Wczoraj było o bajce w wersji filmowej (Kraina Lodu - kliknij, żeby przeczytać), dzisiaj będzie o bajce w wersji archaicznej, książeczkowej, wymagającej od dziecka i rodzica zindywidualizowanego, bezpośredniego (choć w dobie Skype i tanich ofert telekomunikacyjnych to już nie takie oczywiste) kontaktu. Co tam słychać w dziedzinie powiastek dla najmłodszych? Jako przyszły pisarz rozważam literacki start w tym nurcie, muszę zatem wiedzieć jak to robią koledzy po fachu! Brzmi to trochę jak usprawiedliwianie się, co? No bo w końcu jak ta pozycja znalazła się w moich rękach, hy? Za sprawą mojej Szanownej Rodzicielki, która stwierdziła, że będzie to odpowiednio jajcarskie dopełnienie podarku od Gwiazdora.
Niezwykłe przygody Świętego Mikołaja to 36-stronicowa książeczka
opatrzona dużymi obrazkami, zajmującymi przynajmniej połowę dziełka. Ilustracje
Alicji Rybickiej są wykonane
starannie i szczegółowo, aczkolwiek ich stylistyka specjalnie mnie nie
przekonuje. O ile wnętrza i zaśnieżone miasteczka są atrakcyjne, o tyle twarz
samego Mikołaja jest trochę...
bezpłciowa? Być może zbytnio przyzwyczaiłem się do wizerunku czerwonego
grubaska z etykiet Coca-coli.
Prawdopodobnie maluchy i tak będą wniebowzięte. Dodam może, że reszta postaci (Kominiarz Miłosz, Julka czy jej mama), mimo mojej niesłychanej wybredności, jest w
pełni do zaakceptowania. Tylko ten Listonosz...
No nie ważne, przejdźmy do treści!
Mamy trzy historie: Mikołaj i kominiarz, Przygoda z listonoszem i Co to, to nie!. Cóż, nie są to może wielowątkowe,
zaskakujące fabułki, ale rzeczywiście emanuje z nich ciepło i prostota. Myślę,
że dla młodszych dzieci, takich w wieku 4-5 lat nadadzą się w sam raz (szkoda, że
Wydawnictwo Skrzat nie określiło
docelowego wieku czytelnika, co znacznie ułatwia sprawę rodzicom). W kilku
miejscach wydaje się, że nawet ja umiałbym użyć bardziej gładkich sformułowań, ale
ogólnie rzecz biorąc tekst nadaje się do spokojnego czytania z urwisem przed
snem i raczej dostarczy mu igraszki. Da się atrakcyjnie rozłożyć akcenty i
modulować głos (niektóre słowa są nawet wyróżnione specjalną czcionką lub mają
przeciągnięte samogłoski), nawet przy średnio uzdolnionym aktorsko wykonawcy. Trzeba się jednak liczyć z tym, że pozycja starczy na jeden, niezbyt długo wieczór.
To co, chyba pora samemu zacząć
przygotowywać teksty dla najmłodszych? Pani Barbaro
Wicher, proszę drżeć o posadę! Cena (ok. 5 złotych) jest z pewnością
adekwatna do zawartości. Nic niezapomnianego, nic niezjadliwego.
Trzymajcie się ciepło, wpadnijcie
na fanpage Kultura &
Fetysze!
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.
OdpowiedzUsuń