Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Totti. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Totti. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 15 lutego 2016

Nicki Bille - podoba mi się ten chłopak!

Pif paf! "Kowbojska cieszynka" tak 4/10.

Takie właśnie zdanie kilkukrotnie mogła usłyszeć Dziewucha, z którą wybraliśmy się na mecz z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza (skrót). Wyobrażam sobie, że nie są to najbardziej pożądane słowa w Święto Zakochanych, ale cóż mogę poradzić – Nicki Bille Nielsen, a właściwie styl jego gry, zrobił na mnie spore wrażenie. Niby to tylko jeden mecz, ale wydaje mi się, że to może być bestia, na którą wszyscy w Poznaniu czekaliśmy, choć po prawdzie, statystyk w przeszłości nie miewał kosmicznych (i może właśnie dlatego gra teraz u nas?).

Wytatuowany Duńczyk (zaledwie drugi w historii Ekstraklasy) wydaje się niezłym walczakiem w stylu nieodżałowanego Sadajewa. Szarpał i absorbował obronę rywali do '87 minuty, a przecież dołączył do drużyny późno, nie przepracowując należycie okresu przygotowawczego. Mógł co prawda zachować się lepiej w jednej czy drugiej sytuacji, irytował pod koniec stratami w wyniku prób gry na pamięć, ale to nieistotne. Strzelił ładnego gola, grał pewnie, realizował to, do czego zobligowane są grające na szpicy dziewiątki – bezpardonowo wbiegał w światło bramki (zerknij chociażby gdzie jest przy pierwszej bramce Pawłowskiego). Wielka szkoda, że przyzwoita główka na 3:1 nie została uznana.


Nielsen to pewny siebie cwaniaczek, co wydedukowałem po kilkudziesięciu minutach spędzonych na jego Instagramie. Taki wariacik z zepsutego Zachodu. Podróżnik. Poliglota. Kobieciarz. Wygadany śmieszek (dowód 1 i dowód 2). Powierzchowny smakosz życia. Ale i zaangażowany ojciec. Lubi, kiedy po treningu nóg żyły mocno wyłażą… Cieszy jak wiele zdjęć związanych z Lechem umieścił na swoim profilu. Może całe to słodkie pierdzenie, jak to dobrze się tutaj czuje i jak profesjonalnym miejscem do rozwoju kariery piłkarskiej jest klub przy Bułgarskiej, to nie tylko zagranie pod publiczkę, ale naprawdę się chłopak zajarał otoczką?

Podobał mi się jeszcze jeden szczególik – kiedy Nicki schodził z boiska i przybijał piątki wszystkim z drużyny i sztabu szkoleniowego (to akurat nic specjalnego), a za barierką przy ławce rezerwowych, pojawił się dzieciak, który również wyciągnął dłoń, Nielsen go nie zlekceważył. Zrobił te kilka kroków i jemu też przybił pione. Mega! Poza tym, podoba mi się, jak Jan Urban gratuluje schodzącym zawodnikom występu: zdejmuje rękawiczkę, podaje dłoń i poklepuje przyjaźnie po pleckach. Team spirit, motherfuckers!

(Szymek) Pawłowski!

Kto jeszcze mi się podobał? Wiadomo, że asystent Linetty, szkoda, że pewnie po Euro 2016 od nas odejdzie, miejmy nadzieję, że za kilka milionów funciaków i z drugim Mistrzostwem Polski na koncie. Arajuuri był niczym skała, prawdziwy przecinak niebezpiecznych podań, choć wciąż truchta, jakby miał problemy z koordynacją. Tetteh jakby mniej irytuje, zdarza mu się zagrywać piłki do przodu, choć nadal lubi nonszalancko przechadzać się po boisku i kryć przeciwników na radar. Volkov musi nadrobić braki fizyczne, bo jest okropnie powolny i bywał elektryczny w narożnikach. Doceniam jednak jego, jak to mówią mądre głowy w studiach telewizyjnych, cechy wolicjonalne. Pawłowski odpalił motorek, nie osiadł na laurach po podpisaniu trzyletniego kontraktu, jak wróżyli czarnowidze i malkontenci. Kownaś miał farta, że przy drugiej bramce nikt nie dopadł do kiepsko przyjętej piłki, wykończył zaś przyzwoicie i utarł nosa tym, którzy wychodzą ze stadionu przed końcowym gwizdkiem arbitra. Z optymizmem patrzę w górę tabeli, choć Warszafka też ma kim poharatać gałę… A co będzie jak Robak wróci? Bogactwo w ataku? W Kolejorzu?

Nie, nie, tam oczywiście nigdy nie siedzę (stoję, w zasadzie).
Ja lubię miejsca dla obserwujących na chłodno Januszy,
gdzieś na bocznych trybunach.

O dziwo, jak zauważyła Dziewucha, na trybunach częściej krzyczano Brawo!, Dobra piła!, Dojdź, dojdź do tego, taaaa jest! niż Kurwa mać, wypierdalaj z boiska pedale!, Zakurw mu, żeby już nie wstał! czy Sędzia chuj, sędzia chuj! Widocznie wszystkim udzieliła się walentynkowa atmosfera! <3 Choć policji się nie upiekło i tradycyjnie była jebana. Zawsze i wszędzie...

To podsumujmy jakoś przyjemnie wczorajszy mecz: Słoniki stratowane przez nabierającą prędkości lokomotywę!

PS: Jak już czasem próbuję pograć trochę w piłkę, to zazwyczaj zakładam mocno znoszony trykocik Tottiego. Może warto by nabyć koszulkę z nazwiskiem Duńczyka? Póki jeszcze nie jest gwiazdą pierwszego sortu? Mam niemałą ochotę, tak jak kiedyś z Lovrencsicsem… ;>

Trze'a było zostać piłkarzem, mieć nowe najacze, a na nich swoje imię…
Trze'a było mieć menadżera, swojego fryzjera, trenera w rodzinie…
Trze'a było kopać po kostkach całą społeczność w miastach i wioskach,
sprawdzać czy grzywka po deszczu jest identyczna, jak w szatni w lusterku!
                                                                          ~Tymin, Trze'a było

sobota, 5 października 2013

ERASMUS LIFE #5

Pewne rzeczy na wykładach się nie zmieniają... ;)
Za mną pierwszy tydzień prawdziwej nauki. Wszystko zaczyna stawać się rutyną: wczesne pobudki, czwartkowe prania, walka o miejsce w autobusie, codzienne zadawanie kurtuazyjnego pytania How are you? (ewentualnie What's up man?). Nie straszne mi już przemieszczanie się między różnymi dzielnicami Stambułu, pogodziłem się również z tym, że mieszkam na zadupiu metropolii. I wszystko byłoby ok, gdyby nie ten potworny wiatr i nadspodziewanie niskie temperatury.

Dusza Stambułu złapana w kadr!
Büyükçekmece Gölü!
Siema! Jestem boski... -.-'
Z mniej przyjemnych rzeczy: obiłem sobie mały palec u stopy podczas grania w plażową siatkonogę (nagle zacząłem rozumieć Davida Heya, który usprawiedliwiał się po przegranej walce kontuzją tej malutkiej części ciała). Na szczęście jedynym trwałym obrażeniem jest złamany paznokieć. Nie przeszkodziło mi to na szczęście w czwartkowym sparingu z Osmanem i jego paczką. Zabawne, gdy wszyscy na boisku krzyczą na Ciebie Totti (od nazwiska na koszulce). Przez chwilę poczułem się jak na mojej ukochanej sali. Szkoda, że moja poziom mojej gry plasował się gdzieś pomiędzy pussy a nothing special (z chwilowymi przebłyskami geniuszu). Na marginesie dodam, że dojazd na boisko zajął mi, bagatela, półtorej godziny. Taaak, Stambuł zredefiniował pojęcia daleko i długo w moim słowniku. :) Niestety nie mam żadnych zdjęć z meczu... Nie chciałem latać z aparatem jak panienka - musicie mi uwierzyć na słowo!

Polskie owoce < tureckie owoce. Niestety...
Z przyjemnych rzeczy: odnalazłem złodzieja moich klapek! Pozostaje mi tylko namierzyć jego pokój i podrzucić  mu puste puszki po piwie pod łóżko! Oczywiście żartuje, ale musicie przyznać, że byłaby to intryga pierwszej klasy. No i w piątek wyrobiłem sobie drugą kartę muzealną (pierwszą, cholera jasna, zgubiłem, co mi się rzadko zdarza). Przy okazji ponownie odwiedziłem Spice Bazaar i wypatrzyłem całkiem eleganckie spodnie! Łatwo traci się tutaj pieniądze, oj łatwo...

Wyjście ze Spice Bazaar
Baajeczne stoiska *.*
Zakupy! Proszę zwrócić uwagę na eleganckie, szare spodnie!
Poznałem także Murata - całkiem sympatycznego koleżkę, organizatora koncertów swojego przyjaciela. I tak przy lunchu, od słowa do słowa, wyszło że wpadnę w poniedziałek na występ rockowego bandu. Jestem niezmierni ciekawy jak wygląda backstage muzułmańskiej, studenckiej gwiazdki rocka!

Dzisiaj mieliśmy kolejną zorganizowaną wycieczkę. Tym razem udaliśmy się do Garipçe Köyü w spokojnej dzielnicy Sariyer (północne rubieże Stambułu). Okolica ta słynie z serwowania zabójczo dobrych śniadań i nieprzeciętnych widoków. Na moje oko (i brzuch) - jedno i drugie jest prawdą. Resztę dnia spędziliśmy w Harbiye Askeri Müzesi. Kolejny raz jestem pod wrażeniem zebranych w muzeum eksponatów. Mało tego, budynek posiada sporych rozmiarów aulę, w której byliśmy światkami występu Mehteran Orchestra - tradycyjnej orkiestry żołnierskiej z czasów Imperium Osmańskiego. Umieranie w rytm olbrzymich bębnów, podczas obrony swoich rodzin - to musi być piękna i dostojna śmierć.

Część pierwsza wybornego śniadania w Garipçe Köyü!
Słowiański zaciąg z naszego akademiku - Litwin, Ukrainiec i Polak.
Takie tam... Z Mustafa Kemalem i innymi uczniami!
Czemu nie wszystkie muzea w Polsce są tak przyjemne w odbiorze? :O
Mehteran Orchestra. Naprawdę nieźle dawali po uszach!
PS: Kto chciałby mi bardzo, bardzo pomóc i znaleźć w poznańskiej bibliotece jakiś krótki rozdzialik o Ibn Chaldunie? Mam sporo materiałów po angielsku, ale jednak przygarnąłbym coś o metodzie analizy historycznej lub organizacji życia społecznego według tego zacnego autora. W zamian oferuję: wysłanie pocztówki, prezent w postaci Oka Proroka czy innego taniego badziewia! + dozgonną wdzięczność ;)

Dziecko naszego koordynatora (Taksin)
 - chodząca niewinność <3
Ah! I zdjęcie sprzed tygodnia. Wstawiam, żeby nie było,
że nie poznałem żadnych dziewczyn :D