wtorek, 9 czerwca 2015

RECENZJA #80: Złe Psy. W imię zasad - Patryk Vega


Matula moja delikatnie odchodzi od literatury stricte katolickiej w stronę literaturowej papki, co ma swoje plusy - często można coś tam od niej skubnąć do przeczytania. I tak "wypożyczyłem" całkiem jeszcze świeży tekst Patryka Vegi - Złe Psy. W imię zasad. To książka, która zawiera przyzwoicie skompilowany wywiad rzekę z kilkoma funkcjonariuszami policji, zarówno z Wydziału ds. Odzyskiwania Mienia, jak i Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw czy Wydziału Kryminalnego. Oczywiście imiona, nazwiska, funkcje i wydziały żyjących rozmówców zostały zmienione. Jednym z rozmówców był Sławek Opala - pies niesłusznie oskarżony o udział w grupie przestępczej. Odsiedział w więzieniu dwa i pół roku, po czym popełnił samobójstwo.
Nie ma mowy o żadnej autocenzurze. W książce jest dużo chujów, kurw i pierdolenia. Jeśli kogoś mocno drażni takie karczemne słownictwo, to radzę otulić uszy kaszmirem i schować głowę pod poduszkę. Dla reszty czytelników pozycja jest o tyle wartościowa, że uświadamia jak wiele patusów żyje wśród nas (także wśród strażników porządku). I możesz być wzorowym obywatelem, żyć w zgodzie z Dekalogiem i literą prawa podatkowego, ale raz tylko pojawić się w niewłaściwym miejscu i czasie, a zostaniesz odpierdolony. Po prostu. Bo typ miał napad agresji albo ochotę na ćwiarę. Więc lepiej zapierdalaj na jakieś teakwondo czy inną krav magę!
W ośmiu rozdziałach znajdziemy zarówno kilka dobrych wskazówek jak obijać klientów na przesłuchaniach (tak żeby nie było żadnych śladów) i jak ich psychicznie podchodzić. Posłuchamy również wielu anegdot, choć przy żadnej jakoś nie pokładałem się na glebie. Tak naprawdę to chyba były bardziej powodem do płaczu. Bo czy np. przypadkowy wystrzał z broni w kiblu na komendzie lub prawie spartaczona akcja są dobrymi powodami do śmiechu? No dobra, raz jak było o gangsterach-pedałach, to uniosłem kąciki ust! ;)
Kilka fragmentów wymaga przepracowania we własnej głowie i chwili refleksji. Podam krótki cytat, choć nie powinienem reprodukować książki cyfrowo: Możesz nigdy nie strzelić. Możesz się bać strzelić. Możesz mieć niechęć do zabijania ludzi, do strzelania do ludzi, ale w danym momencie musisz tak odegrać swoją rolę, żeby każdy był przekonany, że go zabijesz. Możesz nie mieć naboi w pistolecie, ale z twojej twarzy musi emanować pewność, że będziesz powietrzem strzelał, ale będziesz zabijał. (str. 177) Coś w tym jest... Patowa sytuacja ma miejsce również wtedy, gdy Smerfy muszą zawinąć bandziora w jego domu, a delikwent ma jednego lub więcej dzieciaków. Tata jest dobry, a przychodzą ludzie, którzy muszą go zatrzymać. Dziecko nie wie, że tata sprzedaje narkotyki innym dzieciom. (str. 346) I jak tu potem berbeć ma nie wypisywać na murach akronimów w stylu HWDP? Oczywiście mocno spłaszczam te rozważania. Żeby nawdychać się więcej oparów absurdu, zapraszam do lektury Złych Psów. Czasem trzeba przeczytać coś prawdziwego!
Dane techniczne:
Autor: Patryk Vega
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 360
ISBN: 978-83-7515-342-2
Cena detaliczna: 37 złotych

A jeśli szukasz czegoś o podobnej skali szczerości, to odsyłam do Zabójcy z Miasta Moreli (kliknij, żeby przeczytać recenzję). No i nie zapomnijcie polubić fanpage Kultura & Fetysze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz