sobota, 6 lutego 2016

Ulubieńcy stycznia [2016]

Witajcie Kochani! ;>

Ostatnich ulubieńców miesiąca popełniłem w czerwcu (klik!) i był to jednocześnie koniec serii, gdyż comiesięcznie stymulowana formuła zaczęła mnie nużyć, ale w tym miesiącu, specjalnie dla Was, tęskniących za ulubieńcami (cisza na sali, cykanie świerszczy), poczyniłem wyjątek. Otwórz drzwiczki do małego wehikułu czasu!

A tak po prawdzie, to chęć napisania ulubieńców wynikła z tego, że nazbierała mi się kupka rzeczy, o których chciałbym napisać, a tworzenie kilku postów pod rząd na razie nie wchodzi w rachubę. Praca magisterska sama się nie napisze. Podobnie zresztą jak nowe gry, same się nie przejdą. A i Dziewucha narzeka, że jest zaniedbywana... Trzeba uważać, żeby to się nie skończyło jakimś paskudnym zerwaniem! ;]


#JEDZONKO
Prezentowane powyżej słodycze od Jutrzenki przewijały się już kilkukrotnie na blogu. Wspominałem o nich choćby we wpisie na temat moich świątecznych przygód na kiermaszu z tatkiem (klik!). Lubię sobie kupić paczuszkę migdałów w mlecznej czekoladzie z cynamonem, paczuszkę orzechów laskowych w białej czekoladzie z kawą, zmieszać je razem i postawić na biurku. Niestety, znika w jakieś trzy dni, mimo że próbuję się powstrzymywać. Jedno opakowanko ma 80 gram, co daje nam kilkanaście kuleczek za prawie cztery złote. Cóż, mistrzostwo świata w oszczędzaniu to nie jest, ale warto się skusić. Gdybym miał wybierać między dwoma produktami, poszedłbym raczej w stronę migdałów, choć orzeszki laskowe też niczego sobie. Warto odnotować, że czekolady jest w obydwu przekąskach ponad 70 procent. Z innych słodyczy, recenzowanych na blogasku w styczniu, warto ponownie wyróżnić Piernikowe Serca od TAGO.


#KSIĄŻKA
Jest naprawdę niewiele książek naukowych, które mają to coś. Pozycja Rogera Cailloisa zdecydowanie to ma, a tym mitycznym czymś jest odważna, pociągająca poznawczo, dobrze uargumentowana i wewnętrznie spójna teoria. Otóż, moi mili, zabawy i gry są starsze od kultury. Dlaczego? Czyż młode szczenięta nie gonią za swoim ogonkiem? A czy nauczyły się tego od ludzi? Kultura jedynie wartościuje gry i zabawy, przez wzgląd na ich użyteczność dla danej grupy czy nawet cywilizacji. Istnieją cztery logiki zabawy, uniwersalne dla wysokorozwiniętych organizmów żywych, ale o tym pisałem już przy okazji dygresji w recenzji książki Kultura gier komputerowych. Pamiętajcie, że to wszystko co zreferowano powyżej to żałosny turboskrót myślowy, jedna tysięczna fascynującej opowieści. Gry i ludzie to prawdziwy biały kruk. Wydawca nie ma już tej pozycji na magazynach, w bibliotekach ostało się zaledwie parę wiecznie wypożyczanych, niezagubionych egzemplarzy, a jeden z nich nareszcie zagościł pod moją strzechą. I łatwo się z nim nie rozstanę, oj nie! Dzięki Caillois, pomogłeś mi w uporaniu się z częścią teoretyczną mojej pracy magisterskiej! W styczniu kończyłem także zbiorek świątecznych opowiadań pt. Podaruj mi miłość.


#FILM
Byliśmy se z Dziewuchą w kinie na Nienawistnej ósemce. Wielkim fanem Tarantino nie jestem, widziałem zaledwie część jego filmów, ale trailery przekonały mnie na tyle, żebyśmy się wybrali. I cóż, nie ma mowy o zawodzie. Wiecie co? Wymienię po prostu rzeczy, które były fajne, dobra? Nie słyszę sprzeciwów. Niespieszne tempo, wybitna obsada, niezła gra aktorska, niezawodnie mistrzowska estetyka kadrów, soczyste dialogi, przekonujący klimat malowniczego, skutego lodem Wyoming i Pasmanterii Minnie, przerysowana i absurdalna przemoc, (dość) nieoczekiwane rozwiązanie fabułki. Pionek ma krytykować Quentina Tarantino? Bez żartów. Spójna wizja filmów, którą prezentuje reżyser (m.in.: podział na chaptery, radosna muzyczka towarzysząca śmierci czy retrospekcje podawane w formie zagwozdek) ma jajca i styl, w przeciwieństwie do większości hollywoodzkich szmatławców. A wszyscy, którzy cisną Nienawistnej ósemce na forkach i filmwebach, że niby gorsza wersja Wściekłych Psów, że odcinanie kuponów – do pieca! Nie jesteście godni zawiązać rzemyka u sandałów Mistrza!


#MUZYKA
Powiem Wam, że w styczniu słuchałem głównie singli z płyty Mówi (razem z ksywką brzmi to Małpa Mówi). Teksty i flow "połowy składu Proximate" tak mocno przypadły mi do gustu, że zacząłem szukać tej płytki w Empiku. Szkoda tylko, że premiera miała miejsce wczoraj, a więc 5 lutego, więc nijak nie mogłem jej znaleźć na półce. Dobrze, że personel był zawsze zajęty, bo już chciałem pytać i narzekać na zaopatrzenie jak burak… Nie kupiłem preorderu to trudno, w najbliższym czasie nabędę krążek i wspomogę swojego ulubionego artystę, jak głosi slogan! Z raperzyn zza Oceanu, zacząłem ostatnio dostrzegać twórczość G-Eazy'ego. Fajna stylówa i pomysły w klipach, zawsze nieźle obmyślana warstwa liryczna i odpowiednio cwaniackie poruszanie się po beatach, jak na białasa oczywiście. To wszystko robi niezłą robotę. Posłuchaj choćby starutkiego I Mean It czy świeższego Me, Myself & I z zeszłorocznej płytki When It's Dark Out. Toruń i Oakland górą!


#GRA
Tutaj szczególnie szkoda, że nie skrobnę pełnoprawnej recenzji. Gra Until Dawn, która ukazała się wyłącznie na konsolę PlayStation4, jest naprawdę godna uwagi. To bardziej interaktywny film (zatrudniono nawet kilku aktorów, nie takich całkiem no-name'ów) niż przygodówka. W założeniach, gra ma być thrillerem, ale jakoś ciężko było mi się przestraszyć (Dziewucha trochę jednak potrzęsła gatkami). Fabułka jak z horroru klasy B – grupa przyjaciół w zasypanym śniegiem, samotnym domku. Jednego roku giną dwie siostry, lecz mimo to paczka przyjeżdża do domku ponownie, na zaproszenie ich brata. Grupa rozdziela się na parki, którym przytrafiają się niecodzienne przypadki. Całość przechodzona niespiesznie to jakieś… 10-12 godzin, ale dla mnie to w sumie plus. W zależności od decyzji gracza, przeżywa różna liczba bohaterów, zmieniają się także ich wzajemne stosunki/sympatie. Oprócz tego niezła grafika, całkiem zabawna autoparodia i uroczo kretyńskie dialogi między młodzieżą z college'u. Wadą jest głównie to, że trzeba ciągle siedzieć jak na szpilkach, żeby nie przegapić niesygnalizowanej sekwencji Quick Time Event. No i takie-sobie-sterowanie. Gdybym recenzował w ramach pełnoprawnego materiału, bez wahania dałbym dziewięć na dziesięć. Until Dawn to niezwykłe doświadczenie z pogranicza filmu i gry!

Łoo, niezłe grzywki! Dzisiaj to by nie przeszło... :v
Przyznacie, że swojsko?
Stożkowate czapki magów, nagie torsy wiedźminów itd.

