Pokazywanie postów oznaczonych etykietą paraindyk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą paraindyk. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 lutego 2016

RECENZJA #128: Unravel (PS4)


Uczciwie ostrzegam, że poniższa recenzja ma charakter ejakulacyjny, gdyż produkt, który recenzuję to pieprzone dzieło sztuki. Perełka, którą polecam każdemu, kto wątpi w potęgę nowego medium, jakim jest gra wideo. 89 złotych (lub 59 w przypadku wersji na PC) to rozsądna cena. A z czasem programik pewnie ciut potanieje, bo premierę miała całkiem niedawno, 9 lutego 2016. Póki co, dostępna jedynie wersja cyfrowa.

Kto w dzieciństwie nie chciał zmniejszyć swoich rozmiarów i pospacerować po świecie niczym Steward Malutki? Zobaczyć swój pokój z perspektywy żołnierzyka z Toy Story? Pobawić się w eksplorację niczym Ant-Man? Unravel, urocza gra logiczno-platformowa, oferuje nam właśnie tego rodzaju przyjemność – podróż po łonie natury, ale i wśród industrialnych krajobrazów, pokojów i opuszczonych biur (kliknij, żeby zobaczyć oficjalny trailer)


Ale po kolei. W Unravel sterujemy małym, włóczkowym Yarnym, który kolekcjonuje wspomnienia, odświeżając tym samym podniszczone fotografie pewnej starszej pani. Z początku są to dobre momenty, takie jak wspólny biwak z rodziną, lecz w miarę upływu czasu, będziemy mieli okazję przeżyć również gorsze chwile, takie jak wypadek czy odejście bliskiej osoby. Klimat jest fantastyczny, a składają się na niego: nastrojowa muzyka, konwencja danego poziomu (gorące lato w ogrodzie to istna sielanka, wietrzna zima to symbol rozłąki, bagna towarzyszą mentalnemu niepokojowi itd.) i fotorealistyczna grafika, która po prostu zamyka gębę. Albo otwiera, zależy jak na to popatrzeć. Poza tym, nasz mały bohater wybornie reaguje na otoczenie: goni motylki, otrzepuje się ze śniegu, trzęsie się z zimna i strachu, cieszy się odnajdując odznakę na końcu poziomu czy rozmasowuje bolącą główkę. To naprawdę jeden z najsłodszych awatarków, jakim dane mi było pokierować.


Cały patent gry polega na tym, że nasz stworek ma dość ograniczone możliwości poruszania się, a to z powodu ciągniętej za sobą włóczki. Z każdym krokiem stajemy się coraz bardziej przejrzyści, dlatego musimy uważnie rozglądać się po poziomach, żeby nie przeoczyć specjalnych motków, będących jednocześnie cheekpointami, które pozwalają nam uzupełnić wełnę w brzuszku. A wełna umożliwia nam skakanie z przeszkody na przeszkodę niczym Spider-Man, tworzenie pomostów, trampolin i przyciąganie do siebie co poniektórych przedmiotów. Z tych kilku mechanik da się stworzyć naprawdę wymagające i ciekawe zagadki, których rozwiązywanie było prawdziwą przyjemnością (i tylko w pojedynczych przypadkach udręką).


Oczywiście, można ponarzekać na niektóre elementy, jak chociażby okazjonalne trudności w skumaniu  na co możemy wskoczyć, a co jest tylko ozdobnikiem czy konieczność testowania niektórych operacji, co często kończy się utonięciem lub porwaniem przez rozzłoszczonego bobra, ale to naprawdę niezbyt frustrujące. Czasami zdarza się również, że nie jesteśmy w stanie uniknąć jakiejś porażki, bo funkcjonuje ona jako… zapoznanie się z pułapką, co jest już bardziej karygodne! Ogólnie jednak, zazwyczaj wszystko jest jasne i proste, a trochę się obawiałem, bo nigdy nie byłem zbyt kumaty w grach, które bazują na zagadkach związanych z fizyką (patrz: The Swapper czy Limbo). Tutaj rzeczywiście poradzi sobie nawet siedmiolatek (gra ma oznaczenie PEGI 7). A młodszy i tak nie doceniłby otoczki i walorów pozagameplay'owych produkcji. Brawo EA, za wpompowanie trochę pieniążków w szwedzkie Coldwood Interactive. Paraindyki (wysokobudżówki udające gry niezależne) są przyszłością rynku! Dla mnie, solidne 9+ na 10, a wiecie przecież, że Pionek lubi się czepiać.


Plusy:
+ Yarny – przesłodki główny bohater
+ Chodzenie po pianinie, przemykanie pod wiaderkiem, żeby oszukać mewy i wiele, wiele innych, genialnych patentów
+ Bezkonkurencyjna na dzień dzisiejszy grafika
+ Muzyka dynamicznie dostosowująca się do wydarzeń na ekranie
+ Wzruszająca fabułka,  otwarta na własne interpretacje i genialnie grająca na emocjach narracja
+ Spójność dziełka (nawet głupie trofea nawiązują stylistycznie do rozgrywki, a informacje o postępach na poszczególnych poziomach w postaci nalepek przy ramkach ze zdjęciami to istne mistrzostwo świata)


Minusy:
- Czasami trzeba zginąć, żeby zobaczyć o co chodziło twórcom
- Nie jest to może najszczęśliwsza platformówka na świecie, ale chodziło przecież o doświadczenie audiowizualne, c’nie?
- Dość krótka (8-9 godzin powinno wystarczyć na przejście całości), ale dzięki temu nie nuży
- Rzadkimi momentami gra potrafi być irytująca (przechodzenie po liniach wysokiego napięcia czy ciągnięcie za sobą lampionu)

Screenshoty pochodzą z: http://www.playstation.com/pl-pl/games/unravel-ps4/, a także: klik!