Kilka tygodni temu wyciągłem
(tudzież wyciągnąłem, jak kto woli) z zakurzonego pudła kolejną pozycję Orhana Pamuka. Wybrałem coś relatywnie
chudego, zaledwie czterysta stron. Dom ciszy, bo taki tytuł nosił zmęczona przeze mnie książeczka,
określiłbym jako pozycję fascynująco
nudną lub nudnie fascynującą. Autor
kolejny raz zabiera nas w sentymentalną podróż, tym razem do miasteczka Cennethisar, położonego całkiem
niedaleko Stambułu. Są wakacje, a
wyrośnięte wnuki przyjeżdżają w odwiedziny do starej kamienicy, w której
mieszka babcinka Fatma ze swoim
karłowatym służącym. Upał na dworze, lata osiemdziesiąte.
Turek zastosował swój znany patent: pierwszoosobowa narracja kilku
bohaterów. Raz oglądamy świat oczyma starowinki Fatmy (zdecydowanie najnudniejsze ustępy, na szczęście czasem pojawia się ciekawa kreacja męża-szaleńca piszącego encyklopedię), innym razem zakompleksionego
karła (Recep), później opasłego
historyka, którego zostawiła żona (Faruk),
następnie zapatrzonego w Amerykę, mającego przerost ego ucznia (Metin), aż w końcu zakochanego nacjonalisty
(w rewolucjonistce, a więc komunistce, czaicie bazę?), przeciętniaka
powtarzającego liceum (Hasan). I tak
w kółko, na zmianę. Wszyscy powyżsi są w mniejszym lub większym stopniu
spokrewnieni. Postacie wałęsają się to tu, to tam, przeżywają swoje bóle istnienia, rozpamiętują zawody
miłosne i planują podbój świata. Są trochę, a nawet bardzo, nienormalni. Czyta
się to przyjemnie, ale rzadko kiedy wyłuskamy jakiś naprawdę inspirujący
fragment, po którym zrobimy oczy jak pięć złotych.
Turecki klimat jest, jak zawsze nienachalny i prawdziwy. Potęguje
go niespieszne tempo opowieści. Jakaś przyspieszająca bicie serca akcja
rozpoczyna się dopiero w rozdziale numer 22, czyli zaledwie dziesięć rozdziałów
przed końcem opowieści. Prawdziwy smakosz literatury wyłuska tutaj przynajmniej
dwie interesujące rzeczy. Po pierwsze, świetnie zarysowany kontrast między
bogatym wewnętrznie życiem Fatmy, a
sposobem w jaki traktuje ją otoczenie (chyba nie przesadzę, jeśli powiem, że
dla wnuków babcia jest niczym pierdzący i wiecznie niezadowolony mebel). I po drugie, ciekawe
retrospekcje, które sprawiają, że mamy motywację do przebrnięcie kilkunastu
początkowych rozdziałów, w których NIEMAL nic się nie dzieje. Urokliwie i
powściągliwie nakreślono pewną wstydliwą rodzinną tajemnice. Fatma okazała się nie taka święta, na
jaką wygląda… Już dobrze, dobrze – nic więcej nie mówię!
Podsumowując: raczej nie polecam,
a jeśli już, to chłodno. Slogan z okładki mówi, że w książce mamy do czynienia
ze zderzeniem poglądów, uczuć i
charakterów. Cóż, zderzenie wyszło bardzo niemrawo i ociężale. Nadal nie
mogę zrozumieć jak Pamuk sprzedaje te
swoje bestsellery…
Poniżej garść (dość) ciekawych
cytatów. Nie było tego zbyt dużo. Na uwagę zasługuje szczególnie przedostatni, który
ma dla mnie szczególny wydźwięk, a to z powodu półrocznego pomieszkiwania w
tureckim akademiku w Stambule. Na szczęście,
nikt mnie nie przecwelił, chociaż zarost mam nietęgi. A sam oryginalny tytuł
powieści Sissiz Ev, przypomina mi,
jak nauczyciel tureckiego uciszał nas powtarzając coś podobnego do pierwszego
wyrazu i przykładając palec do ust. Ech, chciałoby się gdzieś jeszcze pojechać,
zmienić akwen na parę miesięcy!
~o~
Nie powiedziałem jej, że chodzę na uczelnię i z powrotem z wielką
teczką, że wieczorem w domu nic nie robię, że jem kolację i drzemię przed
telewizorem. Że jeszcze wczoraj rano, idąc na zajęcia, czekałem tylko, by wypić
drinka, że boję się, że stracę wiarę w historię. O tym, że tęsknię za żoną, też
nie powiedziałem. (str. 48)
Oto, co nazywamy rozmową i przyjaźnią. Opowiadamy sobie rzeczy, które
wiemy, i podoba się nam to. To tylko słowa, wyrazy. Wiem, że nic nie znaczą,
ale daję się im uwieść i humor mi się poprawia. (str. 143)
Nie wiedziałem jednak, czy to wszystko nie jest jedynie grą mego
umysłu, lubiącego tworzyć napięcia, by następnie, rozkoszując się odczuwanym
bólem, łagodzić je. (str. 198)
Boję się, że ta Angielka zobaczy nas i pomyśli, że jesteśmy pedałami.
Przypominam sobie, że w szkole, w internacie, każdy chciał przecwelić drugiego.
Niech was diabli, psychopaci, chorzy psychicznie, niedorozwinięci, zboczeńcy .
Chcą przelecieć każdego, kto nie ma zarostu. (str. 227)
Można urodzić się bogatym lub biednym, to kwestia przypadku, ale to
naznacza człowieka na całe życie. (str. 296)
Dane techniczne:
Autor: Orhan
Pamuk
Tłumaczenie:
Anna Akbike Sulimowicz
Oprawa: twarda
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Liczba
stron: 408
ISBN:
978-83-08-04313-4
Cena
detaliczna: 45 złotych
Recenzje innych książek Orhana
Pamuka:
Cevdet Bej i synowie
– kliknij,
żeby przeczytać
Pisarz naiwny i
sentymentalny – kliknij,
żeby przeczytać