Książkę Jakuba B. Bączka czytałem już jakiś czas temu, na fali Mistrzostwa Świata w siatkówce, zdobytego pod wodzą
francuskiego szkoleniowca, laureata nagrody Trener Roku 2014 na zeszłotygodniowej gali Przeglądu
Sportowego. Dlaczego o tym mówię? Bo oprócz Stéphana Antigi,
jego asystentów i sztabu fizjoterapeutów, na turnieju w polskich halach, tuż przy kadrowiczach, obecny
był również człowiek odpowiedzialny za przygotowanie mentalne naszych Orłów (pardon za okruch
banalnego nacjonalizmu), autor prezentowanego tutaj, dwustustronicowego
podręcznika motywacyjnego.
Właściwie, czy można powiedzieć,
że to klasyczny pogadanka o rozwoju osobistym? Oczywiście mamy pewne
spostrzeżenia odnośnie życiowej równowagi, inspiracji buddyzmem, działalności
charytatywnej czy sinusoidy doświadczeń, ale wszystko napisane niestety raczej
prymitywnie i efekciarsko, bez pogłębionej refleksji. To absolutne
podstawy dla przyszłych, szemranych przedsiębiorców. Mydliny oczu!
Z okładki atakuje nas slogan, że
w książce mamy do czynienia z niezwykłą bezpośredniością autora i odniesieniem
do polskich realiów. Cóż, w pewnym sensie oba punkty są prawdziwe, pozycję
czyta się jak bloga, a i mamy kilkadziesiąt odniesień do lokalnego
kontekstu instytucjonalnego, głównie narzekanie na polską papierologię. Wszystko sprowadza się jednak do czczych rad typu: dąż do bycia rentierem, generuj pasywne dochody, zacznij od garażu lub podnajmu
części mieszkania, reklamuj produkt, zanim zaczniesz go produkować.
Oczywiście nie oczekiwałem od
książki żadnych przełomów w życiu, zresztą sam autor zaznacza, że jeśli
czytelnik wyniesie choćby 10% z lektury i pogimnastykuje ciut swoje szare
komórki, to już będzie sukces. Cóż, starałem się wykonywać wszystkie
ćwiczenia z książki, przynajmniej w myślach (choć przyznaję, że pod koniec olałem sprawę) i część z
nich rzeczywiście może przydać się bardzo nieogarniętym życiowo płotkom biznesu.
Absolwenci uczelni wyższych, a pewnikiem i spore grono pozostałych odbiorców, nie
łyknie tej paplaniny. Będzie to dla nich życzliwa, luźna gawęda, acz pusta i pozbawiona
większych wartości poznawczych.
Niewątpliwie ciekawym zabiegiem
jest umieszczenie w książce także tzw. achivementów,
czyli specjalnych zadań, których rozwiązania możemy przesłać na podane adresy
mailowe, ażeby otrzymać automatyczną wiadomość zwrotną, która rzekomo poszerzy
niektóre wątki. Nie sprawdzałem, jeśli to zrobię, to na pewno zaktualizuję
niniejszą recenzję i podzielę się z Wami swoimi spostrzeżeniami. Nagrodą za
zrealizowanie wszystkich 12 wyzwań jest mail bezpośrednio do Bączka. Przy odrobinie determinacji
możesz mu zatem przedstawić jakiś pomysł na milion prawie osobiście, chyba że
to ściema (z tego co pamiętam autor dosadnie informował, że nie lubi marnować
życia i często używa folderu kosz).
Niestety, w książce naliczyłem
kilkanaście literówek i błędów w odmianie. Wydawnictwo STAGEMENT najwyraźniej niezbyt poważnie podeszło do sprawy.
Podobnie jest z oprawą graficzną, nie ma tu mowy o jakichkolwiek skojarzeniach
z profesjonalizmem (rozmazane, źle oświetlone zdjęcia, sztucznie wklejone tło
itd.). Nie przeszkodziło to jednak Jakubowi
B. Bączkowi zagościć na liście bestsellerów Empiku. Przyjęty model biznesowi sprawdził się zatem znakomicie. I
chyba taką mniej więcej filozofię wyznaje autor: nie narobić się, próbując
jednocześnie zrobić maksymalnie dużo rzeczy samodzielnie, bez kosztownego
wsparcia innych. Ale czy każdemu się to podoba i może się udać? Szczerze wątpię, choć Bączek trzeźwo podkreśla - każdy ma swoje definicje sukcesu i unikalną charakterystykę.
Były wieczory, kiedy Zarobić milion idąc pod prąd. Wolność
finansowa w czterech krokach czytało mi się szybko, lekko i przyjemnie, w towarzystwie wybornego Portera Bałtyckiego marki Grand. Znacznie
częściej drażniła mnie jednak prostota języka i zbytnia zdroworozsądkowość wywodów.
Jeśli myślisz, że poradniki mogą odmienić Twoje życie, to... myśl dalej, przemysł
wydawniczy zaciera chciwe rączki! Ani nie polecam, ani polecam, przeczytałem jako
ciekawostkę. Zdecydowanie nie trzeba, a jeśli już, to dla wątków biograficznych
i uroczej, uzasadnionej pewności siebie niedzielnego pisarza, a nie jego wyświechtanych rad.
Ale sama wolność finansowa przed czterdziestką? Kto by nie chciał!
Dane techniczne:
Autor: Jakub
B. Bączek
Oprawa:
miękka, nabłyszczana
Liczba
stron: 200
ISBN: 978-83-937164-3-2
Cena detaliczna: 29 złotych
Wita wolne pokolenie skażone masą
uzależnień,
Ciasne kajdanki nie dają żyć niezależnie!
~Ganz
Egal, Ponad to
EDIT: Oto nowa okładka Zarobić milion, idąc pod prąd. Zostałem poproszony o jej aktualizację przez Jakuba B. Bączka! Nie można przejść obojętnie koło tak uprzejmej prośby i (w sumie) nobilitacji, a więc czynię jej zadość. Oto nowy, dużo lepszy front i back!
Proszę usunąć błędy z własnego tekstu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRozumiem, że to przytyk do mojego wytknięcia literówek w recenzowanej pozycji? :D Kajam się, widocznie przysypiałem w czasie korekty - 2 błędy już poprawione! Jeszcze jakieś uwagi, może jakaś polemika z tekstem? Nie pozdrawiam anonimów!
UsuńBardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuń