 |
Baklava i mój nowy, turecki shitphone z arabskimi znaczkami... |
Uuuf! Za mną najbardziej aktywny
weekend odkąd pamiętam! Wreszcie mogę powiedzieć, że czuję się szczęśliwy.
Siedzę sobie na mięciutkiej kanapie, śmierdzę Dönerem z pobliskiego lokalu i mimo tego, że jestem wykończony mam
ochotę napisać krótką notkę na temat ostatnich dni. Choćby dlatego, że moja
pamięć jest ulotna.
W piątek zapuściliśmy się dalej w
odkrywaniu nieznanych nam wcześniej terenów. Wybraliśmy się na długi spacer nad
Büyükçekmece Gölü. Zabawne - mimo, że
to zwykłe jezioro klimat jest iście nadbałtycki. Udało mi się pstryknąć kilka
ciekawych fotek, które znajdziecie poniżej. Po spacerku wstąpiliśmy do
Migrosa, po kilka piwek, żeby spędzić
miły wieczór z naszymi nowymi tureckimi przyjaciółmi z akademiku (
Ali,
Ilkay
i
Ismail). Zapomnieliśmy jednak, że
większość muzułmanów nie pija alkoholu... Cóż, mamy teraz pod łóżkiem zapas na
1-2 kolejne polsko-tajwańskie, nielegalne integracje. Podczas pierwszej nocy omówiliśmy
chyba wszystkie godne uwagi postacie i wydarzenia z serii
Pokemon.
 |
Zdjęcie jak z przewodnika, prawda? |
 |
Mhm..! I wish you were here! |
 |
A to jak z wakacyjnej pocztówki! ;) |
Sobota była (jak do tej pory)
zdecydowanie najlepszym dniem w mojej tureckiej przygodzie. W ramach programu
tygodnia orientacyjnego zobaczyliśmy trzy architektoniczne perełki Stambułu:
Hagia Sophia'e,
Błękitny Meczet i
Pałac
Topkapı. Nie ma co się oszukiwać - trzeba
będzie tam jeszcze wiele razy wrócić, żeby dokładnie obejrzeć te bajkowe
obrazki.
 |
Zeinep i ja w Hagia Sophia |
 |
Sultan Ahmet! |
Tego dnia wisienką na torcie był
mecz na
Sükrü Saracoğlu.
Przeprawiliśmy się z Osmanem na azjatycką stronę (mój pierwszy raz na obcym
kontynencie) za pomocą promu, żeby spędzić wieczór na jednym z najgłośniejszych
stadionów na świecie. Masa spoconych ciał, szalony doping i świetne widowisko
sportowe (wygrana 4:0 z
Elazığsporem)
sprawiło, że wieczór był niezapomniany! Wraz z Osmanem z chirurgiczną precyzją
ustaliliśmy wyjściową jedenastkę
Fenerbahçe!
Chyba na dobre stałem się
Żółtym
Kanarkiem i psychofanem
Dirka Kuyta.
Magii wieczoru nie popsuła nawet uciążliwa, dwugodzinna podróż do akademiku. Na
końcowym etapie trasy trafił się miły taksówkarz, który starał się konwersować
po angielsku (
Cigarette. Smoke. Problem?
Stambul big city, very big city czy
Aaa!
Polonyalıyım. Śymkowiak. And Kosowski, Broszek. And Mia.. e.. rzewzki).
 |
Osman stoi dzielnie w kolejce, żeby odebrać nasze bilety! <3 |
 |
Trener przygotował skład na dzisiejsze spotkanie! |
 |
I tak stałem się Sarı Kanarya! |
W niedzielę ledwo co po zjedzeniu
śniadania wyruszyliśmy z inicjatywy naszych kolegów z niższego piętra na
samodzielną wycieczkę do centrum. Spędziliśmy bardzo dużo czasu na festiwalu
kultur azjatyckich i w
Muzeum
Archeologicznym, po czym udaliśmy się w rejs po Bosforze. Przez ponad
godzinę naszym oczom ukazywały się bardzo przyjemne widoki. Pod koniec trasy
nie mogło zabraknąć świeżego rybnego kebabu. Po krótkim rekonesansie
pobliskiego bazaru (myślę, że wrócę do Polski z kilkoma 'prawie oryginalnymi'
bluzami
La Coste'y) znaleźliśmy
tramwaj, później metrobus i około ósmej byliśmy już w akademiku.
 |
BOHATEROWIE WIECZORU!!! |
Mam za sobą pierwsze wykłady. Populacja słuchaczy: 95% lokalnych studentów, 2,5 % Afroamerykanów i 2,5% Polaków.
Może na kolejnych zajęciach będzie lepiej - sądzę, że mało kto chce być
słuchaczem...
Historii Myśli Tureckiej.
Na szczęście poranny autobus przybył punktualnie, przygody miałem tylko w
drodze powrotnej. Bogu dzięki, nad okolicą góruje olbrzymia wieża o charakterystycznym
kształcie, co bardzo ułatwia odnalezienie drogi do akademika (nawet jeśli
wybierze się nie do końca właściwy
shuttle
bus). Pluje sobie w brodę, że nie przyłożyłem się bardziej do nauki
tureckiego. Jeśli czyta to jakiś przyszły turecki Erasmus, to chciałbym mu
sprzedać dobrą radę - lepiej poznać kilkanaście nowych przymiotników niż
zaliczyć kolejny sezon ulubionego serialu... Teraz widzę to dobrze, ale
postaram się szybko naprawić swój błąd!
 |
Eksponaty w Muzeum sprawiają, że miękną kolana, serio! :O |
 |
Klasyczny łapacz turystów - rejs po Bosforze za 10 Tele! |
Czy to jeszcze moje życie czy już storytelling?