sobota, 5 września 2015

RECENZJA #96: Urojony Bóg Richarda Dawkinsa - Paweł Bloch


Przyznam rozbrajająco szczerze, że chciałem wypożyczyć Urojonego boga autorstwa Richarda Dawkinsa, ale przez nieuwagę zamówiłem Urojonego Boga Richarda Dawkinsa autorstwa Pawła Blocha (niby subtelna różnica, ale jednak, co?), która to książka jest polemiką z dziełem oksfordzkiego profesora, pisaną w nurcie naukowego katolicyzmu. I wiecie co? Po lekturze UBRD z rozkoszą czytałem opinie internautów, jakoby Bloch był obmierzłym demagogiem i intelektualnym ciemnogrodem. Tak się właśnie plują wojowniczy ateiści wszelkiej maści, którzy nie mogą ścierpieć, że PRAWDZIWA nauka wcale nie stoi w sprzeczności z religią, przyjmując rozsądne podejście agnostyka.

Jasne, w rozprawie Blocha jest zapewne wiele cytatów adwersarza niegrzecznie wyjętych z kontekstu, ale do stu tysięcy piorunów, czy naukowcowi przystoi sprowadzanie stanowiska drugiej strony do śmieszności? Czy to jest metoda naukowa? Przecież należy wykazać wewnętrzną sprzeczność poglądów oponenta! Wplatanie opinii i pejoratywnie nacechowanych wypowiedzi wzbudza brak zaufania co do intencji wywodu i jakości przesłanek. A za te wszystkie intuicyjne sądy, lekceważenie źródeł historycznych i stosowanie rachunku prawdopodobieństwa (Bóg jest tak mało prawdopodobny, że można uznać, że nie istnieje. WTF?), autor powinien smażyć się w piekle. Dla ideologów i wrogów Kościoła.

Pan Paweł z gracją i niebywałą erudycją wbija szpileczki w Dawkinsa. Rzadko zdarza się, żeby rozprawa naukowa wprawiała w dobry nastrój. Tutaj zaś znajdziemy kilka docinek, przy których trudno się nie uśmiechnąć. Pieniacze rzucają się, że cały rozdział został poświęcony totalitaryzmowi, ale to przecież Dawkins wychwala darwinowską moralność, jako częstokroć bardziej humanitarną od chrześcijańskiej. No to trzeba było nakreślić obraz z I połowy XX wieku i reżimów bez Boga. Nie ma rady, skoro w Urojonym bogu tyle razy podkreślało się związki Adolfa Hitlera z religią, to jest to całkowicie uzasadnione. Dokumenty i prywatne rozmowy świadczą jasno, że religijność wodza III Rzeszy była tylko mocną, marketingową pokazówką. Ateistyczne ciśnienia podnoszą również fragmenty, które przypominają główne założenia nauki moralnej Jezusa. Co leniwsi czytelnicy jawnie przyznają się, że rozdziały Kim jest chrześcijanin? czy Historyczne źródła chrześcijaństwa zostały przez nich pominięte, jako miałkie i świątobliwe. Cóż, trochę szkoda, bo pewnie przydałaby się powtórka po Pierwszej Komunii i Bierzmowaniu! ;]

Obawiam się jednak, że aby w pełni uczciwie rozważyć argumenty obu Panów, zmuszony jestem sięgnąć po oryginalnego Urojonego boga (tego pisanego z małej litery), ażeby zobaczyć tzw. big picture i rozsądzić wszystkie argumenty we własnym serduchu. Trzeba będzie, bo w głowie mi się nie mieści, że elita brytyjskich uczelni wyższych para się felietonistyką i zatruwa naukę swoimi prywatnymi uprzedzeniami. Na chwilę obecną Panie Dawkins, to niech Pan pucuje swoje porcelanowe czajniczki razem z Russellem! Na koniec: trzy cytaty do podumania. W tym jeden z całkowicie zaskakującego źródła. Nie żebym się utożsamiał, ale trochę racji jest!

Błąd ten polega na „upolitycznianiu” tej instytucji i sprowadzeniu Kościoła, który ma charakter duchowy, do organizacji typu partii politycznych, mających charakter ściśle materialny. […] Gdy zatem ktoś formalnie należy do Kościoła, czy to poprzez przyjęcie chrztu, czy też poprzez pełnienie urzędu, jeśli dopuszcza się ciężkich przewinień – sam wyklucza się z grona wyznawców Chrystusa. (str. 124)

I wujek Darwin na przypomnienie: Wzniosły zaiste jest pogląd, że Stwórca natchnął życiem kilka form lub jedną tylko i że gdy planeta nasza, podlegając ścisłym prawom ciążenia, dokonywała swych obrotów, z tak prostego początku zdołał się rozwinąć i wciąż się jeszcze rozwija nieskończony szereg form najpiękniejszych i najbardziej godnych podziwu. (str. 32)

– A fanatyzmu mi nie zarzucaj – ciągnął. – Mnie, wystaw sobie, nie przeszkadzają księgi, nawet fałszywe i heretyckie. Uważam, wystaw sobie, że żadnych nie powinno się palić, że libri sunt legendi, non comburendi. Że nawet błędne i bałamutne poglądy można szanować, można też, przy odrobinie filozoficznego nastawienia, zauważyć, że na prawdę nikt monopolu nie ma, wiele tez niegdyś okrzykniętych fałszywymi dziś robi za prawdy i odwrotnie. Ale wiara i religia, której bronię, to nie tylko tezy i dogmaty. Wiara i religia, której bronię to ład społeczny. Zabraknie ładu, nastanie chaos i anarchia. Chaosu i anarchii pragną tylko złoczyńcy. Złoczyńców zaś należy karać. (Narrenturm, Andrzej Sapkowski, str. 542)

PS: Nie czas i miejsce (+ kompetencji niestety brak) na streszczanie wszystkich argumentów i kontrargumentów obydwu stron, zapewniam jednak, że znajdziesz, Drogi Czytelniku, szereg często przytaczanych przez ateistów "dowodów" przeciwko istnieniu Boga i całkiem sprytne (a co najważniejsze poprawne z punktu widzenia logiki, przynajmniej na tyle, na ile ją pobieżnie kojarzę) obrony. Jeśli wciąż szukasz odpowiedzi na egzystencjalne pytania, jeśli targają Tobą wątpliwości lub nie wiesz co myśleć o naszej trójwymiarowej rzeczywistości (tak jak na przykład ja), to poczytaj! Polemika jest napisana prosto, zwięźle, ze świetną strukturą i higieną wywodu. Nie trzeba mieć nic wspólnego z naukami społecznymi, można być nawet przemądrzałym, pryszczatym wypierdkiem, a i tak wszystko będzie zrozumiałe.

Niektórzy wierzą tutaj tylko w to, co widać,
Mają zakodowane piekło jak Blizzard!
~Quebonafide, Paulo Coelho

3 komentarze:

  1. O ja! W liceum na religii książka pana Dawkinsa wzbudziła moje pożądanie głównie dlatego, że ksiądz nie polecał (och, ten mój wewnętrzny bunt). Książki ostatecznie nie przeczytałem i teraz dowiaduje się, że napisano już kolejne w oparciu o nią. Ogólnie bardzo interesuje mnie ta tematyka, chociaż myślę, że żadne, nawet najbardziej oczywiste dowody na cokolwiek nie zmienią już moich poglądów :D Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że intryguje mnie już sam tytuł, ale z drugiej strony nie jestem pewna czy byłabym w stanie przebrnąć przez tę książkę. ;)
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno dałabyś radę! Krótkie podrozdziały + niewiele ponad 160 stron rozprawy w formacie A5 zajęłoby Tobie góra 2 wieczory ;)

      Usuń