózg nie będzie mi potrzebny...? Wchodzę w to!

6. Plankt (prod. M'M)
Bez wątpienia najbardziej osobisty kawałek na Szmaragdowej Szczerości, legitymizujący niejako drugi człon tytułu. W pewnym stopniu mogę się identyfikować, choć nie do końca - każda historia jest inna. Piękna wizualizacja, nie wiem czy ja zdecydowałbym się użyć tego typu prywatnych video. Gdy zawodzi nauka nie pomoże Zbawiciel. Może i nie, ale doda nadziei, placebo. Pamiętam, że Guowa też nagrała utwór poświęcony tacie. W związku z tym, mam pewną roboczą hipotezę: dziewczyny wychowane bez ojców częściej chwytają za mikrofon, bo są twardsze (cokolwiek to znaczy, przyjmijmy że chodzi mi o to, że nigdy nie były oczkami w głowie najlojalniejszego z mężczyzn). Kolejny świetny tytuł na utwór, kilka bardzo dobrych wielokrotnych, kilka trochę słabszych. Tutaj nie ma to jednak większego znaczenia - treść jest ważniejsza od formy. Bo jeśli Boga nie ma, nie spotkamy się tato - kluska w gardle.

7. Niestabilna sytuacja (prod. Jimmy Kiss)
Wygląda to na szczerą historię, znana najpewniej z autopsji. Z pewnością zapamiętam refren, w którym trzyliterowe słowo "nie" pojawia się, bagatela, 36 razy. Jednakowoż hula to całkiem rytmicznie, więc nie narzekam. Mamy stukot szpilek na wejście, kilkukrotne kombinowanie z flow, mamy i kilka bystrych linijek. Zamrażamy uczucia, konserwujemy serca. Fajne jest to, że podmiot liryczny zdaje sobie sprawę z tego, że sam wybrał takie psie życie, dostrzega również swoje wady i słabości. Aż się ucieszyłem, że nie miałem (nie)przyjemności doświadczyć tego typu niestabilnej sytuacji. Odległość jest niebezpieczna, ale ta emocjonalna przecież też. Tjaa...

8. Czarownica (prod. Jimmy Kiss)
Pokazać ci słabość w świecie bez sumień, to tak jak strzelić sobie w łeb - niezmiennie łykam takie wersy jak młody pelikan! Swoją drogą, to musiałoby być bardzo zabawne, mieć taką oświeconą żonkę ze sporym temperamentem! Ad.m.a ma niezwykły dar w kreowaniu swojego dualnego wizerunku. Z jednej strony subtelna kobieta (która potrafi nawet przyznać się do łez), a z drugiej zadziorna kusicielka, która (prawdopodobnie) jest zdolna ustawić sobie faceta. Ten kawałek określiłbym mianem... clever braggadacio (kiedyś myślałem naiwnie, że to ja stworzyłem ten termin, ale nihil novi sub sole). Nieczęsto spotykamy w rapie słowa typu: emancypacja, poltergeist czy chociażby nawiązania do ubogich dzielnic Rio de Janeiro (ok, mamy Rovera, ale on jest poza skalą). Ah, bym zapomniał: Jimmy Kiss dał świetny podkład i choć teledysk odrobinę przesiedziany, to ma kilka ciekawych ujęć (fajny patent z marszczeniem nosa, żeby unieść okulary; tak wiem, jestem chorym maniakiem szczegółów). Jesteś lepsza niż on, szczególnie w robieniu refrenów!

9. Ready for Fame (ft. Wizu, prod. Foux)
Pierwsza zwrotka zrobiła mi sieczkę z mózgu, zwłaszcza inicjująca czwórka o tematyce podniebnej (Wyrywam ci pióro, zabijam cię twoją bronią, już nie będziesz ponad mną #Szeregowiec Dolot). Trzeba mieć tupet żeby wziąć kogoś na featuring i łaskawie dać mu do zarejestrowania jedno podbicie (które swoją drogą siedzi wyśmienicie i dodaje całości nowej przestrzeni). Pozytywnie w ucho rzuciła mi się też czwóreczka na szalonym, przeciąganym i nieco podśpiewanym flow (To nie wyścig, wiem...)! Z miłą chęcią usłyszałbym cały numer w tej stylistyce. Numer niczego sobie, można powiedzieć, że wyjście z pie#dolnięciem! Za pomocą moich rąk też nie tworzy się minimalizm, dlatego zacząłem pisać najlepsze recenzjo-komentarze w kraju. Kurczę, chyba za bardzo poniósł mnie refren... ;] Musz-kie-ter!

I teraz zagwozdka. Jak ocenić EPkę Adrianny. Z jednej strony ujęła mnie za serce przyśpieszeniami bez gubienia dykcji, z drugiej zasmuciła zbyt częstymi, modulowanymi fragmentami zabijającymi płynność. Na wielki plus zasługuje uniwersalność - raperka porusza cholernie poważny temat, po czym świetnie odnajduje się na bujającym łepetyną beacie. Tytułowa szczerość to rodzaj spinającej wszystko klamry - w każdym z utworów mamy przynajmniej jeden wątek biograficzny (nawet w ostatnim znalazła się zabawna reinscenizacja z przedszkola). Poza tym miło słucha się kogoś, kto wplata w treść szesnastek coś więcej niż tylko łacinę podwórkową (żeby daleko nie szukać, mamy tu motyw vanitas, femme fatale, okrzyk liberté). Można naprawdę pokminić, co autor miał na myśli. Dlaczego lokalną scenę dopada elementaryzm, czyżby chodziło o kwadratowe rymy? Chyba naprawdę będę śledził czym jeszcze uraczy nas raperka z Chełma, bo cenię sobie jej tok myślenia. Świetnie dobrane bity od uznanych producentów, dobre występy gościnne (Wizu dał występ życia, hehe). Chciałem skarcić za intonacyjne eskapady, ale w pełni zrekompensowała mi to inteligencja w linijkach. Poza tym te modulacje to jakaś tam cecha charakterystyczna i pomysł, żeby się wyróżnić. Wyszło 4/5.
Choinka, stawiam zbyt wysokie noty! Chciałbym kiedyś zmieszać kogoś z błotem. Możecie podrzucić mi jakiś słabych raperów. Im większe drewno tym lepiej - bardziej się wyżyję. Tutaj mamy jednak dobrą, szmaragdową markę. I to nie żaden syntetyk, tylko w pełni naturalny krzemian.

To moja trzecia recenzja muzyczna. Zostaw mi jakiś konstruktywny komentarz! Tym razem poniosła mnie trochę estetyka albumu, więc użyłem odrobinę przeintelektualizowanego języka. Sorry... 5!