Orhan Pamuk – turecki pisarz, noblista, komentator społeczny nielubiany zarówno przez środowiska fundamentalistyczne, jak i świeckich
nacjonalistów. Od kilku lat w czołówce najbardziej rozpoznawalnych
intelektualistów na świecie (pamiętajmy, że populacja świata muzułmańskiego do
najmniejszych nie należy – to pewnie dlatego). Jego książki zostały
przetłumaczone na ponad 50 języków, ale w Polsce
proces ten rozpoczął się stosunkowo późno, bo dopiero po 2006 roku, a więc po Nagrodzie Nobla. Ja przebrnąłem właśnie
przez pierwszą powieść autora, napisaną w latach siedemdziesiątych XX wieku – Cevdet bej i synowie. Ta rodzinna saga
to w gruncie rzeczy mój zmarnowany czas. Dużo czasu, bo 740 stron to
kilkanaście długich wieczorów. Dawno nie czytałem takich popłuczyn…
Spróbujmy jednak odnaleźć
jakiekolwiek powody, dla których Wy mielibyście sięgnąć po skrzyżowanie Lalki (przynajmniej w stu-stronicowym prologu) z twórczością Dostojewskiego (nierzadko zdarzają się
kilkustronicowe opisy irracjonalnych rozterek postaci). Po pierwsze, atmosfera leniwej Turcji zdaje się być dość udanie
odwzorowana. Zadowalający stopień realizmu i egzotyki udało się osiągnąć bez
zbędnej faktografii, obcobrzmiących słów i zbyt rozbudowanych opisów. Po drugie, często zmienia się
narrator opowieści. Raz jest to ambitny młodzieniec, innym razem przywiązana do
wartości rodzinnych matka, a zaraz potem najstarszy syn, głowa kupieckiego
interesu. Mam jednak wrażenie, że o ile pierwsza część została świetnie
zaplanowana, o tyle przydługi środek rozwlekł się niemiłosiernie, tracąc tempo
i zainteresowanie czytelnika. Każda zmiana narratora to bowiem mozolny trud
ponownego budowania akcji. Po trzecie… Chyba nie ma po trzecie.
Pod koniec miałem dość
infantylnych, zdziecinniałych bohaterów, którzy ciągle szukają sensów życia i
własnej tożsamości. Są zagubieni w relacjach międzyludzkich i niesłychanie
rozchwiani emocjonalnie. Chcą być, ale bez działania. Ja wiem, że właśnie tacy są Turcy, ba, większość z nas podobnie się zachowuje, ale
powieść nie musi być wierną kopią rzeczywistości. Choć momentami lubiłem Ömera, Refika czy Nigân Hanym,
słabość ich charakterów z czasem nudziła. Bohaterowie ci nie byli ani szczególnie
bystrzy, ani heroiczni. Byli po prostu przeciętnymi Turasami. I chyba właśnie dlatego rodzinną sagę Cevdet Bej i synowie zapamiętam jako
przeciętną historię z kilkoma klimatycznymi fragmentami. Rozczarowałem się, a
mam jeszcze cały karton książek Pamuka.
Na szczęście cieńszych. Może się chłopak wyrobił, bo pierwsze razy nie zawsze są powodem do dumy.
Analizowanie wszystkiego… to właśnie nas unieszczęśliwia. A w Turcji
dodatkowo wypycha poza społeczność! Pan to wie tak samo dobrze jak ja. Tutaj
człowiek myślący jest samotny… Tutaj samo myślenie pozbawione uczuć jest
zboczeniem… Poza tym jak ma pan zamiar ogarnąć wszystko rozsądkiem? W akcie
stworzenia ofiarowano nam nie tylko rozum. Mamy uczucia! Czy nie czuje pan
uniesienia na widok tureckiej flagi albo na wieść o wydarzeniach w Hatayu [zamieszki
między Turkami a Arabami w 1938 roku – przyp. blogera]? Odrobina emocji wystarczy! Niechże pan wreszcie poczuje ekscytację,
niech pan uwierzy, dołączy do innych, wyłączy umysł. Wtedy pan będzie
szczęśliwy… (str. 362)
Dane techniczne:
Autor: Orhan
Pamuk
Tłumaczenie:
Anna Polat
Oprawa:
miękka
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Liczba
stron: 741
ISBN:
978-83-08-04506-0
Cena
detaliczna: 42 złote
Popłuczyny, ciekawe określenie. Połączenie "Lalki" i Dostojewskiego nie zachęca. Nie po to nie czytało się lektur, żeby potem wracać do nich w taki sposób :P
OdpowiedzUsuń