Pokazywanie postów oznaczonych etykietą alkohol. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą alkohol. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 18 września 2014

TRIP #3: Brzuchem do góry!

Eye of Międzyzdroje

Pociąg rusza. Oboje jesteśmy zgodni - wracamy właśnie z jednych z najlepszych wakacji w życiu. Ma słuchawki na uszach i leży teraz słodko oparta o moje ramię, nie zdając sobie sprawy, że jest najpozytywniejszą bohaterką tego wpisu. Lovely, szkoda że to co dobre tak zajebiście szybko mija...

Dr med. Alfred Trost (y)
Summertime happiness
-Mhm... Jest Pan profesjonalnym fotografem?
W którym hotelu się Pan zatrzymał? Marzy mi się sesja aktów...

Wypocząłem, zebrałem sporo inspiracji i obserwacji do opowiadań. Celowo wpis będzie bardzo lakoniczny. Po pierwsze, nie chcę się później powtarzać. Po drugie, dobrze zachować odrobinę prywatności. Ten wyjazd miał taki być: maksymalnie leniwy, odrobinę alkoholowy i nastawiony na wzajemne poznawanie.

-Pij sobie pij, nic się nie martw!
-Pij, pij, jestem przy Tobie!
Wyjechaliśmy we dwójkę, wracamy we trójkę :C
Tfu, tfu! Wypluj te słowa Maciej!

Któregoś dnia siedzieliśmy w pizzerii, po smacznym i irracjonalnie drogim posiłku. Zachodzące słońce odbijało się fantazyjnym refleksem w przybrudzonej szybie lokalu. Zaraz po prawej była Międzyzdrojska Aleja Gwiazd. Dokładnie taka, jaką zapamiętałem ją z czasów, kiedy byłem tam pierwszy raz, a miało to miejsce kilkanaście lat temu. Nic się nie zmieniło, może doszło kilka odcisków rąk. No i zamiast z mamą, siedzę z dziewczyną. Przyjemne aspekty dorosłości.

Park Chopina / Park Szopena
[...] Syrenko dobra, dobra...
Trzy godziny na lądzie, Ty ciągle mocno mokra!
// KęKę mistrz!
Nemo wtula swoją główkę w podmorską poduszeczkę! <3

Siedzę więc sobie najedzony i dumam: cholera, sensem życia większości tych ludzi jest dwutygodniowy urlop. Ciągle na niego wyczekują, nieustannie go planując i nerwowo wyrywając kartki z kalendarza. Od października do sierpnia. Urlop, URLOP. Pieprzone kilkanaście dni, kiedy to wydamy zarobione w pocie czoła pieniądze na niedopieczone piersi kurczaka i gofry z rozwodnioną bitą śmietaną. Kiedy uwolnimy się. Od życia robotów.

Naprawdę mocno wiało, ciężko było utrafić... :C
Cezary Pazura
Ciekawe rzeczy czasem Bałtyk wyrzuca na plażę!
Zestaw LEGO Wieża Ratownika (7739) - 69,99 zł

Ale sos czosnkowy był wyborny. A przecież trudno jest zrobić dobry czosnkowy sos... Mała rzecz, a cieszy.

Ja nie chcę tak skończyć, na szczęcie jeszcze studiuję. I coraz bardziej zaczynam to doceniać. Chcę, żeby moja przyszła praca była przyjemnością, twórczą realizacją i spełnieniem. Dobrze, że mam perspektywy. Nieco mgliste i wydumane, ale chyba jakieś tam są. Nie dam się łatwo zaprogramować!

Mhm! Nie mam pytań, urodzona (foto)modelka!
Król Żubr. Prawdziwy król może sobie pozwolić na sranie do paśnika!
Tacy zakochani, tacy szczęśliwi! #Rainbow_vomit
Dwa kebaby i jeszcze jej mało! #Potwór!
Swoją drogą Berlin Döner Kebab to wielce interesująca nazwa!

PS: Mam teraz trochę czasu. Nie mogę tego spieprzyć, ludzie kradną pomysły. Cicho i nieświadomie.

PS2: Ale zostało dużo niewykorzystanych zdjęć! Bardzo dobrze, zużyjemy je na jakieś zimowe posty z kategorii OPINIE I REFLEKSJE! Deal?

Trochę się z Panem Krzysztofem Kolbergerem zżyliśmy...
Summertime sadness

Świat nie jest do dupy #Pełna_szklanka!
A jak był do dupy, to już stara bajka!
                                     ~Pionek, Spóźniony Letniak

wtorek, 13 sierpnia 2013

RECENZJA #13: Wyborowa Watermelon & Mint Fresh



Według szanownej Pani Lidki z osiedlowego składu - absolutny hit sezonu. Mówiła tak pięknie i kwieciście, że się skusiliśmy. Chwyciłem szybko flaszkę za pazuchę i pędem ruszyliśmy w stronę domostwa naszego trzeciego towarzysza. Zapowiadał się całkiem miły wieczór - trzej muszkieterowie, eliminacje do Ligi Europejskiej i napój spirytusowy o smaku arbuza z nutą mięty. Nasza drużyna miała złoić skórę niżej notowanym przeciwnikom zza wschodniej granicy, a smakołyk miał delikatnie zrelaksować nasze łepetyny w opcji bez popity. Taaa...

Po kilkuminutowym użeraniu się ze znalezieniem działającej transmisji, siedliśmy (nie)wygodnie, aby rozkoszować się późnym popołudniem i napawać zwycięstwem. Nie było czasu na chłodzenie, kieliszki od razu poszły w ruch. Dusznota w pokoju i ciepły alkohol - NIE POLECAMY!

Mimo, iż to tylko dwadzieścia pięć procent, to dziwnie mocno drażni w gardło. Drugi shot musiał być dość obficie zalany Tymbarkiem! Okropieństwo! Prawdopodobnie gdyby trunek był porządnie wychłodzony i podawany z owocowymi koreczkami, nasza ocena byłaby inna. Jako, że nie było to żadne Gay Party (chociaż gospodarz czuł się zadziwiająco swobodnie paradując jedynie w krótkich spodenkach...) - nikt nie zatroszczył się o jakieś odpowiednie jedzonko. Wyborowa tak bardzo zniechęciła nas do dalszego picia, że zrezygnowaliśmy z Finlandii, która czeka lepszych czasów.

Mecz co prawda wygraliśmy, ale nie przeszliśmy do kolejnej rundy, co nie poprawiło naszych humorów. A miało być: Na Rumaku do Europy! Wcześniej niż zwykle, w nietęgich humorach rozeszliśmy się do domów. Samopoczucia nie poprawiła mi również gumiasta zapiekanka za pięć złotych.

Mój powrót do domu był melancholijny, tak jak każdy ostatnio spacer. Szedłem wolno, przyglądałem się niebu i drzewom. Dopadały mnie smutne, życiowe refleksje i wspomnienia spalonych mostów.

(...) Zarzucam kaptur na łeb w cieniu uschniętych drzew,
Świat z kineskopów mówi "uśmiechnij się!"
Wdycham stres, szukam nadziei w jutrze (...)
~ Feelhip, Wewnętrzny chłód
Plusy:
+ Ładna etykieta i żywy kolor trunku
+ Być może mogłyby wyjść z tego niezłe drinki z dodatkami na babskie wieczory...

Minusy:
- Drażniący w gardło smak mięty
- Nawet jedna uroniona kropelka sprawia, że wszystko dookoła się klei!
- Mało procentów

Teraz mam do Was dwa pytania:
Czy ktokolwiek czyta moje wpisy? Czy macie jakieś refleksje lub odczucia odnośnie formy i treści? Z chęcią podjąłbym jakąś małą interakcję, jeżeli oczywiście jest tam kto, po drugiej stronie lustra... Piszcie w komentarzach!

Ilustracja pochodzi z: www.mojito.info.pl

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

RECENZJA #1: Listonosz - Charles Bukowski




Gdzieś obiło mi się o uszy, że polscy raperzy zaczęli szukać inspiracji w książkach Charlesa Bukowskiego (nie pamiętam tylko czy jako pierwszy mówił o tym Mes, Eldo, VNM, czy inny Pezet). Nieźle - pomyślałem - dobrze, że inspiruje ich coś więcej niż hajs, koks i dziwki.

Sam długo przymierzałem się do przeczytania którejś z powieści Amerykanina niemieckiego pochodzenia. Mój apetyt zaostrzył się po obejrzeniu Ćmy Barowej i kilku wywiadów z Bukowskim na youtube. Ciekawy facet - pomyślałem - poczytam sobie, skoro pisał o hajsie, wyścigach konnych i alkoholu. No i może o dziwkach, nie zapominaj o dziwkach!

Miałem szczęście - wolny egzemplarz Listonosza (ang. Post Office) czekał na mnie w uniwersyteckiej bibliotece. Stary, zmurszały wolumin ze śladem kubka na łososiowej okładce i wypadającymi kartkami dodał powieści specyficznego uroku. Było czytane - pomyślałem - nic dziwnego, przecież to o...

Pierwsze strony dzieła lekko mnie zniechęciły. Niedużo nawet zabrakło żebym zwątpił w geniusz autora i zrezygnował z lektury. Na szczęście jednak przetrwałem te kilkanaście kartek fabularnego zaczynu i jak się później okazało - było warto. Codzienne perypetie pomocnika listonosza, a później etatowego pracownika poczty, Hanka Chinanskiego nabrały rumieńców. Przyznam, że nie liczyłem partnerek głównego bohatera, ale na kartach powieści przewinęło się ich sporo, podobnie zresztą jak butelczyn wszelkiej maści trunków. Sceny seksu i melanżowania nie przytłaczają jednak całości, są zgrabnie splecione z utarczkami z przełożonymi i nieerotyczną sferą związków. W pewnym momencie poczciwego (i w gruncie rzeczy wrażliwego) Hanka można uznać nawet za człowieka ustatkowanego, może nawet szczęśliwego. Stan ten nie trwa jednak zbyt długo.

Nie chciałbym zdradzać więcej szczegółów fabuły, żeby nie odebrać potencjalnemu czytelnikowi przyjemności z lektury. Dodam tylko, że los stawia przed bohaterem różne życiowe wyzwania: [SPOILER] rywalizację z innym mężczyzną, śmierć żony czy narodziny dziecka [KONIEC SPOILERA]. Bukowski z lekkością i pewną dozą humoru opisuje wszystkie te ważne dla dżentelmena wydarzenia. Na plus należy także zaliczyć poważne traktowanie czytelnika - czujność zostanie nagrodzona odnalezieniem pewnych ciągłości anegdot, co dodatkowo umili odbiór i podkreśli atrakcyjną, gawędziarską formę.

Jest jeszcze jedna rzecz, która zasługuje na pochwałę - plastyczne zaprezentowana amerykańska rzeczywistość lat '70. Chodzi tu na przykład o fragmenty opisujące posuniętą do granic absurdu biurokratyzację działania Urzędu Pocztowego, realia rodzinnej miejscowości Joyce czy relacje międzyrasowe. Bardzo nietuzinkowe jest również zakończenie powieści.

Podsumowując: polecam książkę wszystkim tym, którzy nie boją się wulgaryzmów i bezkompromisowych historii z życia dobrotliwych drani. Błyskotliwe obserwacje Hanka, swobodny styl narracji i leniwa miejscami akcja z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu, ale spróbować nie szkodzi. Ja wystawiam tytułowi solidną czwórkę plus w szkolnej skali ocen.


Plusy:
+ Luźna, gawędziarska narracja
+ Wyważenie dorosłych treści
+ Sugestywny obraz amerykańskiego społeczeństwa
+ Kapitalne wątki poboczne (listonosz Mathew, wymontowywaniu kranów itd.)

Minusy:
- Fragmentami nudna i ślamazarnie tocząca się akcja
- Niektóre postacie znikają z horyzontu wydarzeń bez wyjaśnienia (celowy zabieg?)

Zdjęcie Charlesa Bukowskiego pochodzi z: www.planetaplus.pl