Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Koreańczycy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Koreańczycy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 stycznia 2014

RECENZJA #20: Szmaragdowa Szczerość - Ad.M.a


Trzecia recenzja muzyczna i... czas powitać pierwszą Damę! Kto mi teraz zarzuci lekceważenie -używając terminologii Gonix- dziewczyńskiego rapu, no kto!? Ad.M.a, kotka z Chełma, w grudniu ubiegłego roku wpuściła do sieci krótkogrający materiał pt. Szmaragdowa Szczerość (na marginesie, tytuł EPki lepszy niż ksywka, ale przecież nie ksywkę będziemy oceniać, prawda?). Nazwa od razu skojarzył mi się z Tablicą Szmaragdową - średniowieczną inspiracją wszelkiej maści alchemików, ezoteryków i szarlatanów. Strzał to prawdopodobnie chybiony, choć słysząc niektóre linijki, może nie do końca? Kto wie co może siedzieć w głowach rapujących, rudych dziewcząt...

Nie byłbym sobą, gdybym nie wprowadził małej dygresji fabularnej przed tzw. recenzją właściwą [jeśli Twój czas jest zbyt cenny opuść poniższy fragment fabularny].

                Wigilia! W tym roku bardzo świecka. Siedzę sobie w pokoju Koreańczyków i Litwina. Pracuję nad swoim komentarzem do ostatnich trzech akapitów Traktatu o miłości Awicenny (praca zaliczeniowa na Historię Myśli Tureckiej). Piękny, filozoficzny tekst o doskonałości i miłości Allaha...
                Jako że czas to szczególny, kończę pracę szybciej niż zwykle i podejmuję z Dongiem świąteczną interakcję (warto nadmienić, że Dong jest katolikiem, co Koreańczykom nie zdarza się zbyt często). W tym roku odpowiada mi taki klimat (a właściwie jego brak). Jedynym elementem przypominającym polskie święta są mandarynki. Żadnych dekoracji, specjalnych potraw, głupiej zabawy w patchworkową tradycję.
               Oczywiście gadka z Dongiem (lubię nazywać go Ding Dong, ale strasznie go to wnerwia) zaczęła się jakoś konwencjonalnie: Bożonarodzeniowe zwyczaje, później życie ogólnie, jego relacje z dziewczyną (które ostatnio, ujmując rzecz metaforycznie, zyskały kilka nowych rys i zadrapań, EDIT: związek posypał się tuż przed nowym rokiem), następnie przeszliśmy gładko do (jakżeby inaczej) relacji z moją (byłą) dziewczyną (które, ujmując rzecz mniej metaforycznie, spie#doliły się po całości i obróciły się w kupkę wspomnień), aż tu nagle, nie wiem jak, schodzimy na temat rapu. Ciekawostka: w Korei rapujące dziewczyny to zjawisko dość powszechne. Jest ich ponoć bardzo dużo, ale głównie w sezonowych, młodzieżowych bandach (jednym z wyjątków jest Tasha - klik i klik). No to lecimy po linkach z kobiecym rapem z teledyskami. Polska reprezentacja to: Wdowa, Guova, Gonix, Ad.M.a (nie więcej, żeby nie zanudzać). Szkoda że zapomniałem o Cleo, ale tam głównie się patrzy, nie słucha. Dong, rozumieć wiele nie rozumie, ale przy klipie do Czarownicy, jego małe, skośne oczka zaczynają się wyraźnie rozszerzać, a usta powtarzają: she is sexy, she is so sexy. Ja odpowiadam: No, no! Guova is hotter than her! I will show u! [spuśćmy zasłonę milczenia na dalszy ciąg tej dyskusji]
                Ostatecznie spór nie został rozwiązany, każdy obstawał przy swojej faworytce. Wiem, wiem, trochę to seksistowskie oceniać rap w ten sposób, ale... kto pierwszy rzuci kamieniem? W końcu facjata i stylówa to rzeczy ważne, szczególnie gdy jednemu z rozmówców ciężko docenić warstwę liryczną prezentowanych utworów. A teraz, wypada mi podziękować za okruch międzynarodowego fejmu! :)

Dobra, koniec śmieszków. Zasady są proste - oceniam po kolei każdy kawałek, uwagę ogniskując na tekstach (można powiedzieć, że na tym znam się najlepiej). Bez zbędnej wazeliny, choć nie roszczę sobie prawa do obiektywności. Jestem bardzo nieobiektywny i wiecie co? Dobrze mi z tym.

1. Szmaragdowa Szczerość (prod. ZeroJeden)
Zabójczo dobry podkład z samplem od Waldka Koconia, już na wstępie zgarnia pełną pulę. Pierwsze wrażenie po usłyszeniu Adrianny - kobieca wersja Kajmana (na szczęście modulacja okazała się tylko chwilowa). Słuchając premierowo zakrztusiłem się oranżadą, gdzieś przy linijce Melpomene, słodki stan, którą zrozumiałem niewyraźnie, coś a la sutki mam. Nie podoba mi się maniera modulacji końcówek większości zwrotek. Według mnie czasem to pasuje, czasem nie (np. w pierwszej zwrotce owszem, w drugiej już niekoniecznie). Tytułowy numer to solidna introdukcja, utrzymana w konwencji braggadaccio, z kilkukrotną zmianą rytmiki, kombinowaniem z flow, autobiograficznymi smaczkami i wyważonym feministycznym pazurem. Poczułem się odrobinę zaciekawiony i zmotywowany do pójścia krok dalej!

2. Lumina (feat. Danny Boy, prod. M'M)
Staram się uchwycić esencję numeru i nie jest to sprawa prosta. Ten pierwszoosobowy storytelling opowiada o przelotnej znajomości i kolekcjonowaniu wrażeń. Może ma nas zachęcić do uprawiania tego typu przygód? A może Ad.M.a chciała po prostu stworzyć ciekawy, klimatyczny utwór obrazujący relacje wytatuowanego Hustlera w kurtce No future (wizja własna) z delikatnie uległą, ale silną psychicznie kobietą szukającą wrażeń? Ciężko stwierdzić. W każdym razie, drażni trochę piskliwa zmiana tonacji. Przyśpieszona szesnastka jest niezła technicznie, nie ma większych problemów z jej zrozumieniem. Kilka bystrzejszych linijek (na raz.., na dwa..., na trzy...) i super skrecze. Ale czyj w końcu był ten Chevrolet, który odjechał? Prawdziwy twardziel nie daje kierować panience!

3. Marzyciel (prod. Jimmy Kiss)
Ojojoj! Historia o dupku-emigrancie z rodziny monoparentalnej. Coś mi jednak nie pasuje w tej postaci. Doświadczony przez los, odrobinę samotny, a szuka lekarstwa w hajsie i jest szkolną gwiazdą? W szkole nie bywał za często, ale dostał się na studia i rzucił je dla kasyn? Grim boy czy duży chłopiec z marzeniami? Optymista, co walczy o swoje racje, ale co jest tą racją? Bilon? Słuchając tego numeru czuję się naprawdę confused... Nie wiem, może tylko dla mnie to wszystko jest takie skomplikowane, a może zwrotki są o dwóch różnych facetach (co i tak nie wyjaśnia wszystkiego)? Przypinam temu numerowi łatkę niezrozumienia. Starałem się, słuchałem ponad 10 razy żeby właściwie odmalować portret psychologiczny i nic. Poza tym czyje ścieżki nie są rozdzielone między byciem dobrym synem, a wódą i ziołem? Większość złotej polskiej młodzieży dorasta właśnie w ten sposób... Zadzwonię kiedy dorosnę (i zrozumiem)! Możesz dać mi swój numer ;)

4. Głuska (prod. ZeroJeden)
Co za sztos! Ale skup się, to jest o poważnych rzeczach numer! Postać kruchej dziewczyny z pierwszego wejścia jest cudownie naszkicowana (przez chwilę poczułem się jak w Obłędzie Krzysztonia, ale to bardzo subiektywne skojarzenie). W tym utworze Adrianna pokazuje nam empatyczną stronę szmaragdu (Traktuj ludzi jak braci i to zwróci się/Nie używaj epitetów, argumentem nie jest śmiech). Ale co to za czasownik oglądnij? Może jakiś lubelski regionalizm, nie czepiam się! W każdym razie nawet tytuł tracku dobrze przemyślany. Polatałem po linkach jak pająk i teraz wiem co nieco o Lublińskim szpitalu psychiatrycznym. Plus za osadzenie rapu w polskich realiach - uwielbiam to. Coś mi się zdaje, że raperka ma coś wspólnego z psychologią... Jakieś praktyki, wolontariat... coś, gdzieś?

5. Zniknie świat (ft. Smooth Poet, prod. NoTime)
Po długim instrumentalnym wstępie mamy bardzo enigmatyczne, miejscami mocno zalotne i oddziałujące na wyobraźnię rymy kobiety, która proponuje nam wspólną ucieczkę od prozy życia. Słuchacz nie wie czy Ad.M.a mówi o terapeutycznych walorach swojej muzyki, czy raczej kusi perspektywą intymnej relacji (koniec końców tworzenie muzyki ma w sobie coś z obu tych sfer). Smooth Poet dał naprawdę niezłą zwroteczkę. Pozwolę sobie nadmienić o dwóch fragmentach, które nie chcą wymazać się z mojej pamięci: Powiedz tylko czego słuchasz i czym chcesz się dzisiaj upić!, a także część zwieńczona okrzykiem Który tego nie czuje? Tylko co to za zawodzenie po follow-upie do Jeden taki dzień? Nie dziękuję, tego nie zamawiałem! To jak to leciało, mózg nie będzie mi potrzebny...? Wchodzę w to!

6. Plankt (prod. M'M)
Bez wątpienia najbardziej osobisty kawałek na Szmaragdowej Szczerości, legitymizujący niejako drugi człon tytułu. W pewnym stopniu mogę się identyfikować, choć nie do końca - każda historia jest inna. Piękna wizualizacja, nie wiem czy ja zdecydowałbym się użyć tego typu prywatnych video. Gdy zawodzi nauka nie pomoże Zbawiciel. Może i nie, ale doda nadziei, placebo. Pamiętam, że Guowa też nagrała utwór poświęcony tacie. W związku z tym, mam pewną roboczą hipotezę: dziewczyny wychowane bez ojców częściej chwytają za mikrofon, bo są twardsze (cokolwiek to znaczy, przyjmijmy że chodzi mi o to, że nigdy nie były oczkami w głowie najlojalniejszego z mężczyzn). Kolejny świetny tytuł na utwór, kilka bardzo dobrych wielokrotnych, kilka trochę słabszych. Tutaj nie ma to jednak większego znaczenia - treść jest ważniejsza od formy. Bo jeśli Boga nie ma, nie spotkamy się tato - kluska w gardle.

7. Niestabilna sytuacja (prod. Jimmy Kiss)
Wygląda to na szczerą historię, znana najpewniej z autopsji. Z pewnością zapamiętam refren, w którym trzyliterowe słowo "nie" pojawia się, bagatela, 36 razy. Jednakowoż hula to całkiem rytmicznie, więc nie narzekam. Mamy stukot szpilek na wejście, kilkukrotne kombinowanie z flow, mamy i kilka bystrych linijek. Zamrażamy uczucia, konserwujemy serca. Fajne jest to, że podmiot liryczny zdaje sobie sprawę z tego, że sam wybrał takie psie życie, dostrzega również swoje wady i słabości. Aż się ucieszyłem, że nie miałem (nie)przyjemności doświadczyć tego typu niestabilnej sytuacji. Odległość jest niebezpieczna, ale ta emocjonalna przecież też. Tjaa...

