Poranna podróż pociągiem to
cudowny czas na refleksję. Przez okno wdzierają się pierwsze promienie słońca,
zaspane dziewczyny drzemią z wyciągniętymi na sąsiednich siedzeniach stopami
(jedna taka znajduje się na przeciwko mnie, szkoda że podróżuje z rodzicami -
nie pogodosz), a wózkowy odnotowuje rekordową sprzedaż kawy, której zapach
roznosi się po przedziale. Umysł jest jasny, gotowy do pracy na wysokich
obrotach.
Przed wyjazdem obowiązkowa wizyta
w KFC. Nie byłem głodny, ale miałem dość czasu żeby spokojnie usiąść i pogapić
się na ludzi. Po kilku chwilach po przekątnej usadowiła się cudowna dziewczyna,
która wręcz nie pasowała do tego szarego obrazka. Nazwałem ją Lena, była szczupła, ładna
i miała piękne, długie, jasne blond włosy. Ubrana w luźny, biały top z flagą
Zjednoczonego Królestwa i krótkie dżinsowe spodenki odsłaniające sporo
opalenizny wyglądała naprawdę zjawiskowo. Cud, miód, malina! Na dodatek czytała
książkę (inteligentka!?) i co jakiś czas ogrzewała policzki kubkiem z kawą, co prezentowało się naprawdę słodko.
Kątem oka zauważyłem pierwsze litery tytułu z okładki - in. Pozwoliło mi to
wymyślić dalszy ciąg historii - Lena fascynuje się Indiami i planuje kiedyś tam
pojechać. Akurat kończyłem Colę, kiedy zaczęła wzruszać swoją burzę słomianych
włosów. Zastygłem w bezruchu ze słomką w ustach (jak kretyn) i wtedy nasze spojrzenia na
moment się skrzyżowały; wymieniliśmy nikłe uśmiechy (chociaż to może być już
moja nadinterpretacja). Siedziała jeszcze kilka minut, później rzuciła okiem na
wyświetlacz telefonu, uprzątnęła czerwoną tackę i wyszła. Musiała nie słyszeć
moich dramatycznych nawoływań - zostań,
zostań jeszcze parę chwil! Mogła nie słyszeć, w końcu nie każdy opanował
telepatię... Szkoda, że nie wierzę w swoją kiepską gadkę - Lena była warta
tego, żeby spróbować ją poznać, tak myślę... A książka ostatecznie nazywała się
Indygo, co popsuło odrobinę moje wyobrażenia. Ciekawe gdzie jedzie, a może
właśnie wróciła do domu i jest samotną Poznanianką? Nie - takie dziewczyny
zawsze mają partnerów lub zastępy adoratorów. Zresztą nie ważne - dzięki niej
miałem rozmarzony ranek i to się liczy! Jest jeszcze jednak opcja - którą boję
się wypowiedzieć na głos - może Lena jest teraz w którymś z wagonów i zmierza
do stolicy tym samym pociągiem co ja!? Nie, to byłoby zbyt piękne...
Co ja tam miałem recenzować? Ah,
no tak - Bonanza! Droga do szczęścia. To jedyna rzecz, której żałuję wyruszając
po turecką wizę - stracę przynajmniej jeden odcinek tego łebskiego westernu. A
serial to nie byle jaki - każdy odcinek to osobna historia rodu Cartwrightów
zamieszkujących ranczo w Newadzie. Mimo, że saga ma ponad pięćdziesiąt lat i
rozwijała się wraz z moją mamą, potrafi pozytywnie zaskakiwać - jak widać dobre historie się nie starzeją.
Odcinków jest ponad 400, serial leci od poniedziałku do piątku na TVP1 o 15.20.
Gorąco zachęcam, choć sam do tej pory widziałem zaledwie kilka epizodów!
Swoją drogą klimat Dzikiego Zachodu
ma swój urok. Małe miasteczka z zimnym piwem w saloonach, napady na banki i
wypasanie bydła. Prawa szybkiej ręki, twardej pięści i męskiej przyjaźni*.
Chcesz być bezpieczny? Spłódź kilku synów, powieś strzelby przy kominku i
najważniejsze - żyj w zgodzie z Indianami, żeby nigdy nie (nie)obudzić się z nożem lub strzałą pod łopatką.
A do płodzenia potomków, kto by
się najlepiej nadał? Wierna, niebieskooka LENA o gołębim sercu!
*A propos męskiej przyjaźni -
cieszyłem się, że zobaczę mojego serdecznego kolegę, gdyż miał pracować w stolicy całe wakacje. Wczoraj
wysłałem mu radosną wiadomość o moim planowanym przyjeździe, licząc na pełną
entuzjazmu odpowiedź, a tutaj figa. Może pozwolę sobie zacytować jego smsa (mam
nadzieję, że nie będzie miał mi tego za złe): "No to mamy zgranie, ja
dzisiaj do domu wróciłem :P" Tyle w temacie...
Moja droga do Warszawki. Może to
pierwszy przystanek w drodze do lepszego życia, w mojej bonanzie..? Sam w obcym
mieście pełnym możliwości. Muszę wybrać się Agrykolę! Czemu? Tak sobie
wymyśliłem... Może jakiś pojedynek w słońca zenicie? :)
Zdjęcie pochodzi z: aleseriale.pl
Zdjęcie pochodzi z: aleseriale.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz