Nie raz na blogu wspominałem o
mojej fascynacji klockami LEGO. Nie
mogłem więc przegapić Największej w
Polsce wystawy budowli z klocków LEGO, którą w dniach od 25 października
(moje urodziny!) do 7 grudnia można oglądać w centrum handlowym Pestka, w Poznaniu. Szczegółowe
informacje na temat cennika i lokalizacji znajdziecie tutaj (klik), ja
tymczasem szybciutko przechodzę do raportowania moich wrażeń i spostrzeżeń.
Budowli jest naprawdę sporo,
spędziłem na wystawie grubo ponad półtorej godziny, co wystarczyło na
zatrzymanie się na kilka minut przy każdej z gablot i poddanie jej starannej
analizie okiem niedzielnego znawcy tematu. Zdecydowanie się nie zawiodłem, ale
jest kilka drobiazgów, o których warto napomknąć organizatorom.
Po pierwsze, logo imprezy to
jakiś żart. Ludzik zbudowany z małych klocuszków jest po prostu brzydki!
Ładniejszy i bardziej zachęcający byłby pierwszy lepszy model z
licencjonowanych gier wideo lub twór temu podobny. Wystawa jest co prawda
skierowana do młodszego widza, nie znaczy to jednak, że można mu wciskać
kaszanę na wejściu, hallow!
Po drugie, niektóre ekspozycje zdają
się być ciut zaniedbane. A to włosek, a to zaczyna zbierać się kurz lub jakiś
element jest przewrócony i nikt nie zwraca na to uwagi. Zdarza się, że mechanizmy
(w części gablot mamy bowiem ruchome elementy, które wprawia się w ruch przy
pomocy czerwonego przycisku lub przyłożenia dłoni) zawodzą, jak na przykład kąsająca kobra z serii LEGO Technic, która
mimo kilkukrotnych starań pracownika nie powróciła do czasów świetności.
Podkreślam jednak, że niedopatrzenia są incydentalne i raczej niewielu widzów
je zauważy, a i to głównie ci dorośli.
Po trzecie, niektóre gablotki to
estetyczny chaos, gdyż zaprezentowane w środku elementy są powyciągane z
różnych bajek. Mowa tu na przykład o szturmie na twierdzę, w której uczestniczy
(co najmniej) kilkaset klockowych pamperków. Mamy jeźdźców na smokach, ninja,
samurajów, gdzieniegdzie poupychane postacie ze Star Wars i klasycznych rycerzy. Liczby są imponujące, ale nie ma
w tym wszystkim spójności, którą ceni sobie dojrzały odbiorca. Może innym to
nie przeszkadza, mi odrobinę tak. Cóż, subiektywizm.
11 metrowy Titanic jest reklamowany jako największa atrakcja wystawy. Nie
przeczę, robi wrażenie, szczególnie gdy przyjrzymy się sali balowej i lukom
bagażowym, ale mniej uważny widz, który nie obejdzie konstrukcji dookoła zobaczy jedynie olbrzymiego potwora zbudowanego z ponad pół miliona
elementów, który przyciąga uwagę tylko w pierwszej chwili. Zdaję sobie jednak
sprawę, że ciężko zagospodarować takiego molocha, skala ludzików w stosunku do
statku wydaje się bowiem zgodna z rzeczywistością. Ciekawe doświadczenie
zobaczyć takiego giganta ważącego zapewne przynajmniej kilkadziesiąt kilogramów.
