Życie jest jak pudełko czekoladek
w różnych smakach. Czasem długo nie możesz trafić na swój ulubiony. Czasem
ulubiony smak szybko się nudzi lub przeciwnie - nie nudzi się wcale, ale
czekoladki się kończą. Ktoś Cię ubiegł, przechytrzył, wyprzedził, odebrał to co
Twoje. Życie, walka, konkurencja, darwinizm społeczny. Zdarza się wreszcie, że nie możesz zjeść tej,
którą (zaznaczmy: jesteś święcie przekonany) lubisz i pragniesz
najbardziej, bo nie jest dla Ciebie. Nadziewana alkoholem lub kawą, a Ty nie
okazałeś się wystarczająco dojrzały żeby rozpocząć konsumpcję. Bywa i tak.
Najprzyjemniej jednak odkryć swój ulubiony smak przypadkiem, tam gdzie się go
najmniej spodziewamy.
Czy można mieć jeden [ulubiony
smak - przyp. autora] przez całe życie? Czekoladka nie może przecież odmówić bycia skonsumowaną. Ale czy jedzenie
ciągle tego samego smaku jest zaletą czy wadą? Wierność i lojalność czy
przygoda i różnorodność? Jak to między wierszami szeptał Sorokin, są dwie drogi: ograniczać potrzeby i skupiać się na życiu wewnętrznym
lub realizować wszystkie zachcianki ciała i liczyć, że kiedyś osiągnie się satysfakcję.
Nie wiem w sumie po co przywołałem tu Sorokina,
ale chyba chciałem podeprzeć się autorytetem. W każdym razie, nie ma żadnych
reguł czy wytycznych, podejrzewam że nawet sam Sorokin nie poznał recepty na
szczęcie. To Twój wybór, zjadasz wszystkie lub rozkoszujesz się jedną. Ludzie
(wyczuliście wcześniej symbolikę i dwuznaczność? Jeśli nie to skończcie czytać
tego bloga!) to jednak nie czekoladki i z czasem może wystąpić miedzy nimi
pewna... sprzeczność intencji? Rozminięcie priorytetów? Zmęczenie materiału?
Próba zmiany ulubionego smaku?
-Mam maliny na ogródku, więc chcę borówki! Obserwacja antropolingwistyczna: człowiek zawsze najgoręcej pragnie tego,czego w danej chwili nie posiada pod dostatkiem... |
Zobaczyłem ostatnio genialnego
mema, ponoć cytat niejakiego Cichego Boba
(kimkolwiek jesteś Brachu, musisz cholernie dużo wiedzieć o egzystencji). Szło
to mniej więcej tak: Świat jest pełen
świetnych lasek, ale prędzej zaczną cię zdradzać niż przynosić lasagne do pracy.
Magia, esencja życia, kamień milowy wiedzy o świecie i związkach. Chcę jeść lasagne w pracy i mieć świetną laskę. Jak
wszyscy. Ale zbiory świetnych lasek i tych, które przynoszą lasagne do pracy nie są tożsame... Problem!
Jest przełom, Sturm und Drang. Czy znalazłem ulubioną
czekoladkę? A jeśli mylę się w swoim osądzie? Nie mam ochoty na rozczarowanie po odpakowaniu z papierka. W końcu ulubiona czekoladka to coś więcej niż zwykła
czekoladka! Dla ulubionej można poświęcić całą bombonierkę. Chu*owo mieć zbyt
dużo ulubionych czekoladek. To tak jakby samemu być chu*jowym lub nie umieć
odpowiednio wybrać. Przynajmniej według mnie.
Ulubiona czekoladka raczej nie
doceni Twojego wyboru. A
człowiek? #good_or_evil! #dead_or_alive!
Zapraszam do dyskusji, choć wiem,
że jej tutaj (raczej) nie uświadczę! :)
Dałbym 10/10 jeśli byłyby Air Maxy, tak daję tylko 10/10... |
PS: Dzisiaj dwa cytaty, bo nie
mogłem się zdecydować!
I chcę dojść wyżej niż docierał głos Placido
Domingo
tylko głupiec wypuściłby to z rąk...!
tylko głupiec wypuściłby to z rąk...!
~HuczuHucz,
Nikt
Po stokroć żegnam dziś słodką samotność,
z doliny niebezpieczeństw zlecę w kosmos!
z doliny niebezpieczeństw zlecę w kosmos!
~Rahim,
Potrafię latać
Mhm...! Mógłbym być tą Mickey Mouse! |
Ahahahahahahahahaha ♡
OdpowiedzUsuń