8. Czarownica (prod. Jimmy Kiss)
Pokazać ci słabość w świecie bez sumień, to tak jak strzelić sobie w łeb - niezmiennie łykam takie wersy jak młody pelikan! Swoją drogą, to musiałoby być bardzo zabawne, mieć taką oświeconą żonkę ze sporym temperamentem! Ad.m.a ma niezwykły dar w kreowaniu swojego dualnego wizerunku. Z jednej strony subtelna kobieta (która potrafi nawet przyznać się do łez), a z drugiej zadziorna kusicielka, która (prawdopodobnie) jest zdolna ustawić sobie faceta. Ten kawałek określiłbym mianem... clever braggadacio (kiedyś myślałem naiwnie, że to ja stworzyłem ten termin, ale nihil novi sub sole). Nieczęsto spotykamy w rapie słowa typu: emancypacja, poltergeist czy chociażby nawiązania do ubogich dzielnic Rio de Janeiro (ok, mamy Rovera, ale on jest poza skalą). Ah, bym zapomniał: Jimmy Kiss dał świetny podkład i choć teledysk odrobinę przesiedziany, to ma kilka ciekawych ujęć (fajny patent z marszczeniem nosa, żeby unieść okulary; tak wiem, jestem chorym maniakiem szczegółów). Jesteś lepsza niż on, szczególnie w robieniu refrenów!

9. Ready for Fame (ft. Wizu, prod. Foux)
Pierwsza zwrotka zrobiła mi sieczkę z mózgu, zwłaszcza inicjująca czwórka o tematyce podniebnej (Wyrywam ci pióro, zabijam cię twoją bronią, już nie będziesz ponad mną #Szeregowiec Dolot). Trzeba mieć tupet żeby wziąć kogoś na featuring i łaskawie dać mu do zarejestrowania jedno podbicie (które swoją drogą siedzi wyśmienicie i dodaje całości nowej przestrzeni). Pozytywnie w ucho rzuciła mi się też czwóreczka na szalonym, przeciąganym i nieco podśpiewanym flow (To nie wyścig, wiem...)! Z miłą chęcią usłyszałbym cały numer w tej stylistyce. Numer niczego sobie, można powiedzieć, że wyjście z pie#dolnięciem! Za pomocą moich rąk też nie tworzy się minimalizm, dlatego zacząłem pisać najlepsze recenzjo-komentarze w kraju. Kurczę, chyba za bardzo poniósł mnie refren... ;] Musz-kie-ter!

I teraz zagwozdka. Jak ocenić EPkę Adrianny. Z jednej strony ujęła mnie za serce przyśpieszeniami bez gubienia dykcji, z drugiej zasmuciła zbyt częstymi, modulowanymi fragmentami zabijającymi płynność. Na wielki plus zasługuje uniwersalność - raperka porusza cholernie poważny temat, po czym świetnie odnajduje się na bujającym łepetyną beacie. Tytułowa szczerość to rodzaj spinającej wszystko klamry - w każdym z utworów mamy przynajmniej jeden wątek biograficzny (nawet w ostatnim znalazła się zabawna reinscenizacja z przedszkola). Poza tym miło słucha się kogoś, kto wplata w treść szesnastek coś więcej niż tylko łacinę podwórkową (żeby daleko nie szukać, mamy tu motyw vanitas, femme fatale, okrzyk liberté). Można naprawdę pokminić, co autor miał na myśli. Dlaczego lokalną scenę dopada elementaryzm, czyżby chodziło o kwadratowe rymy? Chyba naprawdę będę śledził czym jeszcze uraczy nas raperka z Chełma, bo cenię sobie jej tok myślenia. Świetnie dobrane bity od uznanych producentów, dobre występy gościnne (Wizu dał występ życia, hehe). Chciałem skarcić za intonacyjne eskapady, ale w pełni zrekompensowała mi to inteligencja w linijkach. Poza tym te modulacje to jakaś tam cecha charakterystyczna i pomysł, żeby się wyróżnić. Wyszło 4/5.
Choinka, stawiam zbyt wysokie noty! Chciałbym kiedyś zmieszać kogoś z błotem. Możecie podrzucić mi jakiś słabych raperów. Im większe drewno tym lepiej - bardziej się wyżyję. Tutaj mamy jednak dobrą, szmaragdową markę. I to nie żaden syntetyk, tylko w pełni naturalny krzemian.

To moja trzecia recenzja muzyczna. Zostaw mi jakiś konstruktywny komentarz! Tym razem poniosła mnie trochę estetyka albumu, więc użyłem odrobinę przeintelektualizowanego języka. Sorry... 5!

poniedziałek, 23 grudnia 2013

ERASMUS LIFE #15

Gdzie czerwone ciężarówki Coca-Coli!?
Uuf, za mną mocno aktywny weekend! Co prawda nie udało się zrealizować pierwotnych założeń i pojechać do Safranbolu (bo dla niektórych za zimno), ale i tak było ciekawie. Odbiłem sobie zeszły weekend, podczas którego mocno pracowałem nad esejem (uważny obserwator zauważy także, że na moim blogu pojawiły się dwie recenzje muzyczne, które zostały ciepło przyjęte i przyniosły mi nowe rekordy wyświetleń - na pewno pociągnę tę zajawkę w przyszłości) i nie starczyło czasu na odwiedzenie hamamu (łaźni tureckej) i/lub kina z Tomášem (Hobbit 2 musi poczekać...).

Jak chcesz mi liczyć kalorie, to... nie licz mi kalorii! ;]
No to w drogę!
Co zatem robiłem? W piątek późnym popołudniem wyruszyliśmy na jedno z siedmiu wzgórz Istanbulu - Çamlica Hill. Nocą roztacza się tam przecudowny widok na potężną metropolię miliona świateł. Jako, że punkt ten znajduje się po azjatyckiej stronie, dojazd zajął ponad dwie godziny (w opcji: metrobus, metro pod Bosforem i autobus). Gra była warta świeczki - wypiliśmy herbatę, porobiliśmy masę kiepskich zdjęć na tle pięknej panoramy i trochę lepiej się poznaliśmy. W drodze powrotnej przez Üskudar rzuciliśmy też okiem na Kız Kulesi (Wieża Panny). Część z nas poparzyła sobie języki gorącym Sahlepem (mleczny napój z cynamonem i bulwami storczyka). Po klasycznej, nocnej wizycie w McDonaldzie udaliśmy się do mieszkanka Yarika, skąd z Carlosem wróciliśmy do akademika (grubo po siódmej - wejście było więc całkowicie legalnie).

Uczestnicy piątkowej wyprawy!
Widok ze Wzgórza Çamlica. Wow!
New character! ;] Francesca z Albanii!
Kız Kulesi. Według legendy sułtan zamknął tutaj swoją córkę, żeby ochronić ją
przed ukąszeniem węża przepowiedzianym przez Wyrocznię. Córeczka miała
jednak ochotę na owoce / sprzedawcę owoców. A w koszu z owocami
zagnieździł się obślizgły gad. Od przeznaczenia nie uciekniesz..!
Sahlep. Uwaga na rączki..!
Żywa atmosfera w drodze powrotnej ;]
Truth or dare? :)
Trzy godziny snu i... wyprawa z Koreańczykami do 한국식당 (Południowo Koreańska restauracja). Było to ciekawe doświadczenie. Pałeczki szybko mnie pokonały, ale jedzenie było nadspodziewanie smaczne. Za rekomendacją moich żółtych przyjaciół wybrałem 불고기 (bulgogi - tradycyjnie przyrządzona wołowina z grilla). Mógłbym wymienić jeszcze kilka koreańskich nazw przystawek które jadłem, ale tym razem Wam tego oszczędzę. Najbardziej egzotyczna była pikantna zupa, chyba z liści wodorostów - ciekawa sprawa. Dalsza część dnia to: odwiedzenie Sultan Ahmet Camii (przez Europejczyków nazywany Błękitnym Meczetem), pstryknięcie kilku zdjęć oświetlonym zabytkom i jabłkowa herbata. Później Koreańczycy udali się do Parka (który na stałe studiuje w Turcji i ponoć wynajmuje całkiem przytulne mieszkanko). Prawdopodobnie na małą libację, nie wiem, nie wnikałem. Wróciłem grzecznie do akademiku. Po pierwsze byłem bardzo zmęczony, a po drugie chciałem dać Azjatom trochę swobody w nieskrępowanym posługiwaniu się ich zabawnym, odrobinę krzykliwym językiem.

Co ja tu robię? Co ta tu do cholery robię!? :D
Weszło jak złoto! Zaspałem na sobotnie śniadanie...
Deser na koszt firmy, miło!
Koreańczycy nadrabiają zaległości w zwiedzaniu!
Ale dlaczego Błękitny...?
Czyż to nie rozkoszny młodzieniec? ;]
Czytaj: nasz specjalista z chęcią Cię przekonwertuje!
Nadal mnie to jara, że mogę wyskoczyć w weekend w miejsca
takie jak to... Przed Ayasofya.
I jeszcze raz! Późnym wieczorem :)
 Sultan Ahmet Camii
Nadeszło Boże Narodzenie! Nie da się ukryć, że te święta będą inne niż zwykle. Nie będzie polskich potraw, najbliższych (z powodu odległości i/lub ich własnych wyborów), śniegu, Pasterki, przyjaciół. Ale tym razem się cieszę, że ominie mnie ta cała atmosfera. Nadal mam za dużo wspomnień związanych z 23 grudnia. Pochodzę sobie normalnie na zajęcia, wieczorem posłucham świątecznych piosenek, może poszukam jakiś zimowych bajek Disneya. Uczczę dzień lepszym posiłkiem. I to tyle. Jest też i dobra strona - na kolejne święta będę czekał z podwójną niecierpliwością.

Tegoroczna wigilia będzie wyglądać mniej więcej tak...
...a ja jak ten biedny szczeniaczek. Naprawdę smutny widok - 5 takich
szkrabów pałętało się ostatnio po okolicy. Samotnie :C
Najlepsze życzenia dla wszystkich czytelników! Życzę Wam przede wszystkim dwóch rzeczy: zdrowia (banał c'nie?) i bycia otoczonym przez grono ludzi lojalnych. Takich, którzy mówią to co myślą i (co ważniejsze) są tego pewni. I nie mówię, że ja jestem w tej materii perfekcyjny, ale staram się coraz mocniej! :) Mutlu Noeller!

Pracowaliśmy z Alim, Selҫukiem i Ibrahimem nad małym projektem.
Szczegóły wkrótce - 3majcie kciuki! :)
Prezent od Aliego. Brelok z napisem Istanbul w osmańsko-tureckim! <3
Dobry Muzułmanin! :)
PS: Czas ujawnić pierwszy szczegół z mojej wielkiej podróży po zakończeniu semestru! Na początek kilka dni w Mersin - bilety zabukowane! Miejsce to jest tak niepopularne, że większość Turków puka się po głowie, kiedy mówię, że chcę je odwiedzić. Ponoć zastanę tam tylko słabo wykształconą społeczność, masę Kurdów i ubóstwo. Dla mnie brzmi to wystarczająco dobrze, żeby chcieć zobaczyć to miejsce! :D

Mongolska szlachta! <3
PS2: Specjalne podziękowania dla Hyoseob Seo za udostępnienie zdjęć! :)

But the very next day
you gave it  away
                ~Wham, Last Christmas

Wiara nie żyje, miłość leży gdzieś chłodna
za honor i jego pamięć pijemy do dna...
                ~Miuosh, Zanik

czwartek, 19 września 2013

ERASMUS LIFE #2

Stąd nadaję wieści ze świata! ;)
Dni mijają, a ja czuję się w Başarı Erkek Öğrenci Yurdu coraz lepiej. Żadnych niemiłych wspomnień z Polski, żadnych autobusów linii 82, żadnych... a nie ważne, przecież nie o tym teraz!

Poznałem kilku nowych ludzi z Korei Południowej, Meksyku, Turcji, Niemiec. Chyba stałem się bardziej otwarty. Nigdy nie lubiłem rozmawiać o bzdurach, ale tutaj język mocno ogranicza ambitniejsze rozprawy, więc większą wagę przywiązuje się do tematów przyziemnych. A że nie chcę uchodzić za milczącego wielkoluda, staram się rzucić od czasu do czasu jakiś żarcik, uwagę, pytanie lub poddać coś pod wątpliwość.

Nie pamiętam kiedy ostatnio rozmawiałem z kimś po polsku, ale mam nadzieję, że nie spotkam żadnego Polaka - dobrze jest być unikatowym polish sociologist! Braki rozmowy w ojczystym języku nadrabiam tutaj. Ciekawe kto czyta moje wypociny, ciekawe czy ktoś na nie czeka ;) Czuję się jak reporter wojenny, na szczęście nad głową nie świszczą syryjskie kule!

Policja już czeka na zagranicznych spekulantów z Erasmusa, żeby deportować
ich z powrotem do krajów ojczystych!
Chciałem poczekać z kolejnym wpisem do czasu, gdy wydarzy się coś naprawdę wyjątkowego (a mam nadzieję, że dojdzie do TEGO w sobotę, ciii...) ale stwierdziłem, że zgromadzę wtedy wystarczająco dużo materiału na osobną notkę!

Darmowy posiłek w stołówce - zawsze spoko!
Znam już trochę mój Campus, wiem jak dojechać w kilka miejsc. Byłem na Taksim Meydanı, zapiłem Dönera chłodnym Ayranem i sączyłem darmowy çay w jednym z pobliskich lokali. Pora znaleźć klimatyczne miejsce z fajką wodną. Może dzisiaj się uda (ostatnie dwa wieczory spędziliśmy na oglądaniu Ligi Mistrzów, co ułatwia nawiązywanie nowych znajomości - w końcu to męski akademik i wiele umysłów jest pochłoniętych przez football). Fani Galatasaray SK byli mocno zawiedzeni po pojedynku z Realem. Niektórzy nie kryją się ze swoją sympatią do Fenerbahçe SK, co prowadzi do zabawnych sytuacji, docinek i kpin. Ja staram się nie określać swoich lokalnych sympatii, zasłaniając się maską obcokrajowca szukającego dobrego sportowego igrzyska. Oczywiście wszyscy znają LewanGOALskiego, co okazuje się dobrym startem do dalszych rozmów.



Nostalgiczny tramwaj <3
Niektóre budynki mają naprawdę magiczną elewację!
 Świeże simitler
Nie wiem co jeszcze mógłbym napisać... Czasem nie warto na siłę tworzyć wydumanych treści, niech więc przemówią zdjęcia! Ah, wreszcie dali nam koce do pokojów - po kilku dniach spania pod samą podszewką (na szczęście noce nie są jeszcze zbyt chłodne). Turcja... Tutaj trzeba oduczyć się porównywania. ;)

Może Koreańczycy szybciej mnie zaakceptują, jeśli będę jadł więcej ryżu :D