Kiedy widzisz coś na PS4 za
jedyne 80 złotych, to żal nie kupić. Tym bardziej, jeśli to samodzielny dodatek do gry, którą bardzo miło wspominasz (inFAMOUS:
Second Son było moją bazową grą w konsolowym zestawie). Czy było warto?
Zdecydowanie nie...
Nudna, ale na szczęście krótka
kampania ograniczająca się do likwidowania dziesiątek Rekinów z dachów budynków i furgonetek, okrojone miasto i jedna moc z której możemy korzystać (przynajmniej w kampanii) znacznie
prymitywizuje i obrzydza rozgrywkę. Rozwój postaci został kompletnie
przeorganizowany, nie zbieramy już odłamków, ale punkty z logiem Sucker Punch (co to za tandetna
reklama?), na dodatek zmieniono elementy sterowania z podstawki (nie mamy już
np. mapy pod wygodnym touchpadem). Największym plusem, jaki udało mi się
znaleźć w produkcji jest naświetlenie historii drugoplanowych przewodników (czy bioterrorystów jak chce D.U.P.).
Narracja jest prowadzona sprawnie i nieźle łączy przeszłość z teraźniejszością.
Finał przenoszący nas w nieurbanistyczną scenerię jest nawet znośny, ale całkowicie pozbawiony wieńczącego trud, epickiego wyzwania (co się stało z grami,
to jakaś plaga jałowych zakończeń? - patrz recenzja Cień Mordoru).
Oczywiście nie mamy trybu multi,
możemy jedynie rywalizować z innymi graczami na arenie w Curdun Cay, śrubując rekordy
punktowe, co jest straszliwie nużące (nijakie plansze, kolejne plagi
przeciwników i wieżyczki do zneutralizowania...). Tutaj możemy jednak wejść w
skórę Delsina Rowe'a i pobawić się
innymi mocami. Szczerze mówiąc nie miałem jednak motywacji do brania udziału w
próbach przetrwania czy misjach ratowania zakładników, nawet osiągnięcia mnie
do tego szczególnie nie zachęciły, co w moim przypadku jest alarmujące. Wieje
nudą, choć trzeba przyznać, że w Second
Son zabrakło właśnie czegoś takiego: treningowej sali i turniejowej rzeźni.
Pewnym novum są szalone
wyścigi po mieście, za które zdobywamy
luminy potrzebne do wykupywania nowych umiejętności (ostatecznie
przybierają postać wspomnianych wyżej punktów Sucker Punch) i kamery
zamontowane na dronach (żeby zlokalizować latające ustrojstwa, hakujemy ich
system i oglądamy rejestrowane przez nich obrazy). Szczerze mówiąc, nowe
zadania poboczne niespecjalnie przypadły mi do gustu, wymagają od nas
chaotycznej bieganiny. Nawet neonowe graffiti jest jakoś mniej zjadliwe od puszek z farbą!
Zawiodłem się. Piękne Seattle nadal wydaje się odrobinę
sztuczne i puste (odrealnieni NPC trzymający swoje kubeczki z kawą lub gapiący
się w ekrany smartphonów nie interesują się otoczeniem, podobnie jak
niereagujący na nic kierowcy; boli mnie również brak ludzi puszystych, choć
muszę docenić, że po rozwaleniu bankomatu w powietrzu wirują banknoty), a
odebranie nam możliwości absorpcji innych mocy brutalnie pozbawia nas urozmaiconej
zabawy, choć rozumiem, że First Light
to tylko samodzielny dodatek. Nie mogę jednak wystawić innej oceny niż
naciągane 3/10. Rezygnuję nawet z listy minusów pod artykułem, bo nie kopie się leżącego Jeśli nie masz w co grać, a nie posiadasz dziwnj ambicji kolekcjonowania exclusive games for PS... lepiej
zainwestuj w konto PlayStation Plus - tam znajdziesz lepsze tytuły do pobrania. Przykro mi, ale mówię stanowcze NIE dla przygód panny Abigail Walker...
Za parawanem imprez i neonów tylko smutek,
W katalogu bodźców miłość stała się białym krukiem!
W katalogu bodźców miłość stała się białym krukiem!
~Te-Tris,
Trzeba żyć
Materiały pochodzą z: http://pl.playstation.com/ps4/games/detail/item712817/inFAMOUS-First-Light/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz