Wielu (b/v)loggerów uskutecznia
coś na kształt katalogu rzeczy, które danego miesiąca najbardziej przypadły im
do gustu lub po prostu się z nimi bliżej zetknęli. Trochę mnie już znacie i
wiecie, że bardzo lubię eksperymentować z formą (treścią zresztą też), zobaczmy
więc jak odnajdę się w takiej stylistyce. Sprawdź też Ulubieńców marca!
#JEDZONKO
Tiramisu na kwiecień bardzo spoko. W Biedrze są zarówno zgrabne kubeczki, jak i (okazjonalnie) całe
prostokątne korytka. Wchodzi jak złoto, aż się można uzależnić od ciasteczkowego spodu (nasączonego likierem Amaretto) i
kawowej posypki. Pamiętacie jak tłumaczy się nazwę tego deseru? Dla niewtajemniczonych: tiramisu oznacza
"zbudzić się" lub "poderwij mnie". Tradycyjnie we Włoszech to cudo jada się na drugie śniadanie, żeby orzeźwić nieco przełyk w upalny dzień.
Podejrzewam, że tiramisu może
świetnie współgrać z TYM soczkiem (kliknij, aby poznać sekret).
#KSIĄŻKA
W Media Markt była jakaś
wyprzedaż i "nakupiło mi się" kilka książek z kosza. W całości przeczytałem jak na razie jedynie Świat w obrazkach Miasto, które zainteresowało mnie swoim
etnocentrycznym, neokolonialnym podejściem (jeśli pragniecie się dowiedzieć kim
są kairscy szmaciarze lub co małe dzieci robią z drutu w Dżenne, to śmiało!). Czasami tęskno do dzieciństwa, w którym
wszystko wydaje się takie niewinne, a uśmiechnięci pracownicy na obrazkach nie są
wypalonymi mendami. W łożnicach królowych spodobał mi się początek
o cesarzowej Mesalinie, która wzięta
za służkę została obrzucona inwektywami przez pretorianów. Późniejsze rozdziały
zdają się chyba zbyt faktograficzne, a ja miałem nadzieję na żartobliwe historie. Zobaczymy, może się rozkręci. Elitarna broń palna to zbiór artykułów prasowych Marka Czerwińskiego z różnych gazetek o
broni i myślistwie. Nafaszerowany fachowymi terminami bełkot, ale z ładnymi
zdjęciami i przystępnymi fragmentami na temat historii niektórych znanych
producentów. Bardzo ładna struktura książki omawiająca broń palną z Anglii,
Rosji, Niemiec i Austrii, Włoch i Francji, a także Ameryki. Może się przyda jak będę pisał jakieś opowiadanie osadzone w czasach wiktoriańskich..?
#FILM
Filmy, filmy. Przed świętami
oglądaliśmy z Dziewuchą animację pt. Największy z Cudów, traktującą o Eucharystii. Z plakatów atakuje nas slogan:
film twórców Epoki Lodowcowej i Spider-mana, i rzeczywiście Mark McKenzie zaaranżował ścieżkę
dźwiękową, a producent Pablo Jose Barroso maczał palce np. w Cristiadzie
(filmie o meksykańskim Powstaniu Cristeros), to jednak pełen zbiór elementów wspólnych. O
ile idea animacji była szlachetna, to wykonanie postaci zostało potwornie spartaczone i zinfantylizowane (dobra - statyczne obiekty są jeszcze do zaakceptowania). Nasuwa się ważkie pytanie: czy powinno się tworzyć tego typu filmy, które w głowach młodych
odbiorów mogą odrobinę namieszać (magmowe diabły zmieniające się w kuszące
kobiety czy modlitwa przypominająca ataki kamehameha),
ukazując religię jako magiczny świat walczących stworów. Bo wielce wątpliwe jest, że
dzieci będą roztrząsać dylematy życiowe trójki bohaterów, których losy splatają
się w świątyni. Prócz powyższego filmu samodzielnie zaliczyłem 50 twarzy Greya (kiepska komedia
romantyczna i kiepski pornos), a także Sex
Ed (kiepska zwariowana komedia i kiepski film moralizatorski). Filmowo więc
raczej przeciętnie, serialowo ciut lepiej, bo Gra o Tron była oglądana z (posługując się gimnazjalnym slangiem) ręką w
majtach.
#MUZYKA
Z sieci zniknęły utwory Natalii Nykiel! Musiałem więc wybrać się
do sklepu i zakupić Lupus Electro.
Moja niezdrowa fascynacja twórczością artystki nie ustaje i szkoda, że mam
konsolę (tj. nie mam więcej czasu wolnego), bo chciałbym napisać jakąś analizę
krążka. Nie opuszcza mnie również (a można by rzec, że nawet prześladuje) singiel
Eweliny Lisowskiej pt. Nowe Horyzonty. Prymitywny tekst, ale
uzależniający-Y-Y-Y pod względem ścieżki melodycznej i zgrania wokalu z
podkładem! A z rapowych klasyków przypomniało mi się TO!
Ale dziwnie światło słoneczne rozjaśniło moją spłowiałą kanapę ;] |
#GRA
Gry to obecnie dziedzina kultury,
w której tkwię najmocniej. Zaledwie wczoraj opublikowałem recenzję The Order:1886 (kliknij, żeby przeczytać), po którym mam dość mieszane odczucia, ale dla
posiadaczy PlayStation4 to chyba exclusive z kategorii must-have. Po drodze przeszedłem również
kampanię dla pojedynczego gracza w Battlefield
Hardline i to dwukrotnie, gdyż zdecydowałem się na szaleńczy krok
sprawdzenia się na odblokowanym najwyższym poziomie trudności o wymownej nazwie
hardline. Cóż, w grach zaczyna się
dostrzegać coraz większą filmowość, poziomy nazywane są "odcinkami" lub "rozdziałami". Mi nie przeszkadza ten trend, bo wyrosłem już z etapu bycia
multiplayerowym zwierzęciem (czy
kiedykolwiek nim byłem poza Counter-Strike'iem 1.6?).
#KOMIKS
Kompletna posucha. Pewnego razu
naszła mnie ochota i na szybko kupiłem w Empiku
jakieś badziewie, które zwie się Adventure
Time Igrając z ogniem i jest to tom pierwszy... czegoś tam (zdaje mi się,
że jest kreskówka o tym samym tytule, ale nie chce się paplać w tym gó*nie i robić desk riserdż). Surrealistyczna historia
ze schludnymi, dużymi obrazkami dla niedowidzących, ale kompletnie nie warta uwagi. Powiedziałbym nawet, że dziełko Corsetto Sterlinga można by włączyć w poczet dożywotnich NIEulubieńców, a wspominam o nim tylko
dlatego, żebyście wiedzieli, że czasem czymś się okrutnie nie jaram. Przekazałbym
komuś to ścierwo na rozpałkę, ale ma kredowy papier. Szlag by to....
#KOSMETYK
Uwaga, będzie coś osobistego: żel Yego do higieny intymnej dla mężczyzn od
Ziaji. Niezręcznie mi o tym mówić,
hmmm... eee... także tego... Maaaamooo, chodź na chwilę! Albo nie, jakoś dam rad... radę. Otóż takim żelkiem
można sobie jajeczka podmyć, kolistymi ruchami zdjąć serek z napletka, mosznę
przetrzeć po ciężkim dniu, zahaczając przy tym o szeroko rozumiane okolice odbytnicy... Fajna
sprawa, człowiek od razu czuje się odświeżony! Yego jest przeznaczony dla mężczyzn w
każdym wieku, zawiera kwas mlekowy, alantoinę i D-panthenol (wyguglujcie sobie,
bo ja oblałem się rumieńcem, że o tym piszę). Stylowe opakowanie, 300 mililitrów niebieskawej
substancji. Bardzo ekonomiczny, dostałem dość dawno na prezent a ciągle
buteleczka jest dość ciężka, mimo iż myję się 62 razy dziennie. Ale, ale! Czy aby dostawanie
takich kosmetyków na prezent może być formą delikatnej aluzji? ;(
Jeśli jesteś chłopaczkiem to
polecam Ci specyfik z Ziaji, jeśli jesteś dziewczynką, nie wyglądasz mi na ignorantkę i wiesz o istnieniu całej gamy kosmetyków
do mycia Twoich okolic intymnych, mrrr... ;> Blog to nie miejsce i czas, żeby zastępować Twoją matkę czy ginekologa!
Ostatecznie jednak, moje czytelniczki (i czytelnicy) to przecież ludzie młodzi, świadomi, wykształceni i z dużych ośrodków, więc na pewno wiedzą coś o higienie i nie mówimy tu tylko o jamie ustnej. A w
środkach transportu publicznego to z pewnością nie Wy brzydko wonicie, a cała reszta tej hołoty, która nie czyta Kultura & Fetysze! PS: Warto również posłuchać Natalii Nykiel! Warto, warto, warto! #Psychofan
Kto na prawdę rządzi,
kogo mam bić?
Nie mogę tak żyć, że rzeźbisz mój loooos
Decyduję ja, nie może tak być,
Że kradniesz mój głos, bo żyje się raaaaz...
Nie mogę tak żyć, że rzeźbisz mój loooos
Decyduję ja, nie może tak być,
Że kradniesz mój głos, bo żyje się raaaaz...
~Natalia
Nykiel, Rzeźba
Oglądałem "Największy z cudów" na religii już jakiś czas temu i powiem szczerze, że nie przypadł mi ten film do gustu - już nie wspominając o tematyce, bo kompletnie mnie nie ruszają takie rzeczy, ale po prostu o sposobie wykonania. Ta animacja była, delikatnie powiedziawszy, dziwna! 50 twarzy też nie wywarło na mnie wrażenia - im więcej czasu upływa od obejrzenia tego filmu, tym gorsze mam po nim wrażenie, całe szczęście, że nie czytałem tych książek. No i tiramisu... Zdecydowanie wolę zrobić sobie sam, bo nie dość, że jest tego więcej, to o wiele lepiej smakuje! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńindywidualnyobserwator.blogspot.com