Czasem czysty przypadek sprawia,
że coś wpada nam w ręce... Tak było z książką Taka zabawna historia, wywiadem rzeką z Krzysztofem Kowalewskim. Dyskutantem znanego aktora był Juliusz Ćwieluch, filmoznawca, który
nigdy nie napisał żadnej recenzji, samorodny dziennikarz tygodnika Polityka. Pamiętam jak wraz z koleżkami oglądaliśmy program Kuby Wojewódzkiego, promujący nowe
wydawnictwo. Kowalewski wypadł na
tyle dobrze, że kiedy zobaczyłem pozycję na maminej półce, zdecydowałem się po
nią sięgnąć. Czy było warto?
I tak, i nie. Z jeden strony
ledwo kojarzę faceta z kilku filmowych ról (Wyjście
awaryjne, Daleko od noszy, Ogniem i Mieczem), więc jakoś
szczególnie nie zajmowały mnie perypetie zmiany teatrów i utarczki z innymi Wielkimi Tamtych Czasów (to zapewne
doceni dojrzalszy czytelnik żyjący w momencie największego rozkwitu kariery
aktora), z drugiej jednak są fragmenty o wojnie, komentarze poprzednich
związków i miejscami świetne puenty życiowych rozważań. Urywków
naprawdę śmiesznych jest jak na lekarstwo, a nie ukrywam, że
właśnie jowialnych anegdot szukałem najbardziej.
Ćwieluch przez całą konwersację pozostaje w cieniu, zaledwie
kilkukrotnie się wynurzając. Z tekstu da się jednak wywnioskować, że jest
świetnie przygotowany do rozmowy, odrobił zadanie domowe związane z rozmowami z
bliskimi głównego bohatera, poszperał w archiwach i Internecie. Panuje nad
konwersacją, odpowiednio drążąc interesujące kwestie, mając na oku dynamikę, emocje i dobry smak rozmowy. Poza tym coś, co w większości przypadków stoi na najwyższym
poziomie, to tytuły rozdziałów. Wierzcie mi, pierwsze na co patrzę w
nieznanych mi książkach to właśnie wytłuszczone nagłówki, które mogą (ale nie muszą) być
wskazówkami odnośnie wyjątkowości dziełka.
Prócz tekstu mamy cztery wkładki
z kolorowymi zdjęciami pochodzącymi zarówno z prywatnych archiwów, jak i źródeł
teatralnych, prasowych i kronik telewizji. Cholera, widać że świat zmienia się
naprawdę szybko. Niedługo my będziemy dobijać do wczesnej starości...
Czego się dowiedziałem z Takiej zabawnej historii? Że aktorzy
chleją na umór, a także częściej niż reszta społeczeństwa zmieniają życiowe partnerki. Że bycie Żydem w
czasie wojny jest piekielnie stresujące, ale mały dzieciak nie do końca zdaje
sobie sprawę ze wszystkich otaczających go okrucieństw. Że nawet będąc na drugim planie, da się
wygrać życie. Czyli w sumie nic, czego bym wcześniej nie wiedział, ale czytało
się całkiem-całkiem. Takie refleksyjne podsumowanie kariery i życia bardzo
spokojnego, mającego do siebie dystans, inteligentnego, pogodzonego z losem
człowieka. Fajnie od czasu do czasu poczytać coś quasi-biograficznego.
Czasem czysty przypadek sprawia,
że KTOŚ wpada nam w ręce...
All inclusive, materac, jacuzzi,
im to nie służy jak Spartakus Pretorom!
im to nie służy jak Spartakus Pretorom!
~Quebonafide, Trip