Miałem zamiar zabrać poznaną
niedawno duperkę do kina, ażeby
wspólnie obejrzeć Milion sposobów, jak
zginąć na Zachodzie, ale coś tam jej się chyba odwidziało w postrzeganiu
mojej osoby, w sumie to nie wiem nawet co, ale chrzanić. Początkowo chciałem
pójść zatem sam, ale okazało się, że film jest już łatwo dostępny w internetach. To co się będę
wykosztowywał na jakieś bilety, przecież płacę za stałe łącze, do cholery!
Przyznam szczerze, że
zaintrygowała mnie krótka videorecenzja Jakuba
Dębskiego (klik!) na temat omawianego tutaj obrazu i bardzo chciałem
skonfrontować nasze opinie. W końcu ciepło wspominam szaloną komedię Ted, więc tym bardziej nurtowało mnie,
co tam Seth MacFarlane ciekawego
wysmażył. Dem był raczej
rozczarowany, ja wręcz przeciwnie, potrzebowałem czegoś lekkiego i głupawego
(chyba nie jestem zbyt wymagającym widzem...).
Racją jest, że poszczególne wątki
humorystyczne nie stanowią głównej osi fabularnej całej historii, ale nie
wydają się doklejane całkowicie na siłę. Szybko dałem się wciągnąć w absurdalny
świat, w którym niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, a przyjaciele głównego
bohatera to szewc-prawiczek umawiający się z lokalną kurtyzaną chcącą zachować
czystość przedmałżeńską (Sarah Silverman
wzorowo odegrała rolę tępej, egzaltowanej prostytutki). Miłośnicy
rasistowsko-etnicznych żartów, seksistowskich przytyków i dowcipów o końskim
gównie będą w siódmym niebie. Kpi się z polityki, religii, nadmiernego
przywiązywania do statusu społecznego. Całkiem nieźle ma się też humor
sytuacyjny, choćby początek całej historii i pierwszy, niedoszły pojedynek Alberta.
W pewnym momencie historia staje
się niemal klasyczną komedią romantyczną i tutaj mogę zgodzić się z Demem - zabrakło jakiejś większej zabawy
konwencją. Prośba o niezabijanie Anny,
a jedynie przestrzelenie kończyny to jednak odrobinę za mało. Niemniej jednak
reżyser znany jest z tego, że lubi kończyć obrazy pozytywną emocją.
Moje skrzywienie socjologiczne
sięga zenitu, śmiałem się do rozpuku analizując fetyszyzacje ról bandytów i
drobnych kupców. Śmiałem się do rozpuku przy odkrywaniu subtelnych nawiązań do
obecnego stanu amerykańskiego społeczeństwa (pragmatyzm, wyrachowanie przy
doborze partnera, brutalizacja i infantylizacja życia itd.). Wreszcie, śmiałem
się do rozpuku przy scenach z Indianami. Wypisz wymaluj społeczeństwo ryzyka, jak u Ulricha
Becka. Socjologia czyha wszędzie...
Podsumowując: polecam film
wszystkim, których śmieszy Family Guy,
American Dad! (MacFarlane poważnie maczał paluchy w obydwóch), The Simpsons czy South Park. Momenty dzikiego śmiechu będziecie przeplatać chwilami
zażenowania. Solidna czwóra, idealne dziełko do bezmyślnego pochrupania
popcornu! Charlize Theron do twarzy
zarówno w koronie, jak i w kowbojskim kapeluszu!
PS: Chyba przyjmiemy nową taktykę
blogowania i notki będą pojawiać się częściej. Będzie ich więcej, a same posty
przyjmą formę spontanicznych, krótkich opinii, luźno powiązanych z życiem
prywatnym. Wydaje mi się to korzystne zarówno dla odbiorcy, jak i dla nadawcy
komunikatu. Przyda nam się trochę improwizacji :)
-You are late!
-For what?
-Fair enough...
Ilustracja pochodzi z: http://geektyrant.com/news/poster-for-a-million-ways-to-die-in-the-west
To otwarte zaproszenie dla wszystkich, którzy chcą zostać częścią największej organizacji na świecie i osiągnąć szczyt swojej kariery. Gdy rozpoczynamy tegoroczny program rekrutacyjny, a nasze coroczne święto zbiorów jest już blisko. Wielki mistrz dał nam mandat, by zawsze docierać do ludzi takich jak wy wszyscy, więc skorzystaj z tej okazji i dołącz do wielkiej organizacji Illuminati, dołącz do naszej globalnej jedności. Przynosząc biednych, potrzebujących i utalentowanych
OdpowiedzUsuńświatło sławy i bogactwa. Zdobądź pieniądze, sławę, moce, bezpieczeństwo, zdobądź
uznany w swojej firmie, rasie politycznej, awansuj na szczyt w tym, co robisz
chronione duchowo i fizycznie! Wszystkie te osiągniesz w
mgnienie oka. Czy zgadzasz się być członkiem nowego porządku światowego Illuminati?
Call & WhatsApp +2349063803279
�� illuminatiworldofriches637@gmail.com