Czasem, po obejrzeniu filmu, mam
ochotę coś krótkiego o nim napisać. Nazywam to szumnie recenzją, ale to raczej
krótka wzmianka. Opinia. Flashback.
Dwa dni temu do śniadanka ziornąłem sobie na Fałszerza z 2014 roku. I może obraz ten nie pozostawił mnie ze szczęką na ziemi i efektem wow, ale oglądało się
go całkiem przyjemnie.
Zacznijmy od gatunkowego szufladkowania.
W Internetach możemy znaleźć
informacje, że to film akcji lub nawet thriller, a dla mnie to przede wszystkim
dramat. Z elementami akcji, to prawda, ale na pierwszy plan wysuwa się choroba
nowotworowa 15-latka, motor napędowy całej historii. Gdyby nie on, tytułowy
fałszerz prawdopodobnie nie zgodziłby się na ostatnią robotę związaną z
podrobieniem słynnego dzieła Moneta
pt. Spacer. Kobieta z parasolką.
Podobają mi się oszczędnie
nakreślone relacje trójki facetów z wielopokoleniowej, rozbitej rodziny. Każdy z
nich jest takim cwaniaczkiem pokrzywdzonym przez los. Trudno nie polubić Raymonda Cuttera, w którego rolę wcielił
się John Travolta. W zasadzie gra on
tak samo we wszystkich filmach, ale bawi to niemal identycznie jak w Bez twarzy z '97, za który to obraz John ma ode mnie dożywotni props. Plummer, Sheridian i Spencer też w
sumie bez zarzutu. O ile role dwóch ostatnich aktorów nie wydają się wymagać
szczególnie dużej dawki inwencji, o tyle posiwiałego Josepha trzeba było zagrać słodko-kwaśno,
co się właściwie udało.
Podoba mi się również zręczne
operowanie wybranymi motywami: spełniającego życzenia dżina, malarstwa
Paula Gauguina i w konsekwencji
podróży na Tahiti.
Podoba mi się wreszcie ciut
zakamuflowane, nienachalne przesłanie, starające się zasugerować odbiorcy, że
każdy z nas może być czyimś bohaterem codzienności.
Podsumowując: spoko filmik.
Naturalizm i brak plastiku w kadrach. Nie przeszkadza nawet kiepsko zarysowany
światek przestępczy Bostonu i nijaka,
słaba postać antagonisty głównego bohatera.
[SPOILER] Całe szczęście, że nie pokuszono się o motyw miłosny
między policjantką, a Raymondem. To
już by było zbyt hollywoodzkie, tandetnie
oczywiste i niepotrzebne. Do tego obowiązkowa zazdrość jej policyjnego
partnera, który chce posadzić konkurenta na dołku i agentka Paisler zostaje zmuszona do postąpienia niezgodnie z systemem wartości w imię nowej miłości. #rym Oj dobrze, że nie spieprzyli tego w
ten sposób. Może mieli to nakręcone, ale ostatecznie powycinali sceny?
Niewykluczone, zważywszy na długość filmu (niewiele ponad 90 minut). [KONIEC SPOILERA]
Nowotwór mógł mnie zabić - jasne, że wiem!
Ale dlaczego czterolatek dostał raka przez sen?
Ale dlaczego czterolatek dostał raka przez sen?
~VNM (834), Efekt Motyla
Materiały pochodzą z: www.obrazy.org i www.seansik.top.