Do Watch_Dogs podszedłem odrobinę sceptycznie, gdyż spotkałem się z
wieloma opiniami, że gra (delikatnie mówiąc) nie do końca spełniła oczekiwania
fanów elektronicznej rozrywki. Spory dyskomfort odczuwałem również przy
płaceniu za produkt - posiadacz konsoli nowej generacji pod żadnym pozorem nie
powinien porównywać cen z innymi platformami. Jako użytkownicy PlayStation niby
dostaliśmy cztery dodatkowe misje (CTRL,
ALT, DELETE, ZAMKNIĘCIE), a także unikatowy biały strój, ale
to raczej kiepskie pocieszenie. Nawiasem mówiąc, przetłumaczenie nazwy trzeciej misji
na polskie USUŃ było bardzo, bardzo kretyńskim pomysłem.
Do rzeczy: główny wątek
fabularny zasadniczo jest bardzo interesujący i odpowiednio rozbudowany.
Na początku trochę gubiłem się kto jest z Blume,
kto z DecSec, czym właściwie jest system ctOS 2.0, kogo i dlaczego mamy dorwać,
ale z czasem ułożyłem wszystko w głowie (pomocne były nagrania porozrzucane po
całym mieście). Wyszła całkiem niezła antyutopia, w której można inwigilować każdego. Zasadniczo jednak, ciągle
robimy to samo, zarówno w kampanii, jak i misjach pobocznych, co jest odrobinę
nużące. Dogoń, zhakuj i/lub zabij. Zdobądź informacje, ucieknij lub oczyść
teren. Pocieszające jest to, że zazwyczaj mamy dość dużą swobodę przy wyborze
środków, szczególnie w misjach konwojowych (to my decydujemy, gdzie zastawić pułapkę). Bardzo irytujące jest za to jedynie
50 poziomów rozwoju bohatera, które możemy osiągnąć bez większego trudu, a
później gra nawet nie nalicza nam zdobytych punktów doświadczenia. To okropnie demotywuje.
Klimat miejscami jest wyśmienity.
Chicago żyje i jest ładnie zaprojektowane,
a prowincjonalne Pawnee pełne tanich
hoteli i obozów campingowych wymiata. Z wielką przyjemnością meldowałem się w Hotspotach, poznając
przy tym wiele ciekawostek i faktów o miejskiej infrastrukturze. Moja pierwsza ucieczka przed
policją odbyła się przy One Mic Nasa,
co wysadziło mnie z kapci, prawie tak mocno jak zimowe misje w Mafii 2! Zapędzając się w biedniejsze
dzielnice możemy wbić się w hip-hopowy cypher,
poobserwować jak małolaty odbijają piłkę o drzwi od garażu, a zakochani miętolą
się za węgłem. Szkoda tylko, że nie zobaczymy żadnego zwierzęcia, ani
motocyklisty (mimo, że sami motor możemy dosiąść).
Poziom trudności nie
jest szczególnie wysoki (grałem jak zwykle na normalnym), zdarza się jednak powtarzać niektóre etapy. Zazwyczaj
odradzamy się niezbyt daleko, przy poprzednim etapie misji, szkoda tylko, że
nie możemy przerywać scen i dialogów, co jest trochę nużące. Jedynie kilka
razy miałem nieprzyjemność powtarzać dłuższe fragmenty. Szlag mnie trafiał, jak
przypadkowo detonowałem jakieś ładunki lub zabijałem delikwenta, którego
miałem jedynie obezwładnić. Swoją drogą przydałaby się jakaś pukawka z końską
dawką usypiającej substancji, wielu przeciwników musimy jedynie sklepać i nauczyć
pokory... Poza tym wybór broni i pojazdów jest satysfakcjonujący.
Miłośnicy GTA spytają zapewne: a czołg jest? Otóż nie ma, ale w ramach
cyfrowych odlotów możemy sterować mechanicznym pająkiem lub porozjeżdżać ludzi
pancernym samochodem w iście psychodelicznej wizji... Mało? Poskaczcie po
kwiatach i wyzwalajcie dzielnice miast spod kontroli mroku i mechanicznych strażników! Minigry
to coś, co zdecydowanie urozmaica rozgrywkę. Mówię tu również o hakowaniu, piciu, pokerze, jednorękim bandycie i moich ukochanych szachach, w których mamy dostęp do wielu
łamigłówek, nie tylko zwyczajnej gry.
Oczywiście można narzekać na
dziwne postawy niektórych mieszkańców miasta w sytuacjach kryzysowych,
irracjonalne zachowanie policji i łatwość zmylenia ich w czasie pościgu
lub z góry narzucone komplety strojów Aidena
Pearce'a (i jego dość drewniany sposób poruszania się), ubogi asortyment kiosków i punktów gastronomicznych, ale to wszystko drobiazgi. Nie rozumiem
za to zrzędzenia na model jazdy, mnie tam fury prowadziło się zadziwiająco
dobrze, a różnice miedzy brykami sportowymi, a ciężarowymi były mocno odczuwalne.
Jeśli chodzi o multiplayer, a tym razem miałem możliwość korzystania z darmowego, próbnego konta PlayStation Plus, nie spodobały mi się chaotyczne strzelaniny, ale wyścigi, ukrywanie się przed chcącym nas dopaść graczem, czy
wspólne odkodowywanie zaszyfrowanych danych sprawiają sporo frajdy. Z dumą
oświadczam, że skończyłem wszystkie wyzwania związane z grą wieloosobową. W ogóle,
pasek postępu w grze zatrzymał się na ok. 97%, więc można powiedzieć, że poobcowałem z produkcją dość długo i intensywnie.
Podsumowując: świetny tytuł, kilkadziesiąt naprawdę niezapomnianych godzin. Interakcja z
otoczeniem sprawia, że myśli się zupełnie inaczej niż w innych tego typu grach. A ile ma się radochy, spuszczając kontener na Egzekutora
(dobrze opancerzony bydlak z potężną bronią), zatrzymując pociąg lub uruchomiając blokady tuż przed nosem
policyjnego radiowozu. Do tej pory, obok Assassin's
Creed, najlepszy tytuł w jaki miałem przyjemność tego roku pyknąć.
Stawiam... mocne 8,5/10, czyli jak do tej pory najwyższa ocena dla gry na tym blogu.
Szampan i truskawki!
Spacer po
mieście, asysta kamer
Chroni rzetelnie przed terrorysty planem!
Chroni rzetelnie przed terrorysty planem!
~Włodi, Wzorowy
Obrazy pochodzą z: http://pl.playstation.com/ps4/games/detail/item611336/Watch_Dogs/
Drobna literówka ziom ;p zhakować ,a nie shakować ;) Poza tym spoko recka ,brakuje tylko wzmianki o innych postaciach występujących w grze np.T-bone....Teraz czas na porównanie z GTA V ;)
OdpowiedzUsuńSłuszna uwaga Maxior, już poprawiam i kajam się!
OdpowiedzUsuńPoprawnie, w każdym razie pod względem ortograficznym, jest zhakować – tak jak zhardzieć, zharmonizować lub zhołdować. Przedrostek s- pojawia się przed dwuznakiem ch, np. schamieć lub schłodzić. (źródło: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;4235)
A T-Bone dość schematyczny, Clara i szalony Demian spoczko! ;)