wtorek, 31 marca 2015

RECENZJA #69: Portret Doriana Graya - Oscar Wilde


Oscar Wilde (tak, ten gość od fajnych aforyzmów) wydał tylko jedną, jedyną powieść - Portret Doriana Graya (reszta dorobku to głównie błyskotliwe satyry, z których Irlandczyk jest zdecydowanie bardziej znany). Pierwotna wersja historii z końca XIX wieku została uznana za nadzwyczaj wyuzdaną i niemoralną. Po wielu poprawkach przedrukowano ją z miesięcznika Lippincott's Monthly Magazine i w nieco ugrzecznionej postaci, wydano jako pełnoprawną książkę. Książkę szalenie intrygującą i uroczo demoralizującą.

Tytułowy bohater to młody, odrobinę nieśmiały, lecz niezwykle urodziwy dżentelmen urzekający sposobem bycia i osobowością. Problemy zaczynają się dopiero po namalowaniu jego portretu przez Basila Hallwarda i dostaniu się pod zepsute skrzydełka Lorda Harrego Wottona. Z tego ostatniego to niezły gagatek, zawsze potrafi wygłosić jakąś błyskotliwą teorię, której nie sposób nie zaznaczyć ołówkiem, aby później do niej wracać. Uwaga, pod recenzją zamieściłem trzy arbitralnie wybrane, króciutkie fragmenty. Jeśli zamierzasz w przyszłości przeczytać książkę, to zamknij tę stronę po kolejnym akapicie i nie psuj sobie zabawy.

Jeśli miałbym krótko scharakteryzować Leitmotiv opowieści, byłyby to dworskie perypetie zniewieściałych facetów pełne pseudofilozofii i absurdalnie patetycznych opisów (bohaterowie potrafią rozkoszować się pięknem kwiatów w butonierce i wywoływaniem w sobie nawzajem delikatnych rumieńców). Oczywiście znajdziemy też trochę wartkiej akcji, ale jest ona podana w taki sposób, że czasem zastanawiałem się, czy to nie dramat spisany prozą, którego celem jest brutalne przekreślenie znaku równości między pięknem i dobrem. Przekład Marka Króla bez zarzutu, aczkolwiek gdzieniegdzie przydałoby się ciut więcej przypisów. Zdecydowanie polecam, a teraz czas na obiecane cytaty (zakończ lekturę tutaj, jeśli zamierzasz przeczytać kolejną po Pięćdziesięciu twarzach Greya pozycję z Szarym Panem w tytule *; swoją drogą ciekawe czy E.L. James zaczerpnęła z Portretu... czarkę inspiracji).

Lord Harry o fascynujących ludziach:
Naprawdę fascynujący bywają ludzie należący do jednej z dwóch kategorii: ci, którzy wiedzą absolutnie wszystko, oraz ci, którzy o niczym nie mają zielonego pojęcia. (str. 86)
Lubię mężczyzn z przyszłością i kobiety z przeszłością. (str. 177)

Lord Harry o małżeństwie:
Życie małżeńskie to rzecz jasna nawyk; zły nawyk. A jednak żal nam nawet najgorszych nawyków, kiedy je tracimy. Może zresztą ich najbardziej. Są tak nieodłączną częścią naszej osobowości. (str. 207)

Lord Harry o dobrych artystach:
Ze wszystkich znanych mi artystów, jedynie ci mierni zachwycają przy osobistym poznaniu. Dobrzy artyści istnieją w tym, co tworzą i w efekcie są zupełnie nieinteresujący w tym, jacy są. [...] Sam fakt wydania tomiku podrzędnych sonetów powoduje, że jego autorowi nie można się oprzeć. (str. 59-60)

Darowałem sobie wszystkie wartościowe wywody o kobietach, bo jest ich obrzydliwie dużo! ;]

* - dopiero po napisaniu zakończenia uświadomiłem sobie, że Dorian miał na nazwisko Gray. Ale nie zamierzam zmieniać udanej puenty. Samookreślenie się to samoograniczenie!

Dane techniczne:
Autor: Oscar Wilde
Tłumaczenie: Marek Król
Oprawa: twarda
Liczba stron: 220
ISBN: 84-9819-189-0
Seria: Biblioteka Gazety Wyborczej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz