Ahoj, internauto!
Ponieważ jestem tylko koniunkturalnym śmieciem, a cykl
ulubieńców zawsze cieszył się u mnie sporym zainteresowaniem, postanowiłem, że i
w tym miesiącu zaszczycę Was postem osadzonym w tej tematyce. I stylistyce. Jak się spodoba, zobacz również: ulubieńców stycznia. Nie przedłużając, zapraszam do świata przedmiotów, które okazały
się całkiem spoko wytworami idei i rąk ludzkich.
#JEDZONKO
Klasyka. Właściwie od paru miesięcy
nie zjadam innych wafli niż OLZA Prince
Polo XXL, koniecznie złote.
Przepyszna, deserowa czekolada, kruchość wnętrza i głęboko kakaowy posmak
w ustach po zakończeniu konsumpcji. Poza tym, duży ze mnie chłopak i wersja XXL akurat zaspokaja moje zapotrzebowanie
na puste węglowodany. Cudowny słodycz, cudowny.
#KSIĄŻKA
Przeczytał żem kolejną powieść od
Orhana Pamuka. I tutaj nie powiem
zbyt wiele, bo tradycyjnie poczynię recenzję z ciekawymi cytatami. Powiem
tylko, że… dawno się tak nie ubawiłem przy książce Turasa, nad którego
twórczością znęcam się od dłuższego czasu. Oprócz tego, w miesiącu lutym
recenzowałem dwie książeczki, którymi jednak niekoniecznie warto zaprzątać
sobie głowę, więc nie mam nawet zamiaru podlinkowywać tych tekstów. Goddam it… No dobra, macie mnie. Nie wytrzymałem i podlinkuję… Kościany Galeon Jacka Piekary i Dom ciszy Orhana Pamuka. Ale nie polecam. Książek, nie recenzji rzecz
jasna, bo te ostatnie są jak zawsze ZNAKOMITE!
#FILM
Chcieliśmy iść z Dziewuchą na Deadpoola,
ale nie wyszło, bo coś tam chorowała? Nie ważne… Może jeszcze ogarniemy. W
każdym razie, jednego słodkiego wieczoru obejrzeliśmy sobie niepozorną, leciwą
już komedyjkę o wdzięcznym tytule Bez smyczy (ang. Hall
pass). Fabułka jest dość głupiutka, w małżeństwach dwóch kumpli temperatura
mocno opadła, więc małżonki owych panów, po solidnym namyśle i za radą
psychoterapeutki, postanowiły dać swoim chłopcom tydzień samowolki bez konsekwencji. Mogą robić co chcą, podczas gdy
one wyjadą z miasta. Rezultaty okażą się dość niespodziewane, spuszczenie ze smyczy
działa bowiem w dwie strony. Kto poradzi sobie lepiej? Faceci czy kobitki? Zalukajcie.tv
sobie! ;]
#MUZYKA
Nic konkretnego, nic
szczególnego. Ostatnio łapię się na tym, że z rzewnością wsłuchuję się w stare
kawałeczki. Czasem jest to Miasto budzi się Kukiza, czasem Księżycowa Piosenka Varius Manxa lub jakieś inne Pokolenie od Kombi.
Dziadzieję. Jednak nie tylko w rapie znajdziemy kozacką lirykę. Znaczy… niby
zawsze o tym wiedziałem i nie byłem twardogłowym słuchaczem osiedlowych hymnów, ale wiecie.
Proporcje słuchanej muzyki mi się trochę pozmieniały. Hiszpańskie Dziewczyny!
#GRA
Na pewno pamiętacie jak mocno podniecałem się bajeczną platformówką pt. Unravel. To był zdecydowany faworyt
tego miesiąca, bo powiedzcie sami, skoro ruszyłem się ze swojej pieczary, żeby
doładować konto w PlayStation Store
i zakupić grę w FORMIE CYFROWEJ
(pudełkową zawsze można odsprzedać lub postawić na półeczce, a taki
tradycjonalista jak ja mocno sobie to ceni), to coś musi być na rzeczy. Drugą
giereczkę, którą się trochę w lutym pozajmowałem, a przez długi czas nie mogłem
jej dorwać nigdzie w Poznaniu, jest Just
Cause 3. Szczerze mówiąc, wrażenia średnie. Mój koleżka miał rację,
rozwalanie wszystkiego, choć z początku zabawne, szybko zaczyna
nudzić. A Just Cause 3 to taka wielka
piaskownica, w której obalamy dyktatora śródziemnomorskiej krainy. Fajne
wybuchy, fajne widoczki, duża swoboda powierzchownej eksploracji i niewiele
więcej.
Jak widać, tekstu jest sporo. Prawdziwa powieść graficzna, nie jakieś pitu-pitu z dwoma chmurkami! |
#KOMIKS
Odświeżyłem sobie ciut Pasażerów Wiatru, komiks, który leży na
mojej półce już dobrych kilka miesięcy. Koniec XVIII wieku, sporo podróżowania
po morzach, kolonialnych historii, smaczków epoki, sztormów, wariatów i
odrobina kobiecych piersi do smaku. Fabułka całkiem wciągająca, z arcyciekawą
intrygą na wstępie. Muszę się rozejrzeć, czy aby Egmont nie wydał już drugiego tomiszcza. Świetne wykonanie, tak dobre,
że nawet cena (100 PLN) niezbyt szokuje. Edit:
TAK, JEST JUŻ DRUGI CYKL! UAM, PROSZĘ NATYCHMIAST PRZELEWAĆ STYPENDIUM NA
KONTO!
#KOSMETYK
Już od wczesnego liceum psikam
się wodą toaletową od Oriflame, ale taką
niebieską (pisałem
o niej o tutaj, na dole postu), aż tu nagle Matula kupiła mi na prezent czarny flakon.
Kształt niby ten sam, ale zapach trochę cięższy. Nie jak górski potok, bardziej jakiś… niezmyty żel pod prysznic o zapachu limonki. Nie jest źle, mogło być
lepiej. Wtulająca się w ramię Dziewucha nie narzeka, choć po prawdzie to coraz
rzadziej się wtula… #okruch_prywaty
Cóż, za to nazwa perfum fajniejsza. Force.
Siła, moc, skuteczność. Faceci lubią takie słówka. A wiecie, że większość z nas
wybiera kamień jako pierwszy symbol w grze papier-nożyce-kamień? Bo kojarzy się z agresją i siłą, a przecież każdy chce wygrywać. Amerykańscy naukowcy to potwierdzili, dlatego grając z chłopakami,
za pierwszym razem zawsze pokazuj papier!
#AKCJA PROMOCYJNA
Nie sądziłem, że tak egzotyczna
kategoria może zagościć na liście dłużej niż jeden miesiąc, a tu proszę! Tym razem jestem pod wrażeniem akcji promocyjnej rozkręconej przy
strzelaninie Far Cry Primal.
Niestety, nie mam informacji czy materiały powstały, bo posmarowano, a może bezinteresowną inicjatywę wykazało SPInka Film Studio
(prawdopodobnie to pierwsze), w każdym razie wyszło znakomicie. To się nazywa lekka,
nienachalna reklama. Obejrzyjcie sami dwa filmiki, które za chwilę podlinkuję.
Jeśli nie macie zbyt dużo czasu, to zerknijcie tylko na wideobloga Spejsona, a jeżeli pojawi się niedosyt, odsyłam również do specjalnego odcinka Blok Ekipy. Endżoj!
Spośród powyższych, szczególnie
polecam obejrzeć gamingowy wideoblog Spejsona, choć żeby w pełni docenić kunszt animacji, powinno się
przynajmniej trochę kojarzyć wcześniejsze perypetie trzech dresiarzy. Prócz tego, zagrajcie
sobie w Unravel lub obejrzyjcie jak
robi to jakiś ogarnięty letsplayer. I
zeżryjcie Prince Polo, lajkując przy tym fanpage Kultura & Fetysze. Z fartem żeglarze!