niedziela, 3 sierpnia 2014

REFLEKSJA #10: Życie jest jak pudełko czekoladek!


Życie jest jak pudełko czekoladek w różnych smakach. Czasem długo nie możesz trafić na swój ulubiony. Czasem ulubiony smak szybko się nudzi lub przeciwnie - nie nudzi się wcale, ale czekoladki się kończą. Ktoś Cię ubiegł, przechytrzył, wyprzedził, odebrał to co Twoje. Życie, walka, konkurencja, darwinizm społeczny. Zdarza się wreszcie, że nie możesz zjeść tej, którą (zaznaczmy: jesteś święcie przekonany) lubisz i pragniesz najbardziej, bo nie jest dla Ciebie. Nadziewana alkoholem lub kawą, a Ty nie okazałeś się wystarczająco dojrzały żeby rozpocząć konsumpcję. Bywa i tak. Najprzyjemniej jednak odkryć swój ulubiony smak przypadkiem, tam gdzie się go najmniej spodziewamy.

Czy można mieć jeden [ulubiony smak - przyp. autora] przez całe życie? Czekoladka nie może przecież odmówić bycia skonsumowaną. Ale czy jedzenie ciągle tego samego smaku jest zaletą czy wadą? Wierność i lojalność czy przygoda i różnorodność? Jak to między wierszami szeptał Sorokin, są dwie drogi: ograniczać potrzeby i skupiać się na życiu wewnętrznym lub realizować wszystkie zachcianki ciała i liczyć, że kiedyś osiągnie się satysfakcję. Nie wiem w sumie po co przywołałem tu Sorokina, ale chyba chciałem podeprzeć się autorytetem. W każdym razie, nie ma żadnych reguł czy wytycznych, podejrzewam że nawet sam Sorokin nie poznał recepty na szczęcie. To Twój wybór, zjadasz wszystkie lub rozkoszujesz się jedną. Ludzie (wyczuliście wcześniej symbolikę i dwuznaczność? Jeśli nie to skończcie czytać tego bloga!) to jednak nie czekoladki i z czasem może wystąpić miedzy nimi pewna... sprzeczność intencji? Rozminięcie priorytetów? Zmęczenie materiału? Próba zmiany ulubionego smaku?

-Mam maliny na ogródku, więc chcę borówki!
Obserwacja antropolingwistyczna: człowiek zawsze najgoręcej pragnie
tego,czego w danej chwili nie posiada pod dostatkiem...

Zobaczyłem ostatnio genialnego mema, ponoć cytat niejakiego Cichego Boba (kimkolwiek jesteś Brachu, musisz cholernie dużo wiedzieć o egzystencji). Szło to mniej więcej tak: Świat jest pełen świetnych lasek, ale prędzej zaczną cię zdradzać niż przynosić lasagne do pracy. Magia, esencja życia, kamień milowy wiedzy o świecie i związkach. Chcę jeść lasagne w pracy i mieć świetną laskę. Jak wszyscy. Ale zbiory świetnych lasek i tych, które przynoszą lasagne do pracy nie są tożsame... Problem!

Jest przełom, Sturm und Drang. Czy znalazłem ulubioną czekoladkę? A jeśli mylę się w swoim osądzie? Nie mam ochoty na rozczarowanie po odpakowaniu z papierka. W końcu ulubiona czekoladka to coś więcej niż zwykła czekoladka! Dla ulubionej można poświęcić całą bombonierkę. Chu*owo mieć zbyt dużo ulubionych czekoladek. To tak jakby samemu być chu*jowym lub nie umieć odpowiednio wybrać. Przynajmniej według mnie.

Ulubiona czekoladka raczej nie doceni Twojego wyboru. A człowiek? #good_or_evil! #dead_or_alive!

Zapraszam do dyskusji, choć wiem, że jej tutaj (raczej) nie uświadczę! :)

Dałbym 10/10 jeśli byłyby Air Maxy, tak daję tylko 10/10...

PS: Dzisiaj dwa cytaty, bo nie mogłem się zdecydować!

I chcę dojść wyżej niż docierał głos Placido Domingo
tylko głupiec wypuściłby to z rąk...!
                                               ~HuczuHucz, Nikt

Po stokroć żegnam dziś słodką samotność,
z doliny niebezpieczeństw zlecę w kosmos!
                                               ~Rahim, Potrafię latać

Mhm...! Mógłbym być tą Mickey Mouse!

1 komentarz: