Przygotowania do napisania
recenzji Kościanego Galeonu
rozpocząłem od odświeżenia sobie treści tekstu traktującego o książce Piekary z 2014 roku, będącej częścią
tego samego cyklu (kliknij,
żeby przeczytać). Ze smutkiem stwierdzam, że wszystkie krytyczne uwagi
mógłbym z czystym sumieniem przepisać. Pan
Jacek chyba przestał się rozwijać. Jego styl zrobił się przewidywalny i średnio
atrakcyjny, a jedyne co ratuje jego prozę, to gęsty opis przemyśleń i refleksji
Mordimera Madderdina. Postać się nie
zestarzała i przepięknie łączy pewność siebie, cynizm w stosunku do świata rzeczywistego,
pokorę w kwestiach wiary i idealizm. A może to już religijny fanatyzm?
Kościany Galeon to rozwleczona opowieść, kiepskie detektywistyczne Fantasy, bez choćby
jednego zaskakującego zwrotu akcji. Jak powiedział by to Zbigniew Stonoga – nie warto strzępić ryja. Jak dla mnie,
popkulturowe odcinanie kuponów. Jedynym plusem, który można by na siłę wskazać,
jest bliższe poznanie tzw. nie-świata
i dwóch jego rezydentów. Interakcje między Mordimerem,
a diabelskim pomiotem nie należą jednak do szczególnie pasjonujących. W niektórych
momentach brakuje nawet błysku w dialogach… Aha, ilustracje, za które odpowiada Dominik Broniek niezmiennie trzymają wysoki
poziom. Boję się powiedzieć to głośno, ale czy to nie jedyna rzecz, która ten
poziom niezmiennie utrzymuje?
Chyba nie tego spodziewali się
fani uniwersum, którzy musieli cierpliwie znosić opóźniającą się premierę
dziełka. Cóż, lekkość pióra Piekary
tym razem nie wystarczyła i z ulgą przyjąłem finał historii. Nie znaczy to
jednak, że lektura była nadzwyczaj męcząca. Jak zawsze dało się wyłuskać kilka
ciekawie napisanych mądrości i wątków, szczególnie tych związanych z Konstancją, piękną żoną kupca Oktawiana van Dijka. Mimo wszystko,
odchudziłbym całość o jakieś 200 stron. Wtedy wyszłoby dużo lepiej, bo ileż
można czytać o niechęci inkwizytora do podróży morskich? Nie polecam, podaję za
to garść niezgorszych cytatów.
~o~
Ludzie brzydcy, głupi i ubodzy muszą istnieć choćby po to, by piękni,
mądrzy i bogaci mogli dzięki nim lepiej dostrzegać własne zalety i tym silniej
strzec się, by nie spaść do poziomu hołoty. (str. 90)
Ale cóż zrobić, skoro ludzkie gusta oraz upodobania są tak różne i ciężkie
do zbadania? Tak już bowiem jest na tym nie najlepszym ze światów, że jedni
lubią kolację przy świecach z uroczą damą, a drudzy wolą wychędożyć w tyłek
brudnego starca… (str. 231)
Rozumiesz jednak, że można szybko domyć spaloną patelnię, ale ciężej
jest wywietrzyć smród z pokoju… (str. 546)
Miałem kiedyś znajomka, który mawiał, że dziewczyna o przeciętnej
urodzie jest tak wdzięczna, iż mężczyzna w kwiecie sił i urody okazuje nią
zainteresowanie, że będzie gotowa przychylić mu nieba w każdej możliwej
dziedzinie. Co oznaczało, że taka dama spisywała się świetnie zarówno w kuchni,
jak i w łożnicy, znajdując pełną satysfakcję w sprawianiu przyjemności temu,
kto zaszczycił ją swą uwagą. Towarzysz mój mawiał również, że brzydule są
niczym osiołki. Bardzo przyjemnie się na nich jeździ, ale jednak trochę wstyd
pokazać je przyjaciołom… (str. 574)
Dane techniczne:
Autor: Jacek
Piekara
Oprawa:
miękka
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Liczba
stron: 587
ISBN:
978-83-7964-015-7
Cena
detaliczna: 44,90 PLN
Obiecałem recenzje książek w
lutym, no to recenzje są. Dokładnie dwie. Oto druga, ostatnia. Tym razem lektury
niestety mnie nie rozpieściły… Pod koniec lutego planuję wypuścić kolejny odcinek
przygód bałwanka i reniferka, zapraszam zatem do przypomnienia sobie treści poprzednich epizodów (klik!).
I to by było na tyle, więcej kontentu możecie spodziewać się dopiero w marcu. Żegnam!