#KOMIKS
Nie jestem może wybitnym wiedźminologiem, ale uniwersum nie jest mi całkowicie obce. Ucieszyłem się więc, kiedy dostałem od Dziewuchy pięknie wydany komiks pod wiele mówiącym tytułem Wiedźmin. W środku znajdziemy sześć fabułek, najstarsze z początku lat dziewięćdziesiątych. Rysuje Bogusław Polch, scenariusz dostarcza Maciej Parowski i… Andrzej Sapkowski. Jeśli oglądaliście niesławny polski serial z Żebrowskim lub czytaliście niektóre opowiadania, niewiele was tu zaskoczy, może poza: poznaniem domniemanych rodziców wiedźmina, przybliżeniem kontekstu zamykania wiedźmińskich szkół i zarysowaniem powodów czystki w cechu zabójców potworów. Ej, to w sumie całkiem sporo! Ciekawe jest również obserwowanie na planszach komiksu vranów i bobołaków, człekokształtnych stworów, którzy funkcjonują (prawie) na równi z ludźmi w ich siedzibach. Oldskulowa kreska jest swojska, kolory klimatyczne. To bardzo dziwna przyjemność, uświadomić sobie, że wymyślony świat funkcjonował już przed naszym urodzeniem. I Polacy mogli się nim jarać dużo wcześniej od Zachodu. Opasły, duży zeszyt w twardej oprawie kosztuje prawie 90 złotych. Dużo, ale cena jest uzasadniona mistrzowskim wykonaniem. Ciekawe archiwalne materiały i odautorski komentarz Parowskiego. W tym miesiącu poczyniłem także recenzyjkę Gigant Poleca: Wesołe Zimowisko. Tyż fojne!


#KOSMETYK
Ci, którzy czytują mnie niemal od początku wiedzą, że jestem raczej wierny marce ORIFLAME, czasami jednak mamusia przyniesie do domku coś z konkurencyjnej firmy. I tak właśnie stało się przed świętami – w łazience zadomowiły się płyny do kąpieli od AVON. To jedna z tych sytuacji, kiedy opakowanie (forma) wyprzedza zawartość (treść), gdyż buteleczki są naprawdę przesłodkie. Płyn natomiast, niczym się nie wyróżnia. To po prostu zwyczajny, przeciętny specyfik do kąpieli o aromacie (od lewej) kwaśnego, zielonego jabłuszka, cytrusów i żurawiny, owoców z sadu i dzikiej róży. Po dokupieniu soli do kąpieli z Biedry można zacząć eksperymentować. Na szczególną uwagę zasługuje pomarańczowy bałwanek, gdyż wkład, który trzyma w swoich brzuszku, pachnie jak kupka żelkowych gumisiów. Powaga! Niestety, w wodzie ten ciekawy efekt niknie. Buteleczki były do kupienia za około 14-15 złotych na stronie AVON lub u konsultantów. 250 mililitrów, więc gdyby nie opakowania, nijak by się nie opylało.


#AKCJA PROMOCYJNA
Kategoria bonusowa, trochę z dupci. Na samiuteńkim początku lutego, na uczelni, a konkretnie w Jadalni Ogrody, dostałem sesyjny pakiet antystresowy, czyli kilkunastocentymetrowy odcinek folii bąbelkowej. Przyznaję, niezły sposób na promocję gazetki studenckiej, fajne zaczerpnięcie z internetowego skarbczyka cudów. Brawo Kontra! Ja już sesję dawno skończyłem, ale powodzenia wszystkim walczącym. Uniknijcie Kampanii Wrześniowych!

Co polecam najmocniej ze wszystkich powyższych? Cóż, pewnie się domyślacie, że Until Dawn, bo gry wideo to nowa, niemal doskonała forma sztuki. Zdaję sobie jedna sprawę, że niewielu z Was nagle kupi sobie PlejStację. No więc, na dobry początek, obejrzyjcie sobie Nienawistną ósemkę. I zagryźcie migdałami/orzechami od Jutrzenki. Plus puśćcie sobie wieczorkiem Małpę i G-Easy'ego z YouTube’a. Salut!

PS: Tak sobie dumam przy korekcie, że tyle razy w tekście pojawiła się Dziewucha… Aż za dużo! Czyżby Pionek Pantofel? Napiszcie w komentarzach co o tym sądzicie i co z tym zrobić!

PS2: Jak się podobało, to poproszę o okrąglutkiego, 135 lajka na fanpage'u Kultura & Fetysze #weekendowy_żebrolajk #stoję_pod_fejsbukiem_z_wyciągniętą_ręką

Uuuh, I don't need a hand to hold
Even when the night is cold
I got that fire in my soul…
               ~Bebe Rexha, Me, Myself & I

Źródła obrazków: klik i klik! Żeby nie było, że coś kradnę..!

24 komentarze:

  1. Fajni ulubieńcy :D
    Ja osobiście z tego to grałam tylko w Until Dawn. I powiem szczerze, że to było extra. 9,3/10 Jednak po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że ta gra była za krótka, bo jak się za nią wzięłam z koleżanką to przeszłyśmy ją w jeden weekend i potem nie było w co grać XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę! Nie spodziewałem się, że ktoś tu z czytelników miał styczność z UD. My z Dziewuchą niby chcieliśmy zagrać ponownie, żeby inaczej rozegrać niektóre kwestie, zebrać brakujące znajdźki i totemy, ale... trochę się na razie nie chce. Może kiedyś! ;D

      Usuń
  2. U mnie te orzechy i migdały nie postałyby na biurku nawet jednego dnia, także trzy to bardzo dobry wynik ^^

    Ciekawe co piszesz o filmie, bo sporo i to w sumie pozytywnych rzeczy nim czytałam, ale nie byłam przekonana, a teraz chyba postanowię dać mu szansę :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Pionku, ulubieńcy miesiąca? Really? Niedługo zaczniesz nam tu robić Haule i Tagi. Nie jestem dumna z tego pomysłu, chociaż samo wykonanie już trochę naprawia tą sytuację.
    Nie mam pojęcia jak te kulki wytrzymały u Ciebie 3 dni, ale powinieneś dostać za to nagrodę- u mnie jeśli coś jest wystawione na biurku to znika w ciągu 3,4..ale godzin.
    Książka wydaje się być ciekawa i myślę, że bym ją sobie ładnie pochłonęła w całości.
    Tarantino to jeden z moich ulubionych reżyserów, chociaż nie mam w zwyczaju oceniać filmu po tym, kto go wyreżyserował. No ale myślę, że film- tak jak i powyższa książka- mógłby mnie zaciekawić.
    Jakie słodkie te kosmetyki ;3
    /Agrafka
    NASZ BLOG - KLIK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haule zakupowe, to jest myśl! Zabieram się do roboty :v

      Noo... Ale informacja o reżyserze jest jednak dosyć ważna, co? Mniejsze ryzyko, że będzie gniot, jeśli swoim nazwiskiem sygnuje to jakiś Spielberg, Burton czy inny Smarzowski ;]

      Usuń
    2. Gdybym Cię nie znała i nie wiedziała, że to sarkazm, to byłabym przerażona :D
      Oczywiście, że ważne. Tylko, że ja po prostu nie zwracam na to uwagi ;)

      Usuń
  4. Ach te grzywki! Boże, widzisz i nie grzmisz!
    Nie widziałem żadnego filmu Tarantino... Będę musiał kiedyś nadrobić te zaległości, bo wstyd. Płyny do kąpieli zacne :D No i to by było na tyle, bo reszty nie znam. Ogólnie, fajnie, że wróciłeś do ulubieńców :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie właśnie patrzę na ilość komentarzy u Ciebie i aż się nie chce wierzyć, że jakieś pół roku temu narzekałeś na mały ruch u siebie :D

      Usuń
    2. O Panocku, Ty wiesz najlepiej ile to wymaga aktywności na innych, "super interesujących blogach", żeby ktoś łaskawie zostawił komcia, najczęściej ch*jowego... Choć masz słuszność, że kilku solidnych komentatorów, a może nawet czytelników, udało mi się pozyskać przez te ostatnie miesiące! ;)

      Usuń
    3. No to pozostaje mi tylko pogratulować :D

      Usuń
  5. Również robiłam kiedyś podsumowania miesiąca, jednak po kilku razach mi się znudziło. Mimo wszystko to sympatyczna forma, a w Twoim wydaniu niesamowicie miło się czytało:D
    Trzy dni to i tak nieźle, w moim wypadku takie kulki znikają po godzinie:D Zwłaszcza, że uwielbiam orzechy w czekoladzie.
    ,,Gry i ludzie" brzmią naprawdę ciekawie, szkoda tylko, że taki unikat i pewnie nie wygrzebię...
    Nie widziałam jeszcze żadnego filmu Tarantino... a nie, chwila, początek ,,Bękartów wojny"! Nie pamiętam już nawet, czemu przerwałam. Muszę skończyć z tym paskudnym nawykiem zostawiania filmów ,,na później", bo to później następuje stanowczo zbyt długo po rozpoczęciu.
    Płyny wyglądają przyjemnie, zwłaszcza te bałwanki.
    A grzywka zaiste zabójcza:D
    Pozdrawiam ciepło!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli chodzi o jedzonko, to naprawdę uwielbiam wszystko, co związane z orzechami i bakaliami.
    Co do filmu, ksiązki i komisku oraz gry, no cóż, mogę powiedzieć, że nie mam pojęcia czym są owe przedmioty, filmy itd, bo nie siędzę w tym.
    Jeżeli chodzi o komiks, to myślę, że chciałabym przeczytać Flasha, Arrowa, bo jestem ich niezmienną fanką i o.
    Kosmetyki z Oriflame.... O nie, zło, zło, zło. Mogę powiedzieć że jakiś czas korzystałam, ale później dałam sobie spokój, ponieważ znajdę w drogerii tańsze i dużo lepsze kosmetyki niż oferuje ta firma.

    czarneaniolymroku.blogspot.com
    w-sidlach-zniewolenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Oprócz Until Dawna nie kojarzę nic w sumie. Czuję się, jakbym przyjechał przed chwilą z Ciemnej Dupy xD

    Dobry post!

    http://subiektywniekrystix.blogspot.com/
    http://ostatnie-dni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Until Dawn się szerokim echem odbiło, no, no! ;]

      Usuń
  8. Jak zobaczyłam post tytułem "ulubieńcy stycznia" to troszkę się przestraszyłam, ale masz szczęście, że nie jest słitaśnie i fajnie to napisałeś! :)
    Jak dla mnie to Pierniczki z TAGO przebijają naprawdę wszystko i nie ma im równych!
    A co do kosmetyków z Oriflame to mam parę swoich ulubieńców, jednak nie ograniczam się do jednej marki. AVON zaliczył u mnie parę "wpadek", więc jestem ogólnie do tego zrażona :)
    Nie ma to jak kobieta - kosmetyki i jedzenie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Pilnuj dziewczyny, reszta nie ucieknie!
    Totalnie współczuje tej magisterki, komu by się chciało to pisać. Chociaż ja stwierdzam, że mam ambitny plan i swój licencjat chciałabym oddać do końca stycznia przyszłego roku. Mam nadzieję, że mi się to spełni.
    Trzy dni? Ja nie wiem czy byłabym w stanie wytrzymać chociaż jeden. Tym bardziej, że orzechy w czekoladzie to coś, co naprawdę lubię. Gorzej z tymi migdałami, jeszcze do tego w cynamonie. Nieee, to już nie dla mnie. Napisałabym, że mogłyby stać całe wieki na biurku, ale nie, bo... za sam zapach gotowa byłabym wyrzucić je przez okno.
    Niech zgadnę - Twoja praca magisterka będzie o grach?:D
    Nigdy nie lubiłam komiksów. Nie przekonują mnie historie spisane w ten sposób. Kocham słowa i kocham, gdy ludzie się nimi bawią. W komiksie to raczej nie możliwe. Nie neguję jednak. To przecież też dobra forma rozrywki.
    Do Avonnu to się wiecznie wybieram po mgiełkę do ciała i jakoś dojśc tam nie mogę. Mam jednak nadzieję, że przy okazji buszowania po sklepach, wpadnę też do Złotych Tarasów i do nich. Dzięki za przypomnienie ;D
    Serio ktoś rozdawał folię bąbelkową? Dlaczego mnie tam nie było? I dlaczego na mojej uczelni takich rzeczy nie robią? Sądziłam, że to jakiś lek, a tu się okazuję, że to coś o wiele, wiele lepszego. No bez jaj, kto nie zabijał czasu "pękając" kolejne bąbelki?

    Mówiąc Słowami

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Ok, trzymam się!
      2. Powodzenia z ambitnym planem!
      3. Cynamon? MNIAM!
      4. Tak, będzie o grach. Gra wideo w dyskursie publicznym, coś w ten deseń.
      5. Ooooj, zdanie możesz zmienić choćby przy lekturze Umowy z Bogiem. Gdzieś tam na blogu jest recenzyjka!
      6. Złote Tarasy! My tu mamy Stary Browar...
      7. Serio, rozdawał. Czemu Cię nie było? Może nie studiujesz na UAMie? ;] Fakt, szkoda, że nie jakieś narkotyki :C
      8. Dzięki za porządny, mięsisty komentarz. Taki długi, że zastanawiam się, czy nie zaproponować Ci pisania postów na Kultura & Fetysze! xd

      Pozdrówki (:

      Usuń
    2. Pracę maturalną miałam skończoną w styczniu, więc może i z licencjatem się uda. Ja stawiam na blogi, póki co połączyć tego z dziennikarstwem nie mogę, ale dam radę! Gry wideo to totalnie nie moj klimat :D
      Zajrzę, zajrzę. A Złote są przereklamowane, jednak tylko tam jest Avon.
      Do Poznania mi daleko :D E tam narkotyki. Ta folia jest lepsza niż jakieś używki czy joga!
      Na komentarze wreszcie mam czas! A na posty w sumie trochę też! Nie kuś, nie kuś:D

      Usuń
  10. Całkiem pokaźna liczba tych Twoich ulubieńców! Zabieram się za lekturkę... w końcu po tylu godzinach otwartej karty. Te, gry nie uciekną, a dziewucha to nawet może odfrunąć. Zatrzymaj ją zanim będzie za późno :D
    Pierwsze jedzenie, ach dobrze zaczynasz! Uwielbiam migdały, szczególnie te w czekoladzie, chociaż nigdy nie zjadłabym całej paczuszki, bo chyba by mnie przesłodziło. Ostatnio doszłam do jednego, poważnego wniosku. Po przeczytaniu tylu postów o książkach, zawsze najlepsze są te, które mają najbanalniejsze okładki, polecam, chociaż gry to raczej nie mój klimat. Co do filmu się jeszcze nie wypowiem, bo dopiero zamierzam obejrzeć, ale strasznie lubię filmy tego typu więc pewnie będę zadowolona. Nie znam tego artysty, skoro jesteś takim fanem to może polecisz coś ciekawego do posłuchania, na początek? Komiks, powiadasz? Wiedźmina jeszcze nie czytałam, ale komiksy są zarąbiste więc może kiedyś haha. Opakowania są przeurocze, chyba bym kupiła ten produkt miedzy innymi ze względu na to, że ładnie by wyglądały na półce. Z solą do kąpieli z Biedry zawsze są najlepsze eksperymenty, he! Genialny pomysł na ten pakiet antystresowy, kurcze przydałby mi się taki. Chciałam Ci dać tego 135 lajka, ale wiesz już ktoś mnie wyprzedził więc chyba poczekam na następną okrągłą okazję :D No to chyba już koniec moich marnych wypocin.
    Pozdrawiam ciepło (:
    calkiemzwyczajnadziewczyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż takim wczutym fanem już nie jestem, raczej okazjonalnym koneserem ;d

      Najnowsza płytka Małpy jest właśnie taką buteleczką whisky do posłuchania co jakiś czas. Wszystkie numery trzymają poziom, ja lubię na przykład te:
      Lego - https://www.youtube.com/watch?v=5fUQOZWvuuA
      Po sygnale - https://www.youtube.com/watch?v=5wJD8XTcddc
      Parabole - https://www.youtube.com/watch?v=pdpBD7XLQxE

      Bądź czujna jak będziemy dobijać do 140 ;>

      Usuń
    2. Dziękuję, zabieram się za słuchanie!
      Oj będę będę, możesz na tego lajka liczyć haha

      Usuń
  11. Przeczytałabym sobie ten komiks, jeżeli oczywiście będzie w bibliotece. migdały i orzechy w czekoladzie wyglądają pysznie. Tylko paczuszka wydaje mi się jakaś taka mała. Lubię płyny do kąpieli z AVON. Bardzo ładnie pachną, ale Oriflame też nie jest gorsze. W sumie mi to każde płyny, perfumy, szampony pachną :)
    http://zwyczajny-dziennik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Muszę poszukać tej płytki Małpy, kiedyś lubiłam, a teraz nie mam czasu na słuchanie nowości :(

    OdpowiedzUsuń