Jestem z powrotem! Ciut Was
zaniedbałem, ale to się już nie powtórzy. Co u mnie? Było sporo jakiejś
nikomu niepotrzebnej czytaniny i pisaniny na uczelnię, trzeba było skrobnąć dwa
abstrakciki na konferencję, standardowo pielęgnować moje uzależnienie od gier
wideo (Dying Light nadrobiony,
obecnie ogrywam dodatek) i tak jakoś zleciał poprzedni tydzień. Nic
specjalnego!
Specjalna jest za to kandyzowana śliwka w czekoladzie od LUXIMO. Pamiętam, że Tatko często snuł opowieści, jak to w Szwajcarii, stolicy europejskiego
cukiernictwa, nie znają śliwki w czekoladzie i krówki. Nie wiem, czy można ufać
tym bredniom, ale to całkiem zabawne. Wyobraźcie sobie grubego cukiernika w
fartuchu, który zdziwiony szturcha słodycz po stole, co rusz powtarzając: oh mein Gott, dajcie mi recepturę, żebym
mógł to cudo machen! Co jest w środku, kiszona kapusta?
Nie no, już bez świrowania, jak ktoś lubi dość kwaśny i twardy łakoć, przy
którym trzeba się trochę napracować żuchwą, to produkt LUXIMO mu przypasuje. Czekolada, która oblewa owoc jest
nie najgorsza, lecz nic więcej nie umiem o niej powiedzieć, a to chyba niezbyt
dobrze, co? Po prostu jest i fikuśnie odskakuje od wilgotnego wnętrza. Polewa czekoladowa to
najbardziej nijaki element całości. Nie zalecam jedzenia, jeśli w pobliżu nie
macie niczego do picia, gdyż posmak może być na dłuższą metę odrobinę
drażniący. Wiecie, jak po szklaneczce soku z dojrzałej pomarańczy.
Powiem Wam, że jak na niecałe 7
złotych, słodycz wypada przyzwoicie. Pakowany bez zbędnych folii, w grubą,
papierową tytkę. Biedronka z
Jutrzenką (bo te dwa podmioty kryją się za pierdyliardem gównianych
słówek typu Premium, LUXIMO, super gold) wykonały dobrą robotę. Chcesz poudawać wyrafinowanego
smakosza przed partnerem lub znajomymi? Nie widzę przeszkód! Formułka Szanowni
Klienci, uprzejmie prosimy o wyrozumiałość, iż pomimo staranności zachowanej w
procesie produkcji w wyrobie może zdarzyć się drobny odłamek pestki śliwki
szczególnie ujęła mnie za serducho!
No okej, może nie wygląda to wystrzałowo, ale nie to jest najważniejsze. Podobno. Rekwizyt po prawej dla właściwego pojęcia skali :v |
Składniki: śliwka kandyzowana (70%) [śliwka, cukier, substancja konserwująca:
skrobian potasu], czekolada (30%)
[cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kakao o obniżonej zawartości
tłuszczu, emulgatory: lecytyny (z soi), E476; aromat]. Produkt może zawierać
mleko, zboża zawierające gluten, orzeszki arachidowe i orzechy. Wartość odżywcza w 100 gramach produktu:
wartość energetyczna 369 kcal/1552 kJ; tłuszcz 11 gram, w tym kwasy tłuszczowe
nasycone 6,4 grama; węglowodany 60 gram, w tym cukry 59 gram; białko 3,6 grama;
sól 0,03 grama. Sugerowana porcja to 30 gram (około 3 sztuki produktu).
ODEJŚĆ! Jak najdalej stąd, chce
mieć w końcu spokój,
Chcesz to mnie goń, ale nie
dotrzymasz mi krokuuuuu!
~Rudi, Jak najdalej
Śliwki w czekoladzie są najlepsze. Firma już nawet nie ma znaczenia... Boskie to jest i tyle, ale faktycznie pierwszy kawałek może pozostawić dziewny posmak. Jednak potem? Potem to już wchodzi masakrycznie dobrze. Super sprawa. Zjadłabym! Ale ostatnio za długo tych wszystkich słodyczy... Jak żyć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Lubię owoce, najbardziej w świeżo stopionej(?) czekoladzie, ale nienawidzę śliwek. Także tym razem nie trafiłeś z tym smakołykiem. Ach gdyby to były truskawki to musiałabym się tutaj rozpłynąć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (:
Czasem są kandyzowane truskawki w Lidlu, zarówno w białej, jak i deserowej, czekoladzie! Polecam (:
UsuńO kurcze, aż się jutro przejdę do Lidla! Dzięki (:
UsuńEch zjadłabym ale dieta...;/ Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam na nowy post! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodczas nieobecności zajmowałeś się studiami i graniem? Odpuszczam Ci to 'zaniedbanie'. :D
OdpowiedzUsuńWidzę Luximo, myśli Stonka. Jakies takie wielkie trochę te śliwy. :o Zwykłe, suszone lub wędzone uwielbiam, ale w czekoladzie to dopiero musza być boskie.
Fakt, do najmniejszych nie należą! :D
UsuńAha no fajnie, wchodzisz sobie o 3 w nocy na bloga Pionka i widzisz recenzje śliwek, no i teraz chcę te śliwki i co ja mam zrobić? Przez kolejną godzinę będę o nich myśleć i no samo cierpienie... Masakra, masakra. Chociaż niby miałam kończyć z wszelką czekoladą ale chociażby same śliwki :c
OdpowiedzUsuńLepiej myśleć, niż jeść - zdrowsze zęby, mniejszy zad, więcej połączeń między neuronami! ;]
UsuńTo nie moje smaki, ale dobrze wiedzieć, że jadalne :>
OdpowiedzUsuńUchhh, jak ja bym zjadła taką śliwę w czekoladzie... Jędrną, mięsistą... +_+ Czemu one takie drogie są...
OdpowiedzUsuńPamiętam że jak byłam mała to je uwielbiałam jeść. Moja babcia raz dostała cały karton takich śliwek i miałam okazję podkradać jej te smakołyki.
OdpowiedzUsuńMój kawałek internetu
Uwielbiam te śliwki! Moja babcia też, zawsze jej kupuję i razem zjadamy :)
OdpowiedzUsuńEee, wygląda toto jak klasyczne pierniki. Szczerze nie przepadam za owockami w czekoladzie, aczkolwiek być może ten podbiłby moje serce.
OdpowiedzUsuń"Wyobraźcie sobie grubego cukiernika w fartuchu, który zdziwiony szturcha słodycz po stole, co rusz powtarzając: oh mein Gott, dajcie mi recepturę, żebym mógł to cudo machen! Co jest w środku, kiszona kapusta?" - To mnie dobiło :D.
Najpierw jak zobaczyłam ten klucz obok miski ze śliwkami, to myślałam, że trzeba je otwierać i że mają jakąś kłódkę, matko czasami jestem naprawdę głupia.
Pozdrawiam!
Alicjonada.blogspot.com