Wiele razy, buszując w
piaszczystym leju Internetu, natrafiałem na różne polityczne sądy (od prawa do
lewa) argumentowane w przedziwny sposób. Pewnego dnia zdarzyło się, że ktoś
uzasadniał fatalność ustroju demokratycznego powołując się na film Idiokracja. Komentarz mógł brzmieć na
przykład tak (celowa idiotyzacja wypowiedzi): Ić obejrz sobie taki film idjokracja, zeby zobaczyc i zobacz czo sie
dzieje jak rzondzi ciemna i gupia masa, banda złodzieji i idiotów z bandy 4ga!1!
To sie morze stać z Polskom, morze nie jutro, po jutrze, ale nie długo. Pedale
w dupe jebany tfoja mac1
Ja wyciągnąłem z takiego (lub
bardzo podobnego) komentarza esencję i zapisałem sobie tytuł obrazu, żeby przy
czasie siąść i rzucić okiem. Okiem rzuciłem i powiem Wam, że to bardzo ciekawie
osadzona szalona komedia, której przy odrobinie dobrych chęci można przypiąć
łatkę fantastyki postapokaliptycznej.
Humor momentami mocno przytłacza.
Ludzie w 2505 roku śmieją się z show typu Kop
w jaja, spędzają większość czasu przed ekranami telewizorów, w specjalnych
fotelach połączonych z klozetami. Są także mocno inwigilowani, a to dzięki
specjalnym tatuażom-kodom_kreskowym. Oprócz tego mają kłopoty z prostymi
zadaniami logicznymi, posługują się tylko prymitywnymi piktogramami, a żeby ich
nie zanudzić potrzeba przemocy lub cycków. A najlepiej obydwu na raz. Na
okrągło. Doszło nawet do tego, że zamiast wody, z kranu leci napój energetyczny
(Okaleczone Pragnienie). Producent,
firma Brawndo wykupiła bowiem Agencję ds. Żywności i Leków, a także Federalną Komisję Łączności i tym
sposobem praktycznie całą piramidę żywieniową zastąpiła zielonkawa ciecz.
Grubo!
W 2505 nic nie działa prawidłowo. Sądy, więzienia, policja, szpitale – wszędzie są kretyni. Wszędzie.
W takim oto środowisku przebudza się zahibernowany Joe, żołnierz uczestniczący w tajnej misji wojskowej, który w
swojej epoce był całkowicie przeciętny, a teraz stał się najmądrzejszym
człowiekiem na świecie. Musi rozwiązać kilka problemów m.in.: braku zbiorów,
wielkiej kurzawy czy przeciekającego reaktora nuklearnego na Florydzie…
Gdyby ktoś brał komedię
całkowicie na serio pewnie zirytowałaby go pewna niespójność – ludzie nadal
korzystają z samochodów, nadają sygnał telewizyjny, mają elektryczność itd.,
ale kto tym wszystkim zarządza, skoro wszyscy zidiocieli? Nie wiadomo, bo nawet
Biały Dom to istne wariatkowo. W moim
odczuciu obrazu nie należy jednak brać nazbyt serio. To groteska, prześmiewcza
ilustracja agresywnego kapitalizmu, ludzkiej bezrefleksyjności i ryzyka
wynikającego z notorycznego obniżania standardów. Ryby psują się od głowy.
Film Idiokracja ani nie powalił mnie na kolana, ani nie był kompletną stratą
czasu. Był absurdalny, gęsto i często nawiązywał do stosunków płciowych (dildowóz?) i nawet śmieszny. Od czasu do
czasu. Jako coś lekkiego i dość krótkiego (84 minuty) do obejrzenia się nada.
Kto nie widział w 2006, niech nadrobi zaległości. Luke Wilson, odtwórca głównej roli, pierwszorzędnie zagrał
zagubionego szaraczka. I jak podsumował narrator: Joe nie zbawił świata, ale postawił go na nogi, a to i tak nieźle jak
na takiego przeciętniaka. Życzę Wam, żeby (przynajmniej) tak samo
podsumowano Wasze żywoty!
Ale i tak największa mądrość płynąca z obrazu to wielokrotnie powtarzany cytat: Bądź liderem, idź jego śladem albo złaź z drogi!
Poster pochodzi z: http://i.wp.pl/a/f/film/008/91/97/0089791.jpg
Poster pochodzi z: http://i.wp.pl/a/f/film/008/91/97/0089791.jpg