Bardzo ciekawym tworem jest Hotel & SPA Kocierz. Mimo, iż
budowla ma zapewne charakter promocyjno-marketingowy, jest jedną z najbardziej
klimatycznych gablotek, prawdopodobnie przez jednolitość stylistyki. Celowo
unikam wymieniania i oceniania wszystkich budowli, sam mocno bym się rozzłościł,
gdyby ktoś odebrał mi frajdę z samodzielnego eksplorowania ekspozycji i
bycia zaskakiwanym. Powiem tylko, że nie zabraknie niczego dla fanów
motoryzacji, lotnictwa, kolejnictwa, żeglugi, kosmologii, urbanistyki, wesołych
miasteczek, Indian, futurologii, Władcy
Pierścieni, Muminków... Sam chyba
wyleczyłem się z niezdrowego zainteresowania ekskluzywnymi zestawami LEGO spod znaku Ratusza, Kina, Sklepu dla zwierząt. W rzeczywistości
całość jest bowiem jaskrawa i wyobrażam sobie, że szybko mogłaby mnie zanudzić
w moim pokoju. A może po prostu sam się oszukuje, bo mnie nie stać? ;) Kto
wie...
W gablotach takich jak Lunapark mamy do dyspozycji kilka elementów, które łatwo da się wprawić w ruch, na przykład ten diabelski młyn. Morze zabawy dla dzieciaków, podobnie jak uruchamiany pociąg! |
Szkoda tylko, że dzieciaki nie
mogą pobudować sobie prostych konstrukcji przy specjalnych stolikach z koszami
elementów, pamiętam taką możliwość z wyjazdów nad morze z czasów dzieciństwa.
Byłoby to świetne dopełnienie wystawy. Drobne kontrowersje budzić może wyjście,
które nieuchronnie prowadzi przez sklep, co nastręcza maluchom pewnych smutków,
zwłaszcza kiedy rodzic nie może sobie pozwolić nawet na mały zestawik lub książeczkę
dla swojej pociechy. Wtedy świetnie sprawdziłoby się miejsce do amatorskiego
budowania, "cukierek" na otarcie łez i chwilowe zapomnienie po magicznych widokach.
Do czego można się jeszcze
przyczepić? Niektóre budowle ledwo mieszczą się w gablotach lub trzeba było
zastosować specjalne rozwiązania, typu... wystający czubek Pałacu Kultury. Gdzieniegdzie oświetlenie makiet można by
minimalnie lepiej rozplanować, szczególnie że niższego odbiorcę mogą razić
niektóre lampki, a przecież każdy chce dostrzec jak najwięcej szczegółów.
Wymieniłem sporo minusów, co? Suma
summarum, warto jednak odwiedzić wystawę, nie wiadomo kiedy nadarzy się kolejna ku temu okazja. Nie ważne ile ma się lat, każdy lubi pooglądać misternie wykonane
dzieła sztuki, a takimi również należy nazwać figury i obrazy (kilka takich
również można podziwiać) z wystawy. Spieszę też wspomnieć, że przy większości
gablot przywieszone są krótkie informacje w formie ciekawostek związanych z
historią firmy lub faktów kontekstualnie powiązanych z budowlami - świetny
dodatek edukacyjny.
Bardzo cieszy mnie, kiedy w ekspozycji prócz klocków autorzy używają kamieni, waty (śniegu) lub innych "naturalnych" wypełniaczy, oczywiście w odpowiednich proporcjach do liczby klocków! |
Duńskie klocki wciąż wyznaczają najwyższe standardy jakości
w branży dziecięcej. Kiedy byłem bardzo mały, mama kupowała mi również zestawy COBI i taka mieszanka lądowała w
kartoniku kolekcjonera. Gdy trochę podrosłem, zacząłem postrzegać to jako
traumatyczne przeżycie. Wizyta w poznańskiej Pestce pozwoliła mi choć w minimalnym stopniu zaleczyć głęboki uraz
psychiczny. Polecam się wybrać!
Chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami? Obserwuj najnowsze posty na Kultura & Fetysze!
Chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami? Obserwuj najnowsze posty na Kultura & Fetysze!
Uczciwa recenzja, musze sie wybrac! :))
OdpowiedzUsuńJa byłem na wystawie lego w Warszawie było fajnie :)
OdpowiedzUsuń