Z prozą Jacka Piekary mam zawsze ten sam problem: niby nie ma tutaj
zbytniej pieczołowitości w budowaniu świata, niby większość spostrzeżeń i myśli
Mordimera Madderdina jest z tomu na
tom powtarzana, a historie da się do pewnego stopnia przewidzieć. Nie zmienia
to jednak faktu, że wciąż czyta się wyśmienicie. Kolejne cyniczne uwagi pod
adresem maluczkich, przeplatane religijnym fanatyzmem niezmienne tworzą
plastyczny, interesujący obraz głównego bohatera. To ten rodzaj fantastyki,
gdzie główny bohater robi większość (jeśli nie całość) roboty!
Przeczytałem niemal wszystko z
cyklu o Świętym Oficjum, ominąłem
bodaj jedną z czterech pierwszych, inicjujących cykl, książek. Obecnie autor para
się w odtwarzaniem przeszłości, swego rodzaju prequelowaniem opowieści i trzeba
przyznać, wychodzi mu to całkiem zgrabnie. Z drugiego opowiadania dowiadujemy
się [SPOILER] jak Mordimer poznaje Bliźniaków i komu zawdzięcza
szybszą karierę w strukturach władzy [KONIEC
SPOILERA]. Wybaczcie mi ten malutki wtręt, tak naprawdę niczego wielkiego
nie zdradziłem...
Co mi się podoba? To, że dwa
opowiadania zawarte w tomie (Wiewióreczka
i tytułowe Głód i pragnienie)
tradycyjnie kryją w sobie kilka odwołań do siebie nawzajem. Nawet średnio
rozgarnięty czytelnik zdoła je wywąchać. Na tym jednak nie koniec - mamy
również odwołania międzyopowiadaniowe i o dziwo, mimo że cykl czytałem dość dawno,
co nie co pamiętam. Fajnie, fajnie, trzyma się wszystko zarówno kupy, jak i
chronologii.
Troszkę niedopieszczone są sceny
erotyczne. Kurcze, powtarza się ten motyw zsuwającej się z pośladków kołdry. Ileż
można! Sceny łóżkowe muszą być bardziej unikatowe, choć miejscami są...
słodkie? Mówię tutaj o dość ciepłych, uczuciowych dialogach.
Dużą rolę odgrywa przypadek,
czasami autor pozwala Mordimerowi
zachować się zbyt emocjonalnie (co później dostrzega i racjonalizuje sam główny
bohater). Czasami szczwany, inkwizytorski nos zapomina zadać jakiegoś
kluczowego pytania swojemu rozmówcy, bywa że dialogi wydają się zbyt...
nowoczesne i luźne? Takie odnoszę wrażenie. Może to świadczyć o pewnych
trudnościach z posklejaniem fabuły, zmęczeniu materiałem albo pójściu na
skróty? Poza tym, o ile pierwsze opowiadanie nie traci tempa i trzyma nas w
niepewności, o tyle drugie jest odrobinę rozlazłe. Nie chciałbym tutaj wysuwać
pochopnych wniosków, ale czyżby było troszeczkę... wymęczone? Nie powiem, nadal
dobrze się przy nim bawiłem, ale szybko sam rozwikłałem najważniejsze wątki i
znudzony czekałem na finał.
Żeby zobrazować problem pewnej
przewidywalności: kiedy autor opisuje nam piękną kobietę, wiemy że prędzej czy
później (ale raczej prędzej) Mistrz
Madderdin się z nią prześpi. To chyba nie powinno być normą, chcemy więcej
opisów pięknych, niedostępnych kobiet i toruńskich pierniczków (ergo: ślepych uliczek i fałszywych tropów)!
Podsumowując: poziom został
utrzymany, z kilkoma drobnymi zastrzeżeniami. Kim ja jednak jestem, żeby
oceniać pisarzy, którzy hurtowo zapełniają sklepowe półki? Jako czytelnik
wystawiam jednak szkolną czwórkę. Liczę, że kolejny tom Płomienia i Krzyża i wieńcząca cały cykl Czarna Śmierć wywindują historię na sam szczyt i wynagrodzą mi wszystkie
drobne tarcia. Na koniec wspomnę tylko, że ilustracje Dominika Broniek są niezmiennie mistrzowskie, a co najważniejsze -
dobrze współgrają z opisami tekstowymi. Rozminięcie tego typu traktuję bowiem jako największy cios w klimat powieści, tutaj jednak nie mamy do czynienia z niczym podobnym.
PS: Przygotowując się do
napisania tej recenzji obejrzałem kilka wywiadów i wieczorków autorskich z
pisarzami. Kurcze, toż to skarbiec złotych myśli. Mam dla Was smaczek z rozmowy
w bibliotece w Klonowej z Andrzejem Sapkowskim [klik!]:
[Bibliotekarka/Nauczycielka]: Cały czas drążę ten temat... takiego
życia... Czy ma Pan dużo przyjaciół?
[Andrzej Sapkowski]: Nie, myślę że nie. I dobrze. I może to i dobrze.
[B/N]: Dlaczego?
[A.S.]: Bo to
powinny być diamenty. A nie można mieć beczki diamentów, wystarczy dziesięć.
Jak ma się beczkę diamentów, to człowiek traci pojęcie i wartości. Po co mieć
beczkę diamentów? Dziesięć diamentów, to jest wtedy... do naszyjniku!
Ilustracja pochodzi z: http://www.fabryka.pl/ebooki/ja-inkwizytor-glod-i-pragnienie-e-book-jacek-piekara-4003657/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz