Huśtawka nastrojów ostatnio,
jakbym był w ciąży... Z jednej strony mam więcej monet, z drugiej nic mi po
nich, bo jestem apatyczny, zmęczony ciągłymi obowiązkami, a czas jakby przeciekał
mi przez palce. Chyba biorę na siebie zbyt dużo zadań. Albo mocno się rozleniwiłem.
Albo męczy mnie perfekcjonizm. Albo jesienna chandra. Albo irytacja z powodu
ograniczonego kontaktu z dziewuchą. Albo nie umiem się cieszyć z małych
rzeczy. Albo mam pochrzanioną osobowość i wybujałe ambicje. Albo wszystko na
raz!
W każdym razie milion zapisanych spraw
w kalendarzu nie pozwala mi się odpowiednio wyluzować. Chyba studiowanie
mi się przejada. Zaliczenia, obecności, prezentacje, teksty. Wszystko tak samo,
zawsze traktują nas jak dzieci. Zbyt mało czasu na przemyślenia, refleksje,
odpoczynek i aktywności pozauczelniane. Ale i tak nie ma weny do twórczej
pracy, nawet posty przychodzą bardzo opornie. Ciąży odpowiedzialność za swój los
na barkach. Czasem marzy mi się ośmiogodzinna, nieambitna praca od szóstej do
czternastej, taka co nie obciąża mózgu. Zabawne, kiedy pracowałem w wakacje,
cieszyłem się, że studia za pasem i będę miał dużo czasu dla siebie. A może przemęczenie
to wynik nowoczesne wynalazki typu: Facebook,
PlayStation, Klan itd.? Albo dobra, koniec tych rozkmin. A i tak przydałaby się
jakaś nowa gra. Może Cień Mordoru?
W ostatni weekend było trochę
wytchnienia. Puszczykowo to piękny
zakątek. Idealne miejsce na rowerowe wycieczki, spacery i odpoczynek od miasta.
Szkoda tylko, że dwa dni zleciały tak szybko. Zawsze to co dobre zlatuje za
szybko. W momencie gdy gdzieś wyruszam, oczyma wyobraźni widzę już powrót. I to
mnie często przybija. Taka spaczona percepcja czasu, wieczne stygnięcie.
Nihilizm.
Ryneczek w Puszczykowie! |
Puszczykowo ma śliczny Ryneczek! Pozbawiony jakichkolwiek zabytków,
sztuczny twór pełen zgrabnie przyciętych drzewek, małych oddziałów bankowych,
sklepików i ławek. Jednym z centralnych punktów jest Biedronka. Może to dziwne, ale niczego więcej właściwie do
szczęścia nie trzeba. W Poznaniu
wszystkiego jest już za dużo.
Skosztuj mej tajemnicy jak dobrego wina, a tym samym dasz żywy impuls swojej wyobraźni. / rzeźbił Zygmunt Konarski |
A są dwa sklepy w Puszczykowie, które są lepiej zaopatrzone niż stołeczne miasto Wielkopolski. Arturo, bo o nich mowa, mają chyba wszystkie nowo wprowadzane produkty, łącznie z cukiernictwem pakowanym w zgrabne przezroczyste opakowania, wyrobami tytoniowymi, prasą, kosmetykami i szeroką paletą piw. Nawet ekspedientki są ubrane w białe, eleganckie koszule i czerwone muszki, a przy wejściu ustawiono tabliczkę z codziennie aktualizowaną listą solenizantów. Wpadać tam co wieczór, kupować to na co ma się ochotę i wolnym krokiem zmierzać do swojego domku z przystrzyżonym trawnikiem i rozbuchanym piecem w piwnicy, w ramiona ukochanej? Nie spieszyć się nigdzie, nie robić nic, dla nikogo? Sporadycznie wybierać się na mecze rozgrywane przez Las Puszczykowo? Sounds great!
Mój mały traperek <3 |
Ogarnia mnie chłopomania,
małomiasteczkowy konsumpcjonizm, utopijna wizja odcięcia się od świata i nic
dlań nierobienia. Że też moi rodzice nie mają dobrze prosperującej firmy, którą
mógłbym w przyszłości przekazać w ręce ludzi przedsiębiorczych i przynosiłaby
mi pasywne dochody aż do śmierci... #Marzyciel
Pierdolona frustracja, aż spływa
po kartkach,
żyję bezcelowo, walka z sobą to
je^any Fight Club...
~Eripe,
Życie to nie film
Życie to nie film, choć spędzamy
je na klatkach!
~Miuosh,
Excelsior I
PS: Dość zawadiacko zestawione
cytaty w świetle 'nie tak bardzo odległych' wydarzeń na polskiej scenie
hip-hopowej, nie sądzicie? ;)
Taki hajlajf! Surowa ryba i puszczykowski The Times prosto w skrzynce! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz