środa, 22 lipca 2015

RECENZJA #86: Szmira - Charles Bukowski

Niesłychanie bawi mnie pojawienie się trzeci raz tego samego zdjęcia.
Coś w stylu To samo zdjęcie Bogusława Lindy codziennie ;]

Kończymy na razie przygodę z prozą Bukowskiego i zabieramy się za inne, ważniejsze książeczki (na szczęście uniwersytecka biblioteka nie kusi mnie dostępnością pozostałych pozycji spod pióra autora, więc luuuuz). Nie wypada jednak króciutko nie wspomnieć o lekturze zwariowanej powieści Charlesa opublikowanej przez żonę Lindę Lee Bukowską, niedługo po śmierci autora (rok 1994). A więc mój internetowy pamiętniczku – zamieniaj się w słuch!

To coś zupełnie świeżego jak na standardy, do których przyzwyczaił nas stary świntuch. Nick Belane to 55-letni prywatny detektyw, trzykrotny rozwodnik. Jak sam o sobie mówi: jest najlepszym detektywem w Los Angeles, a absurdalne zagadki, które musi rozwiązać nie trzymają się kupy. Przykładowe zlecenia? Identyfikacja Francuza, który wymknął się śmierci, poszukiwanie Czerwonego Wróbla czy zdemaskowanie spisku pozaziemskiej cywilizacji. Niewiele dowiadujemy się o samych technikach zbierania informacji, a bohater większość czasu przesiaduje w swoim biurze, podrzędnych lokalach lub na torze wyścigowym. Ale sprawy jakimś cudem toczą się swoim torem. Aż do nieoczekiwanego - i przyznaję dość zaskakującego - finału.
 
I ponownie, jeśli by patrzeć przez pryzmat poprawności pisarskiego rzemiosła, to Szmira wypadałaby słabo. Bardzo słabo. Ale Bukowski posiadał wyrobiony styl, który był mocno osadzony w dialogach, pseudofilozofii 1-osobowego narratora i wydarzeniach atakujących bohatera całkiem znienacka. W Szmirze nie znalazłem tylu interesujących cytatów co w Kobietach (kliknij, żeby przeczytać), ale wreszcie mieliśmy pewien logiczny ciąg wydarzeń. Od sprawy, do sprawy i tak do momentu, aż wszystkie zostały (nie)rozwiązane. [SPOILER] Przez całą książkę Belane nie zamoczył. Chociaż bywało, że ulżył sobie w łazience lub miał wyraźne wybrzuszenie w spodenkach. [KONIEC SPOILERA]
 
Ciekawa wydaje się adnotacja autora: Dedykowane złemu pisarstwu. Czy to oznacza, że pisarz celowo stworzył paszkwil i pisał nieco… na odpie*dol (jeśli Was to szczególnie interesuje, poszperajcie na jakiś forach - na pewno znajdziecie jakieś zakulisowe smaczki)? Istotnie, przekarykaturyzowane nawiązania do powieści typu noir, przynajmniej w moim odczuciu, ratują średnie dziełko. Szmira to znośne wakacyjne czytadło, ale Kobiety zostawiają je daleko w tyle. Szmirę łyknąłem głównie w pociągach i komunikacji miejskiej. A na koniec taki-sobie cytat:

Często najlepsze chwile w życiu to te, kiedy nic nie robisz, tylko zastanawiasz się nad swoim istnieniem, kontemplujesz różne sprawy. I tak kiedy na przykład mówisz, że wszystko nie ma sensu, to nie może do końca nie mieć sensu, bo przecież jesteś świadom, że nie ma sensu, a twoja świadomość braku sensu nadaje temu jakiś sens. Rozumiecie, o co mi chodzi? Optymistyczny pesymizm. (str. 151)

Dane techniczne:
Autor: Charles Bukowski
Tłumaczenie: Tomasz Mirkowicz
Wydawnictwo: Noir Sur Blanc
Liczba stron: 201

Miał błękitne oczy i nikt go nie kochał
Oprócz niego i zniknął wraz z iskrą w oczach!
                        ~Bonson, Ich już nie ma
(dobór wersetu nieprzypadkowy – wyraźna inspiracja Szmirą)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz