Nie zawsze chętnie sięgam po
książki, które poleca Matula. No bo
wiecie, jesteśmy w różnym wieku, mamy trochę inne poglądy i preferencje
odnośnie dobrej lektury (Bukowskie i Sapkowskie raczej by jej nie siadły, ale
Pamuki już najpewniej tak…). Tym razem zrobiłem jednak wyjątek i wyciągnąłem rączki po Judasza (oryginalny tytuł: Iscariot. A Novel of Judas). W tamtym momencie nie miałem
za bardzo co czytać, a pomyślałem sobie, że będzie to dobre przygotowanie do
obchodów Paschy. Wydawnictwo Święty Wojciech gwarantuje, że pozycja nie jest jakimś
grafomańskim, antychrześcijańskim paszkwilem, poza tym, zapytajcie samych
siebie – zastanawialiście się kiedyś dlaczego ktoś, kto był świadkiem tak wielu
cudów mógł zdradzić Boga? Jakie
motywacje mu przyświecały? Odpowiem za Was: no nie Pionuś, pewnie, że się nie zastanawialiśmy!
Od razu ostrzegę, jest to powieść
fabularyzowana, nie historyczna. Oczywiście, chronologia znana z Ewangelii została zachowana, lecz o
samym Judaszu, jego dzieciństwie i
czasach młodzieńczych, wiemy stosunkowo niewiele. Tosca Lee wypełniła tę lukę, opierając się oczywiście na szczątkowych
źródłach, ale czy jej wersja pokrywa się z prawdą? Nie wiem, prawdopodobnie nie do
końca. Jest za to bardzo przekonująca i pasjonująca. A o to przecież chodzi w dobrych historiach.
W moim odczuciu, na uwagę
zasługują dwa aspekty pozycji, będące jednocześnie jej najwiekszymi zaletami.
Po pierwsze, emocjonalny realizm. Strach, duma, zazdrość, przerażenie,
obojętność, niepokój – wszystkie powyższe, a także wiele innych, zostały opisane wręcz perfekcyjnie. Momentami ów naturalizm jest nawet zbyt
dosadny, na przykład kiedy autorka (nie)dyskretnie wspomina o specyficznych
reakcjach organizmu, takich jak wymiotowanie czy spazmatyczny szloch. Co by jednak nie mówić, postacie
na kartach powieści naprawdę żyją, a to warunek konieczny, żeby napisać coś
wielkiego. Kilka razy poczułem nawet mrowienie z tyłu gardła i
zaszklone oczka charakterystyczne dla stanu głębokiego poruszenia. Po drugie, Tosca Lee osiąga swój cel, którym było odczarowanie
jednowymiarowej postaci Judasza, poprzez
interesujący opis otoczenia Chrystusa
i Jego uczniów. Czy najlepiej wykształcony w Prawie uczeń Jezusa był
zły, a może na swój sposób pragnął ochronić swojego Nauczyciela, zdając sobie sprawę ze złożoności sytuacji. Czytelnik
dostępuje przyjemnego stanu zagubienia wynikającego z dobrze zarysowanego
kontekstu, a więc struktury i wartości społeczeństwa żydowskiego, opisu rozbudzonych
oczekiwań na powtórne przyjście mesjasza (rozumianego
przez większość szkół raczej w kategoriach politycznego wyzwoliciela) i bojaźliwego
ducha epoki. Wydaje się, że do pewnego momentu Judasz również widział w Jezusie lekarstwo na poddaństwo względem Cesarstwa Rzymskiego, nadzieję dla
świata teraźniejszego, a może nawet powrót starotestamentowego Królestwa Izraela. Ale przecież Jego Królestwo nie jest z tego świata…
Polecam książkę, nawet tym,
którzy są chłodno lub neutralnie nastawieni do chrześcijaństwa, albo religii w ogóle. Recenzowana powieść to
bowiem świetnie skrojona historia w smacznych, najczęściej kilkustronicowych
rozdzialikach, którą większość z nas zna, lecz pisana z pierwszoosobowej
perspektywy drugiego (zaraz po Lucyferze i jego plugawej trzódce) schwarzcharaktera
Biblii, zyskuje sporo świeżości. Wszyscy jesteśmy trochę Judaszami!
I gdyby tylko nie ta okładka
zbierająca każdy kurzyk i odcisk palucha… No, ale to już szczególik. Zapraszam
Was do lektury kilku pięknych cytatów. I odcinam się od bloga na czas Wielkanocy. Udanego świętowania i do poczytania po Świętach, kiedy to
opublikuję kolejny odcinek opowiadania o Kasprze
i Peepingu.
~o~
Ale przecież łatwo było wzbudzać podziw w chłopach i rybakach. Zupełnie
inaczej było z uczonymi. I choć lgnęło do nas więcej chłopów niż nauczycieli,
to tak naprawdę opinie nauczycieli i faryzeuszy miały znaczenie… i to właśnie
oni poczuli się zagrożeni przez mojego nowego mistrza. (str. 125)
Poczułem, jak zalewa mnie fala gorąca. Nigdy nie słyszałem, by kobieta
wyrażała się tak obcesowo, przez całe swoje życie bardziej przywykłem do
cichego, biernego języka kobiet, do właściwego im szyfru. (str. 175)
Może gdy będzie nas mniej, będę miał na niego większy wpływ. Może nawet
ocalę mu życie. Ponieważ wszystko gwałtownie prowadziło ku zagładzie. Mój
mistrz miał rację; zginie, jeśli dalej będzie brnął w tym kierunku. Herod
chciał jego śmierci. Faryzeusze chcieli jego śmierci. Saduceusze również. Któż
go wesprze, prócz ubogich i chorych, i co się stanie w chwili, gdy odmówi im
chleba i znaków? (str. 227)
To była właśnie największa z naszych obaw, nieprawdaż? Powód, dla którego
trzymaliśmy się naszych praw, naszych zwyczajów, naszej Świątyni. Obawa, że bez
nich Bóg nam nie sprzyja i sprzyjał nie będzie. Kim się wtedy okażemy? Nie
różnimy się niczym, w niczym nie jesteśmy lepsi od nieczystych pogan. (str.
291)
Dane techniczne:
Autor: Tosca
Lee
Tłumaczenie:
Anna Wawrzyniak-Kędziorek
Oprawa: twarda
Wydawnictwo:
Święty Wojciech
Liczba
stron: 338
ISBN:
978-83-7516-893-8
Cena
detaliczna: 35 złotych