niedziela, 17 listopada 2013

ERASMUS LIFE #11

Pionek na szachownicy życia... ;]

Tydzień minął na pisaninie. Dobra wiadomość jest taka, że mam napisaną prawie połowę prac. Mniejszą połowę, jeśli możemy tak to określić...

Właściwie dzisiejszy post jest zbędny, ale przyzwyczaiłem się do regularnego niedzielnego stukania w klawiaturę. Zdarzyło się co prawda kilka rzeczy wartych uwagi, jak na przykład zgubienie i znalezienie telefonu, wycieczka samochodowa z nieznajomymi tureckimi studentami czy dalsze szukanie idealnego punktu gastronomicznego, ale nie warto się o tym rozpisywać. Smaczki zachowam dla siebie. No i mam za sobą pierwszy egzamin z tureckiego. Był dość łatwy, ale jestem na siebie zły, bo kilka rzeczy poplątałem przez zwykłe gapiostwo i brak koncentracji.

Pojedynek dwóch koreańskich arcymistrzów! :O
Dzisiaj lecę na bazarek przy dworcu autobusowym Otogar po jakąś cieplejszą kurteczkę i może coś z długim rękawem. Niby nie jest bardzo zimno, ale mamy tutaj cholerny wiatr na suburbiach (kurczę, podoba mi się to zdanie!). Kilka tygodni temu widziałem całkiem sensowne wdzianko od Giorgio Armaniego. Życzcie mi udanych łowów! ;)

No i najważniejszy news: za tydzień wyruszam na weekendową wycieczkę do Bodrum! Co prawda miejsce to lepiej odwiedzać podczas cieplejszych pór roku, ale co zrobić - terminu Erasmusa sam sobie nie wybierałem (po części...). Mam nadzieję, że zobaczę Zamek św. Piotra, ruiny Mauzoleum (jednego z 7 cudów świata), może dyskotekę Halikarnas? Najlepsze jest to, że wycieczka kosztuje tylko 60 lir, a lecimy tam samolotem! W życiu bym się nie zdecydował na takie podejrzane warunki, gdyby nie to, że organizatorem jest nasz akademik. Ot, małe plusiki prywatnej uczelni.

Ci to mają dobrze, boiska, trybuny...
Dzisiaj Marathon Eurasia. Chciałem wziąć udział we 8 kilometrowym Free Runie (chyba coś jeszcze zostało z wakacyjnego szlifowania formy), ale nie wiem do końca jak to działa. Trzeba było się chyba dużo wcześniej zarejestrować, zapłacić i wstać wcześnie rano. No to podziękowałem. A dla samego oglądanie nie warto brnąć przez pół miasta. Bez śniadania.

Ćwicz, ćwicz! Wrócisz nabity jak kabanos!
Jako, że dzisiaj krótko, to kilka podstawowych tureckich słówek (aż dziwne, że nie wrzuciłem ich wcześniej!):
Merhaba! - Cześć!
Ne haber? - Jak leci? (takie tureckie What's up?, w wymowie możemy pominąć h i złączyć wyrazy)
Ne var ne yok? - Jak się masz?/Co słychać? (alternatywa dla Nasılsın?)
İyiyim, teşekkür ederim - Mam się dobrze, dziękuję bardzo.
Pardon - Przepraszam! (w znaczeniu Excuse me!, przydatne w autobusach...)
Özür dilerim! - Przepraszam! (w znaczeniu, jest mi przykro, że wpadłaś przeze mnie w kałużę)
Kolay gelsin - Take it easy! (powtarzane szczególnie często gdy zasypują nas prace pisemne)
Sanada - Wzajemnie!/Tobie również!
Görüşürüz! - Do zobaczenia!

Pigułka informacyjna - większość liter wymawia się analogicznie do polskich. Jest kilka wyjątków jak:
y = ], ı = [ y ], v = ], j = ż ]. Ö i ü tak jak w niemieckim. Ç i ş to takie tureckie ć i ś. I to na razie wystarczy! W sumie to wszystko macie w słownikach i translatorach, więc nie wiem po co się wysilam... ;) Wszystko dla Was! ;] Lecę!


Z archiwum: dwóch najbardziej pomocnych Turków w akademiku:
Ali i Ilkay! <3
Z archiwum: zdjątko grupowe w Parku Miniatur
Perełka! Znów nie powinienem, ale uległem :C
Jeśli jednak przeliczymy to na kebaby, to w Polsce ta płyta kosztuje
ok. cztery dobre kebaby, tutaj zaledwie dwa.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za lekcję tureckiego :) sama nie mogę się zabrać za przygotowania..

    OdpowiedzUsuń