niedziela, 23 czerwca 2013

RECENZJA #10: Gang z boiska



Dzisiaj potrzebowałem motywatora - solidnej historii typu od zera do bohatera! I znalazłem (bo co miałem nie znaleźć?)! Wyobraźcie sobie amerykański poprawczak pełen murzynów i zadziornych białasów, dodajcie jednego ambitnego opiekuna, któremu nadal chce się wyrwać dzieciaków z piekła i pokazać im bezpieczniejsze życie. Brzmi banalnie? Do bólu!!!

Dostajemy jednak ciekawy początek i kilka wzruszających, wartych uwagi wątków pobocznych, na przykład [SPOILER] choroba matki głównego bohatera czy przyjaźń dwóch płotek z konkurencyjnych gangów [KONIEC SPOILERA]. Chyba większość z nas oglądała przynajmniej jeden film tego typu – nabuzowane testosteronem chłopaki nie znają słów typu: wytrwałość, dyscyplina, pokora. Opiekun grupy ma w sobie dość wiary i samozaparcia, aby uruchomić potencjał nastolatków. Wpada na pomysł, żeby zając czymś napęczniałe bicepsy osiłków – wybiera football amerykański. Początkowo Mustangi dostają łomot, później oni stają się nową definicją łomotu! Wielu początkujących sportowców odpadnie, nastaną chwile rozpaczy i zwątpienia. Będziemy świadkami fatalnych zagrań, wybuchów złości, moralizujących gadek charyzmatycznego trenera i spektakularnych powrotów. Ostatecznie drużyna stanie się dobrem nadrzędnym. Monolitem wyszlifowanym w pocie, łzach i krwi!

Znajdzie się też kilka zabawnych motywów i  mały akcencik na Dzień Ojca. Pozwolę sobie przytoczyć fragment dialogu między bossem, a jednym z wychowanków:
-Ojciec mówił, że szkoda na mnie czasu i pieniędzy.
-To on nie był nic wart! Mój robił identycznie. Tyle razy powtarzał, że się nie nadaję, że w końcu uwierzyłem.
-Dlatego Pan się tak wkurza?
-Pewnie tak…

[SPOILER] Wszystko skończyło się dobrze, co prawda drużyna zajęła drugie miejsce w lokalnych rozgrywkach, ale większość zawodników nie wróciła na ulice. Spora część dostała stypendia i stała się porządnymi obywatelami, graczami silniejszych drużyn licealnych. A opiekun? Podjął się stworzenia nowej drużyny! [KONIEC SPOILERA]

Naszła mnie dziwna refleksja - fajnie byłoby chodzić do amerykańskiego college’u, być muskularnym blondynem i spuszczać manto chuderlakom panicznie przytulającym się do swoich blaszanych szafek. Oczyma wyobraźni widzę ich pełne podziwu i strachu spojrzenia, które każdorazowo rozsypują się niczym korale! Wieczorami piłbym piwo z czerwonych kubeczków i zaliczał głupie cheerleaderki w pokoju na piętrze. Piękna wizja! No co? Jestem tylko chłopcem…

Film ma już swoje lata, ale ogląda się go z przyjemnością. Dwayne Johnson świetnie odegrał swoją rolę, jego pomocnikiem był niczym niewyróżniający się Xzibit. Wspomnę jeszcze tylko, iż jest to historia oparta na faktach! Summa summarum – czwórka plus!

Mamy dość przegrywania!

Plusy:

+ Historia starała się nie być schematyczna i wzbudza emocje
+ Przyzwoita gra aktorska
+ Dobra oprawa dźwiękowa
+ Efekciarskie ujęcia gry w football

Minusy:

- Miejscami nieco nudząca i przewidywalna akcja
- Naprawdę resocjalizacja jest tak prosta?

Zdjęcie pochodzi z: www.filmweb.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz