Matula moja delikatnie
odchodzi od literatury stricte katolickiej w stronę literaturowej papki, co ma
swoje plusy - często można coś tam od niej skubnąć do przeczytania. I tak "wypożyczyłem"
całkiem jeszcze świeży tekst Patryka
Vegi - Złe Psy. W imię zasad. To
książka, która zawiera przyzwoicie skompilowany wywiad rzekę z kilkoma
funkcjonariuszami policji, zarówno z Wydziału ds. Odzyskiwania Mienia, jak i Wydziału
do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw czy Wydziału Kryminalnego.
Oczywiście imiona, nazwiska, funkcje i wydziały żyjących rozmówców zostały
zmienione. Jednym z rozmówców był Sławek
Opala - pies niesłusznie oskarżony o udział w grupie przestępczej. Odsiedział w więzieniu dwa i pół roku, po czym popełnił samobójstwo.
Nie ma mowy
o żadnej autocenzurze. W książce jest dużo chujów, kurw i pierdolenia. Jeśli kogoś
mocno drażni takie karczemne słownictwo, to radzę otulić uszy kaszmirem i schować głowę
pod poduszkę. Dla reszty czytelników pozycja jest o tyle wartościowa,
że uświadamia jak wiele patusów żyje wśród nas (także wśród strażników porządku). I możesz być wzorowym
obywatelem, żyć w zgodzie z Dekalogiem i literą prawa podatkowego, ale raz tylko pojawić się w
niewłaściwym miejscu i czasie, a zostaniesz odpierdolony. Po prostu. Bo typ
miał napad agresji albo ochotę na ćwiarę. Więc lepiej zapierdalaj na jakieś teakwondo czy inną krav magę!
W ośmiu rozdziałach znajdziemy zarówno kilka dobrych wskazówek jak obijać klientów na
przesłuchaniach (tak żeby nie było żadnych śladów) i jak ich psychicznie podchodzić. Posłuchamy również wielu anegdot, choć przy żadnej jakoś nie pokładałem się na glebie.
Tak naprawdę to chyba były bardziej powodem do płaczu. Bo czy np. przypadkowy wystrzał
z broni w kiblu na komendzie lub prawie spartaczona akcja są dobrymi powodami do śmiechu? No dobra, raz jak było o gangsterach-pedałach, to uniosłem kąciki ust! ;)
Kilka fragmentów
wymaga przepracowania we własnej głowie i chwili refleksji. Podam
krótki cytat, choć nie powinienem reprodukować książki cyfrowo: Możesz nigdy nie strzelić. Możesz się bać
strzelić. Możesz mieć niechęć do zabijania ludzi, do strzelania do ludzi, ale w
danym momencie musisz tak odegrać swoją rolę, żeby każdy był przekonany, że go
zabijesz. Możesz nie mieć naboi w pistolecie, ale z twojej twarzy musi emanować
pewność, że będziesz powietrzem strzelał, ale będziesz zabijał. (str. 177) Coś
w tym jest... Patowa sytuacja ma miejsce również wtedy, gdy Smerfy muszą zawinąć
bandziora w jego domu, a delikwent ma jednego lub więcej dzieciaków. Tata jest dobry, a przychodzą ludzie, którzy
muszą go zatrzymać. Dziecko nie wie, że tata sprzedaje narkotyki innym
dzieciom. (str. 346) I jak tu potem berbeć ma nie wypisywać na murach akronimów w stylu HWDP? Oczywiście mocno spłaszczam te
rozważania. Żeby nawdychać się więcej oparów absurdu, zapraszam do lektury Złych Psów. Czasem trzeba przeczytać coś
prawdziwego!
Dane techniczne:
Autor: Patryk Vega
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 360
ISBN: 978-83-7515-342-2
Cena detaliczna: 37 złotych
A jeśli szukasz czegoś o podobnej
skali szczerości, to odsyłam do Zabójcy
z Miasta Moreli (kliknij, żeby przeczytać recenzję). No i nie zapomnijcie polubić
fanpage Kultura & Fetysze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz