Fabuła w pigułce? Prawie
300 stron nieustannej kpiny z wszelkiej maści kosmopolitycznych idei,
europejskiej neutralności światopoglądowej, nowomowy i unijnych absurdów
(oczywiście z zastrzeżeniem, że bohaterowie korpo są całkowicie przekonani, iż znajdują się na właściwej, niefashystowskiej
ścieżce życia i są z tego powodu niesamowicie dumni, a to odbiorca musi/może czytać między wierszami).
Tytułowe Lemingi to niepotrafiący samodzielnie myśleć pracownicy
call-center, którzy z niesłychanym poczuciem misji sprzedają pakiet Internet + telefon. Ich największymi
autorytetami są: Gazeta Wyborcza, Newsweek i barista ze Starbucksa, wyjaśniający kwestie
niedostatecznie wyczerpane przez dwa pierwsze, rzetelne źródła informacji.
Wrogami numer jeden są wąsaci janusze, którzy przez swoje neoliberalno-churchingowe zacofanie
uniemożliwiają Polsce wejście w krąg państw tolerancyjnych i
wysokorozwiniętych. Wąsaci janusze
lubią salceson, cebulę, są napastliwie heteronormatywni, niereformowanie
patriarchalni i biją swoje partnerki kablem od żelazka. Końcówką z żelazkiem.
Acha, oprócz tego są zwolennikami Kaczafiego,
przez co Redakcja każdorazowo z drżeniem
serca obserwuje wyniki wyborów (Obserwuje to dobre słowo, bo jedynie kolorowe
słupki są dla niej jako tako uchwytne. Sami rozumiecie - urodzeni humaniści, nie żadne kuce
z politechniki).
Ktoś, kto to napisał musi być
nieźle... postrzelony. Autor (tudzież Redakcja)
tak zręcznie operuje terminologią, że najpewniej skoczył któryś z brutalnie obśmiewanych
w książce kierunków. Stawiam na socjologię, której oprócz antropologii i
politologii obrywa się zdecydowanie najmocniej.
Przyznam szczerze, że przed lekturą
książki nie znałem facebookowego fanpage'a
Młodzi, wykształceni i z wielkich ośrodków, co było niesłychanie korzystne - po otrzymaniu tego prezentu od
mamy, zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać i kopara opadała mi coraz
mocniej, z każdą przewertowaną kartką książeczki. Z tego co się orientowałem,
na Facebooku wpisy są krótsze, zorientowane na aktualne wydarzenia i nie
tworzą spójnej historii, a w Lemingach
daje się zauważyć pewną chronologię i odwoływania się do poprzednich, krótkich
i niemęczących, rozdzialików.
Ciekawym dopełnieniem całości są
wizjonerskie, odrobinę oniryczne wstawki autorstwa... Pawły Kolejo (czyżby kolejna kpina z Paulo Coelho?). Minusy dziełka? Kilkukrotnie przewijają się te same
rysunki Barbary Kuropiejskiej-Przybyszewskiej,
a szkoda, że wszystkie rozdziały nie zostały opatrzone unikatowym akcentem. Ile
można oglądać tego cwaniaczkowatego hipsterka na holenderce? Nie wiem, czy
macie podobne skojarzenia, ale cała oprawa graficzna (lub mówiąc bardziej
światowo: artwork) przypomina mi
trochę stare wydania Mikołajka.
Argument, jakoby wszystkie
opowiadania były przewidywalne, wtórne i wywlekające to samo na milion różnych sposobów
do mnie nie trafia. Przecież chodzi o pewną spójność tekstu, atmosferę oparów absurdu, a wraz z kolejnymi rozdziałami
dzieją się nowe, zaskakujące rzeczy. Poza tym, sporą przyjemność sprawiało mi
wczuwanie się w dialogi bohaterów i testowanie, czy mój intelekt dorósł już do
poziomu, w którym samodzielnie dekonstruuje katofashystowskie
paradygmaty. Niestety, okazuje się, że wychodzi ze mnie raczej mentalne podkarpacie...
Trochę o świętach - jest. Dużo czarnego
humoru - jest. O dziwo, zawoalowane przysłanie i stymulacja do refleksji -
również są. Posiłkując się kolektywnym, wyzwolonym slangiem (i znalezionym
gdzieś w innej recenzji pomysłem; nie sądzicie bowiem, że napisałem to sam, bez
przygotowania kilkusekundowego deks riserdż i
dowiedzenia się, co należy myśleć) -
Cipka na tak! Polećcie frendom i frendziarom, ukryjcie przed osobami płodzącymi!
Dane techniczne:
Redakcja: Jerzy A. Krakowski
Oprawa: utwardzana
Liczba stron: 292
ISBN: 978-83-64095-56-6
Cena detaliczna: 38 złotych
PS: A wiecie, że Kolega gej ma na imię H... Albo nie będę pognębiał waginosceptyka, dowiecie się w swoim czasie...
Ale beka z typa! OSOM! xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz