|
Pewne rzeczy na wykładach się nie zmieniają... ;) |
Za mną pierwszy tydzień prawdziwej nauki. Wszystko zaczyna
stawać się rutyną: wczesne pobudki, czwartkowe prania, walka o miejsce w
autobusie, codzienne zadawanie kurtuazyjnego pytania How are you? (ewentualnie What's
up man?). Nie straszne mi już przemieszczanie się między różnymi
dzielnicami Stambułu, pogodziłem się również z tym, że mieszkam na zadupiu
metropolii. I wszystko byłoby ok,
gdyby nie ten potworny wiatr i nadspodziewanie niskie temperatury.
|
Dusza Stambułu złapana w kadr! |
|
Büyükçekmece Gölü! |
|
Siema! Jestem boski... -.-' |
Z mniej przyjemnych rzeczy:
obiłem sobie mały palec u stopy podczas grania w plażową siatkonogę (nagle
zacząłem rozumieć Davida Heya, który
usprawiedliwiał się po przegranej walce kontuzją tej malutkiej części ciała).
Na szczęście jedynym trwałym obrażeniem jest złamany paznokieć. Nie
przeszkodziło mi to na szczęście w czwartkowym sparingu z Osmanem i jego paczką. Zabawne, gdy wszyscy na boisku krzyczą na
Ciebie Totti (od nazwiska na koszulce).
Przez chwilę poczułem się jak na mojej ukochanej sali. Szkoda, że moja poziom
mojej gry plasował się gdzieś pomiędzy pussy
a nothing special (z chwilowymi
przebłyskami geniuszu). Na marginesie dodam, że dojazd na boisko zajął mi,
bagatela, półtorej godziny. Taaak, Stambuł zredefiniował pojęcia daleko i długo w moim słowniku. :) Niestety nie mam żadnych zdjęć z
meczu... Nie chciałem latać z aparatem jak panienka - musicie mi uwierzyć na
słowo!
|
Polskie owoce < tureckie owoce. Niestety... |
Z przyjemnych rzeczy: odnalazłem
złodzieja moich klapek! Pozostaje mi tylko namierzyć jego pokój i podrzucić
mu puste puszki po piwie pod łóżko! Oczywiście żartuje, ale musicie przyznać, że
byłaby to intryga pierwszej klasy. No i w piątek wyrobiłem sobie drugą kartę
muzealną (pierwszą, cholera jasna, zgubiłem, co mi się rzadko zdarza). Przy
okazji ponownie odwiedziłem Spice Bazaar
i wypatrzyłem całkiem eleganckie spodnie! Łatwo traci się tutaj pieniądze, oj
łatwo...
|
Wyjście ze Spice Bazaar |
|
Baajeczne stoiska *.* |
|
Zakupy! Proszę zwrócić uwagę na eleganckie, szare spodnie! |
Poznałem także Murata - całkiem sympatycznego koleżkę,
organizatora koncertów swojego przyjaciela. I tak przy lunchu, od słowa do słowa, wyszło że wpadnę w poniedziałek na
występ rockowego bandu. Jestem niezmierni ciekawy jak wygląda backstage muzułmańskiej, studenckiej
gwiazdki rocka!
Dzisiaj mieliśmy kolejną
zorganizowaną wycieczkę. Tym razem udaliśmy się do Garipçe Köyü w spokojnej dzielnicy Sariyer (północne rubieże Stambułu). Okolica ta słynie z serwowania zabójczo
dobrych śniadań i nieprzeciętnych widoków. Na moje oko (i brzuch) - jedno i drugie jest
prawdą. Resztę dnia spędziliśmy w Harbiye
Askeri Müzesi. Kolejny raz jestem pod wrażeniem zebranych w muzeum
eksponatów. Mało tego, budynek posiada sporych rozmiarów aulę, w której byliśmy
światkami występu Mehteran Orchestra
- tradycyjnej orkiestry żołnierskiej z czasów Imperium Osmańskiego. Umieranie w rytm olbrzymich bębnów, podczas obrony
swoich rodzin - to musi być piękna i dostojna śmierć.
|
Część pierwsza wybornego śniadania w Garipçe Köyü! |
|
Słowiański zaciąg z naszego akademiku - Litwin, Ukrainiec i Polak. |
|
Takie tam... Z Mustafa Kemalem i innymi uczniami! |
|
Czemu nie wszystkie muzea w Polsce są tak przyjemne w odbiorze? :O |
|
Mehteran Orchestra. Naprawdę nieźle dawali po uszach! |
PS: Kto chciałby mi bardzo,
bardzo pomóc i znaleźć w poznańskiej bibliotece jakiś krótki rozdzialik o Ibn Chaldunie? Mam sporo materiałów po
angielsku, ale jednak przygarnąłbym coś o metodzie
analizy historycznej lub organizacji
życia społecznego według tego zacnego autora. W zamian oferuję: wysłanie
pocztówki, prezent w postaci Oka Proroka
czy innego taniego badziewia! + dozgonną wdzięczność ;)
|
Dziecko naszego koordynatora (Taksin)
- chodząca niewinność <3 |
|
Ah! I zdjęcie sprzed tygodnia. Wstawiam, żeby nie było,
że nie poznałem żadnych dziewczyn :D |
Ach, owocki tureckie... Ja, fan owocków chętnie bym sobie pojechał i pojadł! A pomysł z podrzuceniem puszek po piwie pod łóżko jest zacny! Kurde, 3 lata mieszkałem w internacie i nie wpadłem na coś takiego...
OdpowiedzUsuń